Z Elizą stwierdziliśmy, że na razie nikomu nie powiemy o tym, że do siebie wróciliśmy. Nie czuję się dobrze z tym, że oszukuje Olgę i wszystkich dookoła. Nawet Pedro o tym nie wie, a tym bardziej moja mama. Będzie szczęśliwa gdy się dowie, ale wszystko w swoim czasie. Z Elizą spotykamy się w ukryciu, najczęściej idziemy do różnych hoteli i to jeszcze osobno. Razem chodzimy tylko na USG. Teraz gdy Diego wyjechał na tydzień do Rzymu to spokojnie możemy się spotykać u niej. Chwała mu za to, że ma taką pracę. Z Olgą się trochę pokłóciłem i od dwóch dni nie pojawiłem się w domu, myśli, że jestem u Pedro, a ja całymi dniami jestem z Elizą. Teraz jest tak samo, ale muszę podnieść się z łóżka i wrócić do domu. Eliza jeszcze spała. Podniosłem się, ubrałem się i zostawiłem Elizie kartkę "Niedługo wrócę, kocham Cię". Wróciłem do domu, Olga ćwiczyła, przestała gdy mnie zobaczyła. Chciała mnie pocałować, ale się odsunąłem.
- Musimy się rozstać Olga. - walnąłem prosto z mostu. - Nie możemy być razem.
- Dlaczego? Ostro się pokłóciliśmy, wiem że przesadziłam.
- Nie chodzi o kłótnie. Ostatnie dwa dni nie byłem u Pedro, on mnie tylko krył. Byłem z Elizą, zdradziłem Cię z nią.
- Dupek. - spoliczkowała mnie. - Byłam głupia, że Ci zaufałam.
- Posłuchaj, jesteś piękną, świetną dziewczyną. Na pewno znajdziesz faceta, przy którym będziesz szczęśliwa. Przy mnie byś nie była. Nadal kocham Elizę i zrobię wszystko by ją odzyskać.
Wyszedłem z domu i poszedłem do Pedro, wszedłem do środka, bawił się z młodą, a Anna patrzyła na nich z uśmiechem.
- Jak tam świeżo upieczeni rodzice się mają?
- Jak widać bardzo dobrze. Coś się stało? Jesteś jakiś dziwny.
- Rozstałem się z Olgą.
- To co tu jeszcze robisz? Bierz mój samochód i jedź do Elizy, odzyskaj ją dopóki Diego nie ma w kraju. Jeśli ją kochasz to zawalcz o nią, będziecie rodzicami.
Zabrałem jego kluczyki od samochodu i wyszedłem z jego domu odjeżdżając do Elizy, żeby on tylko znał prawdę. Dojechałem na miejsce, bez pukania wszedłem do domu. Pocałowałem ją na przywitanie, a potem pocałowałem brzuch.
- Cześć maluchy. Tu tata. - uśmiechnąłem się. - Zamieszkaj ze mną. - pocałowałem ją. - Przestańmy się ukrywać.
- Jeszcze chwile, jeszcze poczekajmy.
- Rozstałem się z Olgą, jeszcze ty i Diego.
- Rozstanę się z nim gdy wróci i wprowadzimy sie do Ciebie, dobrze?
- Kochanie, tak długo? Dobrze, czekałem kilka miesięcy to poczekam jeszcze te kilka dni. Kocham Cię. - przytuliłem ją do siebie. - Bardzo Cię kocham.
- Wiem, też Cię kocham... dupku.
Tak, przy niej byłem najszczęśliwszym facetem, nie potrzebowałem nic więcej tylko ją i dzieci. Wprowadzi się do mnie znowu, a gdy urodzą się dzieciaki to stworzymy jedną, szczęśliwą i kochającą się rodzinę. Może zostanie moją żoną jak się zgodzi. Sprawie by była przy mnie szczęśliwa, bardzo ją kocham.
- Już nie mogę się doczekać aż nasze dzieci z nami będą.
- Ja też, ale się boję, że nie damy sobie rady.
- Mama obiecała, że nam pomoże.
Zabrałem ją na ręce i zaniosłem ją do sypialni i położyłem ją na łóżku. Jezu, jaka ona jest ciężka. Pocałowałem ją i złapałem za brzuch. Byłem szczęśliwy, Eliza chyba też. Pocałowałem brzuch i uśmiechnąłem się do Elizy. Usłyszeliśmy, że ktoś wszedł do domu, przez uchylone drzwi zobaczyliśmy, że to Pedro, znowu musieliśmy grać. Nie chcieliśmy by się dowiedział.
- Eliza, kochanie proszę Cię! Jedna, ostatnia szansa, Kocham Cię! Daj mi szansę!
- Zostaw mnie w spokoju! Jesteś dupkiem, gnojkiem, daj mi w końcu spokój! Jeśli chcesz zobaczyć kiedykolwiek synów to przestań mnie nachodzić!
- Kurwa Eliza kocham Cię! Co mam zrobić byś mi uwierzyła?!
- Zostawić mnie raz na zawsze! Wyjdź stąd!
- Przyjdź do mnie wieczorem. - szepnąłem jej na ucho i pocałowałem.
Wyszedłem "wściekły" z domu nie zwracając uwagi na Pedro, jego mina wygrywała wszystko, wyszedł za mną i mnie zatrzymał. Znowu musiałem grać.
- Stary, ona Cię kocha. Wracaj do niej i zawalcz o nią.
- Pedro to nie ma sensu, nie odzyskam jej.
- Nie poddawaj się. Kochacie się.
- Zrobiłem wszystko co mogłem. Chcę być sam, daj mi spokój.
Oddałem mu klucze od samochodu i odszedłem. Wsiadłem do autobusu miejskiego i odjechałem do domu. Po kilku minutach byłem już w domu. Olgi już nie było, była tylko kartka z napisem "dupek", zabrałem zdjęcie, które stało na półce i się uśmiechnąłem. Już niedługo znów tu będzie, przy mnie.
~.~
Chciało mi się śmiać widząc Pedro tracącego wiarę w to, że wrócę do Enrique. Jego mina była bezcenna. Jestem szczęśliwa, że znów jestem z Enrique. Kocham tego wariata, będziemy mieć dwóch synów za niecałe dwa miesiące. Gdy tylko Diego wróci to się z nim rozstanę i na zawsze wrócę do Enrique. Stworzymy szczęśliwą rodzinę. Mam przynajmniej taką nadzieje.
- Niedługo wracamy do taty. - złapałam się za brzuch. - Tatuś chyba nas kocha, cieszycie się?
Usiadłam na sofie włączając telewizor, przeskakiwałam programami, zatrzymałam się na jednym muzycznych kanale gdzie właśnie leciała piosenka Enrique, uśmiechnęłam się i poczułam jak maleństwa zaczęły kopać. Pogładziłam się po brzuchu i poszłam do łazienki by potem iść do Enrique.
~.~
Już nie mogłem się doczekać aż Eliza przyjdzie, ale do domu wcześniej wparował Pedro z małą. Chłopie, nie teraz.
- Enrique, mam prośbę. Pobawisz się w nianie na dwie-trzy godziny?
- Przecież ja nie umiem się dzieckiem zajmować.
- Dasz sobie radę. Proszę.
- Dobra, góra trzy godziny.
- Dzięki wielkie, masz tu wszystkie rzeczy.
Zostawił torbę i wyszedł. Wyciągnąłem Lenę z wózka i zabrałem ją na ręce. Obchodziłem się z nią jak z jajkiem, nie chciałem jej uszkodzić.
- Twój tata to zawsze potrafi pokrzyżować wujkowi plany. Chyba mu nie powiesz, że ciocia Eliza tu spędzi noc co? Wydasz nas?
Rozległ się dzwonek do drzwi, poszedłem otworzyć, Eliza. Weszła do środka i mnie pocałowała.
- Pedro pokrzyżował mi wszystkie plany.
Wzięła ją na ręce i pocałowała ją w czoło. Patrzyłem na ten obrazek z uśmiechem na twarzy. Za dwa miesiące to będziemy my. Objąłem Elizę i pocałowałem. Tak bardzo mi jej brakowało przez te wszystkie miesiące. Musimy to nadrobić.
- Do twarzy Ci z dzieckiem.
- Tobie też. Będziesz świetnym ojcem.
- A ty matką. - posmutniała, przytuliłem ją. - Nie myśl o tym co się stało w przeszłości, ten koszmar już nie wróci. Obiecuję.
Lena zasnęła na rękach Elizy, położyła małą w wózku i podeszła do mnie. Złapała mnie za rękę i pocałowała.
- Trzeba zrobić pokój dla małych. Myślałem nad tym by łazienkę zamienić na pokój, byłby blisko nas. Druga łazienka jest na dole, ta była zbędna.
- Dobry pomysł. Długo nad tym myślałeś?
- Teraz na to wpadłem.
Poszliśmy do sypialni, Eliza ściągnęła swoją koszulkę i spodnie, przełknąłem głośno ślinę, podszedłem do niej i ją pocałowałem. Dałem jej moją koszulkę, którą po chwili ubrała. Położyła się na łóżku, zrobiłem do samo. Przytuliłem do siebie Elizę i gładziłem ją po ręce.
- Brakowało mi was.
- Mnie Ciebie też.
- Już nigdy Cię nie zawiodę, nie zawiodę twojego zaufania bo wiem, że kolejnej szansy nie dostanę.
- Nie dostaniesz. Myślisz, że Pedro się domyśla?
- Nie, jest za głupi.
Zaśmialiśmy się, pocałowałem Elizę w brzuch. Uśmiechnęła się i zaplątała rękę w moich włosach.
- Cześć maluchy, tu tata. Słyszycie mnie? Wiecie, że bardzo was kocham? Was i waszą mamę też bardzo kocham. Może kiedyś zostanie moją żoną jak się zgodzi. Wiecie, że wasza mama jest cudowna? A ja jestem zwykłym gnojkiem więc nie bierzcie ze mnie przykładu.
- Gnojek, ale nieziemsko przystojny.
- Właśnie, urodę możecie po mnie mieć, ale nie charakter.
🔜21 dni 😻⏳