Był środek nocy, siedziałem przy łóżku Pedro z Leną na rękach, przyznano nam tymczasowo opiekę nad nią, Anna całkowicie ją straciła. Lena chciała usiąść koło Pedro, posadziłem ją na łóżku, a ona przytuliła się do niego. Spojrzałem w sufit, szybko zamrugałem by się nie rozpłakać. Poczułem dotyk na kolanie.
- Siedź spokojnie Lenka.
- Zmieniłem płeć? - usłyszałem głos Pedro.
- Pedro? - rozpłakałem się. - W końcu do nas wróciłeś.
- Nie rycz. - uśmiechnął się. - Długo spałem?
- Bałem się o Ciebie. Dokładnie 20 dni.
- Jeszcze pięć minut. - zaśmialiśmy się. - Cześć Lenka, patrz kto do Ciebie wrócił.
- Zdobyliśmy tymczasowo prawo do opieki nad nią.
- Dziękuję. Co u Ciebie i Elizy? Bzykacie się?
- Daj spokój, kłótnia za kłótnią, wyrzuciła mnie z sypialni.
- Zostawić Cię samego. Przelecisz ją i się pogodzicie.
- Jesteś niemożliwy. Jeszcze kilka dni temu byłeś umierający, a teraz strugasz sobie żarty. Była tu Anna gdy byłeś w śpiączce.
- Nie chcę o niej gadać, chcę o niej zapomnieć. Jedź do domu, odpocznij. Wiem, że cały czas tu siedziałeś gdy byłem w śpiączce.
- Mogę Cię zostawić samego? Nie odstawisz żadnych numerów?
- Spadaj już, pozdrów ode mnie Elizkę.
- Jak będzie chciała ze mną gadać.
Zabrałem Lenę na ręce, pożegnałem się z Pedro i wróciłem do domu, mam nadzieję, że Elizie przeszło po wieczornej sprzeczce. Znowu się wkurzy, że wracam w środku nocy. Wszedłem do domu, położyłem Lenę spać i poszedłem do sypialni, położyłem się na łóżku i przytuliłem do siebie Elizę. Pocałowałem ją w szyje, odwróciła się i otworzyła oczy.
- Zostaw mnie! - odepchnęła mnie. - Nie będziesz tu spał.
- Nie zapominaj, że to mój dom i moje łóżko. - nachyliłem się nad nią. - Najwyżej to ja mogę Cię wyrzucić z łóżka, ale nie będę takim dupkiem i pozwolę Ci zostać.
- Łaski mi nie robisz, mogę sobie iść.
- Masz humorki jakbyś była w ciąży.
- Może jestem? Kochamy się bez gumek, a tabletki nie dają stuprocentowego zabezpieczenia.
- Znowu sprawdzasz moją cierpliwość? Uważamy, nie jesteś w ciąży. Nie jesteś w ciąży prawda?
- Nie, nie chcę kolejnego dziecka, nie teraz.
- Ale pomyślimy kiedyś o tym?
- Kiedyś na pewno. Dobranoc. - przytuliła się do mnie.
- Dobranoc skarbie.
Zasnęliśmy, obudziła mnie Eliza gdy próbowała wydostać się z moich objęć. Uśmiechnęła się i mnie pocałowała, wstała i poszła do pokoju dzieciaków. Wstałem po niej kierując się do łazienki, wszedłem pod prysznic, włączyłem ciepłą wodę i pozwoliłem by moje mięśnie się rozluźniły. Wysuszyłem się i owinąłem ręcznikiem wokół pasa, do łazienki weszła Eliza. Podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czubek głowy. Wyciągnąłem szafki test ciążowy i podałem go Elizie. Ufam jej i wiem, że nie jest w ciąży skoro tak powiedziała, ale chcę mieć pewność.
- Zrobisz dla pewności? - pokiwała twierdząco głową.
Poszedłem do sypialni się ubrać, a Elizę zostawiłem by zrobiła test. Wróciłem do łazienki po kilku minutach, podeszła do mnie i dała mi test do ręki, jedna kreska. Pocałowałem ją i przytuliłem.
- Zapomniałbym, masz pozdrowienia od Pedro, wybudził się w nocy.
- Na prawdę?! Ale cudownie! - przytuliła mnie. - Jedźmy do niego.
- Spokojnie, nie wszystko na raz. Najpierw zjemy śniadanie we dwoje, najwyższa pora. Potem do niego pojedziemy, a gdy wrócimy to zajmę się tylko tobą w łóżku.
-Rozplanowałeś już cały dzień?
-Rozplanowałeś już cały dzień?
- Prawie cały. - pocałowałem ją.
Zjedliśmy wspólnie od bardzo dawno śniadanie, zostawiliśmy syf na stole, zabraliśmy dzieciaki pojechaliśmy do szpitala. Pedro siedział na korytarzu i podrywał jakąś dziewczynę. Objąłem Elizę i podeszliśmy do niego. Przytuliłem go na przywitanie, bałem się, że już nigdy tego nie zrobię, przywitał się z Elizą i dzieciakami zabierając Lenke na ręce i całując ją w główkę. Czuł się co raz lepiej. Przedstawił nam dziewczynę i weszliśmy do sali.
- Widzę, że się pogodziliście.
- Jak widać. Jak się czujesz?
- Jak nowo narodzony. Wychodzę za kilka dni.
- I jedziesz od razu do nas. Pomieszkasz trochę z nami.
- Dzięki, ale nie mogę. Macie swoje sprawy, rodzinę. Poradzę sobie sam.
- Nie będziesz sam mieszkał.
Uśmiechnął się i położył Lenke do wózka, cały czas na nią patrzył z uśmiechem na twarzy.
- Przyznaj się, co to za dziewczyna?
- Poznałem ją rano to zagadałem do niej, Anny już nie ma to co mi szkodzi.
- Nadal kobieciarz, tylko żebyś mi się do Elizy nie dobierał bo wiesz, że dostaniesz po tej zmutowanej twarzy.
- Spokojnie, nie będę takim chujem. Nawet mi to przez myśl nie przeszło. Bądźmy realistami, nie wytrzymacie bez siebie.
- To akurat prawda.
- Chciałbym wam jeszcze raz podziękować za to, że zajęliście się Lenką, gdyby nie wy to nie wiem co by się z nią stało.
- To było logiczne, że się nią zajmiemy, ale ten list od Ciebie był zbędny.
- Wiedziałem o krwiaku, nie mówiłem Ci bo nie chciałem Cię martwić, chciałem sam się poddać leczeniu, ale nie zdążyłem. Dlatego to napisałem.
- Zostawisz nas samych skarbie? - pokiwała twierdząco głową i wyszła. - Pedro, mogłeś mi powiedzieć. - usiadłem obok niego. - Bracie, dlaczego znowu coś przede mną ukrywałeś? Obiecaliśmy coś sobie.
- Wiem, przepraszam że znowu Cię okłamywałem.
- Nie mam już do Ciebie siły, ale za żadne skarby bym Cię nie zamienił. - przytuliłem go. - Ukrywasz coś jeszcze przede mną?
- Nie.
- Na pewno? Powiedz prawdę. Nie będę na Ciebie przecież wrzeszczał, a gdy czegoś się dowiem o tobie od kogoś innego to wiesz jak zareaguje. Nie chcę się z tobą kłócić. Chcesz mi coś jeszcze powiedzieć?
- Nie, nic przed tobą już nie ukrywam. Przepraszam Enrique, wiem że jesteś na mnie zły. Zrozumiem jeśli teraz sobie pójdziecie do domu.
- Nie jestem Pedro, jest mi tylko cholernie przykro, że mi o tym nie powiedziałeś wcześniej, dlaczego musiałem dowiedzieć się tego od lekarza? Gdybyś mi powiedział to zająłbym się Lenką, ty poszedłbyś na leczenie i obeszłoby się bez tego wszystkiego.
- Czasu już nie cofnę. Nie nadaje się na przyjaciela, szczególnie twojego. Ty nigdy mnie nie okłamałeś, ja zrobiłem to kilka razy. Jedno kłamstwo prawie zniszczyło naszą przyjaźń.
- Nikt nie jest idealny, ja też nie. Okłamałem Cię ze sprawą z Alexisem gdy pożyczyłem mu pieniądze. Posłuchaj... Każdy popełnia błędy, nie ma idealnych osób na tym świecie. Wtedy gdy się dowiedziałem o tobie i Elizie i o tym co się stało byłem w niej zakochany, nie chciałem by cierpiała, na początku chciałem z tobą zerwać kontakt, nie chciałem się z tobą widywać ani Cię słyszeć. Miałem Cię dość, nienawidziłem Cię za to, chciałem zerwać tę przyjaźń, ale potem ochłonąłem, widziałem jak się starasz, jak Ci zależy na tym by naprawić to wszystko. Wiesz kiedy wiedziałem, że dam Ci kolejną szansę?
- Kiedy?
- Gdy powiedziałeś mi, że Eliza chce uciec z Madrytu. Dzięki tobie ją zatrzymałem, dzięki tobie jej nie straciłem.
- Pamiętasz jak się poznaliśmy? Byliśmy wtedy gówniarzami. Mieliśmy beztroskie życie, nie przejmowaliśmy się niczym, nie wiedzieliśmy czego chcemy w życiu, nigdy się nad tym nie zastanawialiśmy. Gdy mieliśmy po 13 lat obiecaliśmy sobie, że nasz kontakt sie nie urwie, że będziemy się przyjaźnić całe życie.
- Ja wtedy wyjechałem do stanów próbować swoich sił w muzyce, Ciebie zostawiłem tutaj, w Madrycie. Obiecałem Ci, że do Ciebie wrócę.
- I wróciłeś, po dwóch latach. Wróciłeś w moje urodziny. Kupiłeś mi wtedy pierwszy telefon i laptop. Mnie na to nie było stać.
- Potem znowu wyleciałem do Stanów.
- Na dwa miesiące urwał nam się kontakt, myślałem wtedy że o mnie już zapomniałeś. Poznałeś tam nowych ludzi, a ja zszedłem na drugi plan, to była zła myśl.
- Ty zarobiłeś pieniądze i po roku do mnie przyleciałeś z mamą.
- Pamiętam jak wtedy rzuciłem Ci się na szyję jak Cię zobaczyłem.
- Nie chciałeś mnie puścić. Wisiałeś mi na szyi dobre 5 minut. Potem znowu się rozstaliśmy na długi czas.
- Gdy miałeś 17 lat i słyszało o Tobie pół świata wróciłeś na stałe do Madrytu. I tu zacząłeś robić karierę.
- I wiesz co Ci powiem? Przyjaźniliśmy się wtedy tylko kilka lat i już bez siebie nie mogliśmy wytrzymać, a teraz gdy jesteśmy przyjaciółmi od ponad dwudziestu lat to myślisz, że bez siebie wytrzymamy? Nawet nie wiesz jak za tobą wtedy tęskniłem.
- No nie. Ja za tobą też
- Więc prędzej czy później wybaczyłbym Ci to wszystko. Dałem Ci drugą szansę w urodziny Elizy.
- Na tej łące gdzie spędzamy czas.
- Kocham Cię bracie.
- Ja Ciebie też. - przytuliłem go.