Atmosfera między nami nadal była napięta, mało ze sobą rozmawialiśmy, a gdy już to robiliśmy to kończyło się to na kłótni. Ja tylko dolałem oliwy do ognia gdy oświadczyłem, że oficjalnie trasa się odbędzie. Wyjeżdżam za sześć dni, chcę do tej pory pogodzić się z Elizą, nie chcę jechać jak będziemy skłóceni. Gips ściągnąłem sobie sam, ból ręki był okropny, z początku nie mogłem jej wyprostować. Eliza nadal była na mnie cholernie wściekła, nic jej nie przeszło. Musiałem się wynieść z sypialni, nie chciałem, ale musiałem. Nie dość, że Eliza była na mnie wkurwiona to jeszcze Pedro. Złapałem ją za biodra i przybliżyłem ją do siebie. Patrzyliśmy sobie w oczy nie wyrażając żadnych emocji. Ominęła mnie i poszła do kuchni, nie zamierzałem odpuszczać. Przywarłem ją do ściany i przejechałem jej wargę swoją. Spojrzałem a nią i pocałowałem.
- Skarbie, nie wściekaj się już na mnie. - złapałem ją za rękę. - Wiem ile niepotrzebnych nerwów Cię to kosztuje, mnie też. Nie chcę się z tobą kłócić. Przepraszam Cię.
- Zostaw mnie. - odepchnęła mnie. - Zastanów się co tak naprawdę jest dla Ciebie ważniejsze. Zdrowie czy kariera.
- Wtedy gdy się pokłóciliśmy, zapytałaś co bym wybrał, trasę czy Ciebie. Nic nie odpowiedziałem, ale wybrałbym Ciebie bo jesteś dla mnie najważniejsza. Nie mogę patrzeć jak chodzisz smutna, jak cierpisz, jak płaczesz... Przeze mnie. - ponownie złapałem ją za rękę. - Przepraszam skarbie.
- Nie chcę by coś Ci się stało, boję się o Ciebie. - przytuliła mnie. - Kocham Cię i nie chcę...
- Cichutko, też Cię kocham, bardzo.
Pocałowałem ją, tego mi brakowało. Brakowało mi jej bliskości, smaku jej ust. Przez ten czas bardzo się od siebie oddaliśmy. Nasz związek był już na granicy, której oboje nie chcieliśmy przekroczyć. Przytuliła mnie i nie chciała puścić. Też nie chciałem tego robić, chciałem ją mieć przy sobie cały czas. Tak bardzo ją kochałem. Zakochany byłem po uszy. Złapałem ją za biodra i patrzyłem jej w oczy, pocałowałem ją w obojczyk i wsunąłem rękę pod jej sukienkę, przejechałem palcem po jej kroczu. Przygryzła wargę uśmiechając się, zaplątała ręce w moich włosach, zabrałem ją na ręce i położyłem na stole. Rozpiąłem jej sukienkę i zsunąłem ramiączko. Pozbyłem się sukienki i bielizny rzucając to gdzieś na podłogę. Ściągnąłem swój podkoszulek. Eliza ściągnęła moje spodnie razem z bokserkami. Złączyłem nasze ciała, wydała z siebie cichy pomruk i zaplątała nogi wokół mojego pasa. Wykonywałem wolne pchnięcia, oparła się na łokciach i mnie pocałowała. Pocałowałem ją w szyję, obojczyk, piersi, brzuch i okolice krocza. Usiadła na stole i szeroko się uśmiechnęła. Pocałowała mnie, a ja wykonałem wolne, ale mocne pchnięcia. Wydała z siebie krzyk, niewinnie się uśmiechnąłem. Włożyła całą długość mojego penisa do ust. Usłyszeliśmy Pedro za drzwiami, kurwa masz wyczucie chłopie.
- Wiem, że jesteś w domu, otwórz, musimy porozmawiać.
- Daj mi chwilę! - szybko się ubrałem, Eliza pobiegła do łazienki, a ja otworzyłem drzwi. - Cześć Pedro, wchodź. Coś się stało?
- Mam tylko jedno pytanie. Pożyczałem pieniądze Alexisowi?
- Nie, prosiłeś mnie bym mu nic nie dawał. Jak już tutaj jesteś to chciałem Cię przeprosić. Ta kłótnia była bezsensu.
- Już prawie o tym zapomniałem. - uśmiechnął się. - Widzę, że z Elizą też się pogodziłeś. - wskazał na jej majtki, które leżały pod stołem i na moją szyję.
Włączyłem przedni aparat i zobaczyłem szminkę na szyi, czułem że zaraz strzelę buraka, tak Pedro, przeszkodziłeś nam, znowu. Z łazienki wyszła Eliza i usiadła mi na kolanach i zaczęła szybko ścierać szminkę z szyi, złapałem ją za rękę i się uśmiechnąłem. Przez Pedro nie mamy w ogóle prywatności, zawsze przychodzi kiedy nie powinien przychodzić. Wskazałem głową na stół, Eliza powiedziała tylko "O Jezu" i podrapała się za głową.
- Dlaczego pytałeś o Alexisa? Coś mu się stało?
- Nie, jest cały. Zastanawiam się skąd miał pieniądze na długi.
- Nie wiem, nic mu nie dawałem.
- A tak po za tym to co robicie wieczorem? Jakieś plany macie?
- Spędzić wieczór tylko z Elizą, z naciskiem na tylko.
- To zostawiam was samych, do zobaczenia jutro.
Wyszedł, a ja mocno przytuliłem Elizę do siebie. Pocałowała mnie i poczochrała po włosach. Złapałem ją za tyłek, uśmiechnęła się i starła do końca szminkę z mojej szyi. Widziałem, że zawstydziła się przed Pedro tą akcją ze szminką i majtkami, powinna się przyzwyczajać. Też się trochę tym zmieszałem, ale Pedro widział przez te wszystkie lata naszej przyjaźni dużo rzeczy z moim udziałem, wiele tych rzeczy nie powinien w ogóle widzieć. Raz postanowił wparować gdy byłem w łóżku wtedy jeszcze z moją dziewczyną. Czy on ma jakieś ukryte kamery zainstalowane w moim domu, że ma takie wyczucie? Co za facet. Wkurzający, denerwujący, działający na nerwy, ale jedyny w swoim rodzaju. Mam szczęście, że mam takiego przyjaciela. Wtedy gdy dowiedziałem się prawdy o nim i o Elizie miałem ochotę obić mu twarz, miałem go dość, nie chciałem z nim mieć jakiegokolwiek kontaktu. Okłamywał mnie przez prawie rok, ale prawdy dowiedziałem się od niego, byłem na niego wściekły, czułem się oszukany, ale prawda jest taka, że bez siebie nie wytrzymamy. Nawet jeśli nie potrafiłbym mu tego wybaczyć to nie potrafiłbym całkowicie zerwać z nim kontaktu, nie z tobą bracie. Wyciągnąłem telefon z kieszeni gdy usłyszałem dzwonek, mama. O Jezusie.
- Cześć mamo!
- Cześć synu, jak się czujesz? Jak twoja ręka?
- W porządku, nic mi nie jest.
- Co u Elizy? Słyszałam, że się ostro pokłóciliście.
- Mieliśmy mały kryzys, ale wszystko jest już w porządku. Wszystko sobie wyjaśniliśmy.
- To dobrze, nie zmarnuj tego. Eliza to świetna dziewczyna.
- To jeśli masz kontakt z ojcem to powiedz mu żeby zostawił nas w spokoju i nie zbliżał się do nas, a szczególnie do Elizy.
- Coś się stało?
- Nie będę Ci opowiadał tego przez telefon. Przyjadę do was na święta to porozmawiamy.
- Dobrze. Daj mi Elizę do telefonu, muszę z nią porozmawiać. Stęskniłam się za nią!
- Bardziej niż za mną? Zaraz Ci ją dam.
- Oj Enrique, za tobą tęsknie najbardziej, czekam.
Podałem Elizie telefon i szepnąłem, że to mama, zabrała telefon i wciągnęła się w wir rozmowy. Poszedłem do sypialni i wyciągnąłem papiery, które skutecznie ukrywam przed Elizą. Nie grzebiemy sobie po rzeczach, ufamy sobie. Mam pewność, że tych papierów nie widziała. Uśmiechnąłem się i spisałem numer telefonu na kartkę. Schowałem wszystko i wróciłem do Elizy. Objąłem ją i pospieszyłem by skończyła rozmawiać. Pocałowałem ją w szyję i zabrałem jej telefon, który położyłem na niewysokiej szafce.
- Dokończymy to co zaczęliśmy?
- Tylko jedno Ci w głowie.
- Jestem facetem. - zaśmiałem się i posadziłem Elizę na szafkę obok telefonu. Szybko pozbyliśmy się wszystkich ubrań, które latały po całym salonie. Przybliżyłem ją do siebie i przeszliśmy do konkretów. Do moich uszu doszedł sygnał SMS-a. treść brzmiała "Następnym razem się rozłącz erotomanie. Kocham Cię" Pokazałem go Elizie, wybuchła śmiechem. Ile razy tego dnia chciałem się spalić ze wstydu.
- Uszkodzisz sobie rękę jeszcze bardziej.
- Ważne żeby czegoś innego sobie nie uszkodzić. - wykonałem pierwsze pchnięcie. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też. W trasie masz na siebie uważać.
- Zawsze na siebie uważam.
Zaniosłem ją do sypialni i z niedużej wysokości rzuciłem ją na łóżko, pocałowałem ją w okolicach krocza, językiem przejechałem od brzucha do jej ust, wydała z siebie krzyk i wbiła mi palce w plecy gdy wykonałem mocne pchnięcia. Wydała z siebie jęki, ale dawała mi znak żebym nie przestawał. Znalazłem się pod nią, przejechała kroczem po moim penisie i położyła ręce na mojej klatce piersiowej. Zabrała mojego penisa do ust, oparłem się na łokciach i wypuściłem powietrze. Zabrałem jej twarz w dłonie i pocałowałem. Położyła się na mnie i pocałowała w ramię. Zamknęła oczy i zasnęła po kilku minutach na moim nagim i spoconym ciele. Powoli ją siebie zsunąłem, wstałem, przykryłem ją i pocałowałem w czoło. Poszedłem wziąć prysznic, umyłem zęby i chciałem wyjść z domu, ale zadzwonił telefon Elizy. Spojrzałem na wyświetlacz, Diego. W środku się zacząłem gotować, nie wiem co mną tak kierowało, ale na samą myśl o Diego byłem zazdrosny. Wiem, nie powinienem, ale byłem zazdrosny o Elizę. Zazdrość ze mną wygrywała mimo, że wiem, że tylko się przyjaźnili i nigdy ich nic nie łączyło. Na samą myśl o ich spotkaniu, które ma się niedługo odbyć to mnie szlag trafiał. Nie wiem dlaczego tak się czułem, ale to było ode mnie silniejsze. Odebrałem i próbowałem by mój głos brzmiał jak najbardziej naturalny.
- Eliza! Tu Diego, nie wiem czy masz zapisany mój numer. Za tydzień będę w Madrycie, kiedy się spotkamy?
- Tu Enrique, cześć Diego. Eliza śpi, nie chcę jej budzić. Przekazać jej coś?
- Powiedz jej tylko żeby oddzwoniła. Miło było Cię usłyszeć. Do zobaczenia.
Bez słowa się rozłączyłem i wypuściłem powietrze. Enrique ogarnij się, zachowujesz się jakby Eliza Cię z nim zdradziła. Kilka razy na twoich oczach.
Kocham ten gif XDD
Nie będę się rozpisywała, po prostu Wesołych Świąt, udanego Sylwestra i kaca w Nowy Rok :D
I zapraszam na notkę o koncercie ;)
Koncert Enrique w Krakowie!
Nie będę się rozpisywała, po prostu Wesołych Świąt, udanego Sylwestra i kaca w Nowy Rok :D
I zapraszam na notkę o koncercie ;)
Koncert Enrique w Krakowie!
PEDRO MÓJ MISTRZU HAHAHA KOCHAM TEN BROMANCE ;D
OdpowiedzUsuńŻE JA CHCIAŁAM ŻEBYŚ SIĘ POZBYŁA PEDRO XDDD TERAZ TEN BLOG BEZ PEDRO BYŁBY JAKIŚ DZIWNY XDDD ONI UZUPEŁNIAJĄ SIĘ IDEALNIE XDDD
O JAK DOBRZE, ŻE SOBIE WSZYSTKO WYJAŚNILI, ALE JESTEM ZŁA, ŻE JEDNAK POJEDZIE NA TĄ TRASĘ, ELIZKA CHYBA SIĘ ZAMARTWI O NIEGO :/
MAMA ENRIQUE MISTRZ HAHAH JESZCZE CIEKAWI MI CO ENRIQUE MA W TYCH PAPIERACH NO I DIEGO! CZEMU ENRIQUE TAK NA NIEGO REAGUJE?
KOCHAM NORMALNIE TEN ROZDZIAŁ <3
CZEKAM NA KOLEJNY ;*
WESOŁYCH ŚWIĄT!
Jestem!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, jak zwykle, bardzo mi się podoba ^^
Szkoda, że to wszystko na razie tak nie do końca wesoło wygląda... Ale oby się między nimi jakoś to ułożyło, chyba są na dobrej drodze ku temu :)
Weny życzę i lecę czytać relację!
Buziaki :**
o nie, parsknęłam srogim śmiechem przez Pedro i mamę Enrique XDDD
OdpowiedzUsuńco co, jaki Diego?!