piątek, 25 sierpnia 2017

Epílogo!

Wziąłem po raz pierwszy na ręce moją córkę, to uczucie było niesamowite. Moment, w którym pierwszy raz ją pocałowałem. Oczywiście nie obyło się bez Pedro i jego sesji zdjęciowej małej jak i naszej. Niczego mi w życiu nie brakuje, mam dom, pieniądze, rodzinę, osoby które potrzebuję. Mam wszystko. Jestem szczęśliwy. Za trzy tygodnie Eliza zostanie moją żoną no chyba, że ucieknie sprzed ołtarza. 
Pedro wrócił do pełnej sprawności, nie ma żadnych problemów ze zdrowiem czy coś z tych rzeczy. Jest szczęśliwy z Leną, widać że się kochają i Pedro na prawdę planuje z nią przyszłość choć do niego nie jest to podobne. Znam go za dobrze. Nigdy nie chciał mieć żony, nie chciał siedzieć przez lata w jednym związku, a teraz zmienił się nie do poznania, wydoroślał. Między nami też jest wszystko w porządku, mamy małe jak i duże sprzeczki, ale oboje nie chcemy przeżywać tego co kiedyś gdy dowiedziałem się o nim i Elizie.
Relacje z moim ojcem są lepsze, ale też nienajlepsze. Mamy momenty, w których się kłócimy, ale staramy się tego unikać. W końcu zaakceptował Elizę i docenił to, że ma syna, który podążał za swoimi marzeniami. Jest zakochany w dzieciakach, czasami jestem o nich zazdrosny gdy widzę jak się z nimi bawi.
Luis i Marc to już większy problem. Zaczęli chodzić i mówić to jest ich trochę trudniej upilnować. Marc jest jeszcze w miarę spokojny za to Luis czasami doprowadza mnie do szału. Często idzie do łazienki i chlapie całe pomieszczenie wodą z toalety, wszędzie musi wejść, musi wszystko zobaczyć. 
Między mną a Elizą jest idealnie i to dosłownie. Nie kłócimy się, staramy się nawzajem wspierać, pomagać sobie. Nie spędzamy ze sobą zbyt często wolnych wieczorów bo z dzieciakami się po prostu tego nie da, ale gdy już mamy czas dla siebie to wykorzystujemy go w stu procentach. Jestem szczęśliwym facetem, ojcem i niedługo mężem. Najgorsze już chyba za nami, teraz jesteśmy silniejsi i wiem, że razem damy radę. 








No i nadszedł czas by zakończyć tego bloga :(
Dziękuję za wszystkie komentarze, wyświetlenia i obecność <3
Do zobaczenia na kolejnych blogach ;*





sobota, 19 sierpnia 2017

Cincuenta y Uno!

Minęło pół roku, razem z Elizą przygotowujemy się do narodzin naszej córki i jednocześnie do ślubu który jest zaplanowany za półtora miesiąca. Jeśli mam być szczery to trochę się tego wszystkiego boję. Między mną, a Elizką wszystko wróciło do normy, ma swoje ciążowe humorki ale staram się być wyrozumiały i spełnić jej zachcianki choć nie zawsze mi to wychodzi.
Luis do mnie podbiegł i przytulił mi się do nogi, zabrałem go na ręce i pocałowałem. Podeszła do nas Eliza, pocałowałem ją stawiając Luisa na ziemię. Do domu wszedł Pedro z rodzinką, Luis ucieszył się jego wizytą. Podszedł do niego z prośbą by zabrał go na ręce.
- Przeszkadzamy?
- Nawet jeśli powiem, że tak to sobie nie pójdziecie.
- Racja bracie. Mogę Ci na chwilę chłopa porwać Elizka?
- A weź go sobie na zawsze.
- Elizka bo jak Cię strzelę w tyłek to do jutra na nim nie siądziesz.
Zaśmiała się, a ja wyszedłem z Pedro, odeszliśmy od domu.
- Dzieje się coś?
- Nie, mam mały problem. Tamara ma jutro urodziny, a ja jestem w czarnej dupie. Co ja mam jej kupić?
- Dziecko jej zrób? A tak na poważnie to nie wiem. Nie pomogę Ci w tym. No sorry. Zapytaj Elizy, ona się za na takich duperelach zna. Dobraliście się, ona ma jutro urodziny, a ty za dwa dni. Chodź stary byku, zapytasz się Elizy, ona Ci pomoże.
Weszliśmy do domu, gdy dziewczyny nas zobaczyły to szybko coś schowały. Pocałowałem Elizę siadając obok niej i łapiąc za brzuch. Złapała mnie za rękę uśmiechając się. Oparła głowę o moje ramię bawiąc się moimi palcami, była smutna i zmęczona. Kazałem jej iść położyć, ale nie chciała, wolała siedzieć z nami. Bawiłem się jej włosami rozmawiając z Pedro, zasnęła na moim obojczyku. Pedro z Tamarą pożegnali się ze mną i wyszli z domu. Zabrałem Elizę na ręce i zabrałem ją do sypialni, przebudziła się mocno się do mnie przytulając. Pocałowałem ją w czoło i położyłem na łóżku, położyłem się obok niej i przytuliłem. Obudził mnie dzwonek mojego telefonu, wziąłem go do ręki wyciszając, przytuliłem Elizę i poszedłem dalej spać. Mogłem się tylko domyśleć, że to nie będzie zbyt długi sen.
~.~
Obudziłem się przed Enrique, powoli podniosłem się z łóżka kierując się do pokoju Marca i Luisa, jeszcze spali. Mam chwilę dla siebie, cóż za nowość. Nalałam sobie soku, złapałam się za brzuch i usiadłam na sofie. Po kilku minutach buziakiem w policzek przywitał mnie Enrique, pocałował mnie w brzuch. Usiadł obok mnie obejmując mnie, uśmiechnęłam się mocno się do niego przytulając.
- Dziękuję, że jesteś. - pocałowałam go. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, najbardziej na tym chorym świecie.
- Mogę Ci coś powiedzieć?
- Pewnie.
- Wtedy gdy się poznaliśmy jak mnie złapałeś byłam na ciebie wściekła, ale po jakimś czasie w głębi duszy cieszyłem się, że jednak komuś na mnie zależy. Spławiałam Cię tylko dlatego, że się bałam, bałam się że ty też chcesz mi coś zrobić. Byłeś uparty, nie dawałeś za wygraną. Potem poznałam Pedro, bałam się go. Ciebie przestałam się bać gdy stanąłeś w mojej obronie przed Pedro. Chcę żebyś o tym wiedział.
- To dlaczego chciałaś ciągle uciekać?
- Bo nie chciałam Cię zniszczyć, zająłeś się mną a reszta zeszła na drugi plan. Twoja przyjaźń z Pedro wisiała na włosku, nie chciałam by ona się zakończyła. Widziałam jak jesteście ze sobą zżyci, wiedziałam że nie wytrzymacie bez siebie długo. Bałam się, że przeze mnie zerwiecie przyjaźń. Gdy pierwszy raz nie pocałowałeś czułam niesamowite szczęście i bezpieczeństwo, ale też i strach. Ja Cię zlewałam, ty byłeś wyrozumiały na moje humorki i odzywki, nie naciskałeś na mnie gdy byliśmy już razem. Nie pośpieszałeś mnie, dałeś mi tyle czasu ile potrzebowałem. Dziękuję Ci za to.
- Chodź tu do mnie. - przytulił mnie. - Wiesz, że dla Ciebie zrobię wszystko. Kocham Cię skarbie.
- Kopie. - złapałam się za brzuch.
Złapał mnie za brzuch i szeroko się uśmiechnął, w jego oczach pojawiły się łzy, był szczęśliwy. Na początku był przerażony tym, że zostanie ojcem po raz trzeci, ale teraz z tego się cieszy.
~.~
Co czuje gdy mam przy sobie Elizę? Niesamowite szczęście, mogę śmiało powiedzieć, że jestem szczęściarzem. Nie będę ściemniał, bałem się tego wszystkiego, nie wiedziałem jak to wszystko się potoczy. Przestraszyłem się też gdy Eliza potwierdziła, że jest w drugiej ciąży, ale szybko ochłonąłem i pokochałem dzieciaka. Jedynie czego teraz się boję to tego, że gdy mała pojawi się na świecie to całą uwagę skupimy na niej, a Marca i Luisa przez to zaniedbamy.
Przytuliłem do siebie mocno Elizę i pocałowałem, spojrzała mi w oczy, wyglądała jakby szukała w nich jakiejś odpowiedzi. Położyła głowę na mojej klatce piersiowej i bawiła się rękawem od koszulki, uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w czubek głowy. Teraz chciałem tylko jednego, by była ze mną cały czas. Byśmy stworzyli jedną szczęśliwą, wspierającą się rodzinę. Chciałbym już nazwać ją swoją żoną.






To już ostatni rozdział :)
Widzimy się na epilogu :*

niedziela, 13 sierpnia 2017

Cincuenta!

Pedro wyszedł ze szpitala po dwóch tygodniach, operacja usunięcia nerki się powiodła i nie było żadnych powikłań. Mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiał przyjeżdżać do tego szpitala i do tych durnych lekarzy. Rzuciłem się w jego ramiona gdy wrócił do domu, na prawdę bałem się, że mogę już nigdy tego nie zrobić. Staram się teraz spędzać z nim więcej czasu. Jest to trudne mając dwójkę małych dzieci, trzecie w drodze i ślub który będzie miesiąc po narodzinach, ale jakoś to rozdzielam. Pedro mieszka z nami dopóki nie będę miał pewności, że wszystko jest w porządku. Nie musimy też czuć się zagrożeni, Pedro złożył zeznania obciążające Anne i Alexa. Alex poszedł siedzieć za pobicie mnie i Pedro z poważnym uszczerbkiem na zdrowiu i życiu. Anna dostała wyrok w zawieszeniu za współudział i zakaz zbliżania się do mojej rodziny jak i Pedro. Z tego co wiem to gdzieś wyjechała. Próbowała kontaktować się z Pedro by zobaczyć się z Leną, ale ten skutecznie ją spławiał i w końcu dała sobie spokój. Pedro jest szczęśliwy przy Tamarze, zawsze mogą na siebie liczyć, pomagają sobie nawzajem. Oboje są przy sobie szczęśliwi i to widać na kilometr.
Pocałowałem Elizę gdy wróciła do domu od lekarza, złapałem ją za brzuch i pocałowałem. Zrobiłem obiad i po kilkunastu minutach spaghetti było gotowe, usiedliśmy w czwórkę przy stole, złapałem Elizę za udo co jakiś czas zjeżdżając do krocza. Uderzyła mnie w rękę i z uśmiechem na twarzy pokiwała przecząco głową. Posprzątałem po jedzeniu i skierowałem się do pokoju dzieciaków gdzie była Eliza, objąłem ją i złapałem za tyłek, drugą ręką złapałem ją za piersi.
- Enrique przestań. - uderzyła mnie w rękę. - Skarbie, bierz te łapy.
- Misiek proszę Cię. Nie kochaliśmy się od wyjścia Pedro ze szpitala.
- I nic Ci się nie stanie jak dzisiaj też tego nie będziemy robić.
- Elizka no... Znowu coś zrobiłem, że nie chcesz się ze mną kochać?
- Nic nie zrobiłeś, po prostu nie mam na to ochoty. Zrozum.
- Dobrze, nie będę Cię zmuszał. - pocałowałem ją. - Gdy sama będziesz chciała to wiesz gdzie mnie szukać. - odszedłem.
Usiadłem na sofie dając nogi na stół i włączając telewizor. Skakałem po kanałach by po chwili zatrzymać się na wiadomościach. Usiadła obok mnie Eliza, przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w czoło łapiąc za brzuch. Pocałowała mnie i przeprosiła. Uśmiechnąłem się do niej wysyłając jej buziaka. Położyła głowę na moich nogach, zaplątałem nasze dłonie i pocałowałem.
- Kocham Cię. - podniosła się i spojrzała mi w oczy.
- Też Cię kocham. - pocałowałem ją. - Jesteś cudowna.
Do domu z zakupów wrócił Pedro z Tamarą i Lenką, przywitaliśmy się z nimi, podnieśliśmy się z sofy i pomogliśmy rozpakować zakupy. Wyciągnąłem z reklamówki opakowanie prezerwatyw, zaśmiałem się i pomachałem nimi przed twarzą Pedro.
- No co? To, że wy wpadliście drugi raz to nie znaczy, że my też musimy.
- Przecież nic nie mówię.
Rozpakowaliśmy wszystko i usiedliśmy wszyscy na sofie oglądając film, wkurzyłem się gdy usłyszałem dzwonek do drzwi, złość mi przeszła gdy zobaczyłem w nich ojca. Przytuliłem go na przywitanie i wpuściłem do środka. Przywitał się ze wszystkimi.
Pogodziliśmy się, nie do końca wszystko mu wybaczyłem, ale nasze relacje są o wiele lepsze niż były pół roku temu. Przeprosił za wszystko Elizę i Pedro. Nie są ufni co do niego, ja też wolę mieć go na oku, też nie chcę zostawić go sam na sam z Elizą.
- Ja tylko na chwilę, chciałem się pożegnać. Wyjeżdżam na trzy miesiące do Stanów.
- Masz jakieś problemy? Coś się dzieje?
- Nie, wszystko w porządku. Może to dziwnie wygląda, że tak z dnia na dzień wyjeżdżam, ale nic się nie dzieję.
- Daj znać gdy wylądujesz.
- Napiszę lub zdzwonię.
Pożegnaliśmy się z nim, wyszedł z domu a ja usiadłem obok Elizy. Pedro z Tamarą zamknęli się w pokoju, a my poszliśmy do sypialni położyć się z Elizą. Przytuliłem do siebie Elizkę i zasnęliśmy. Obudziłem się przed Elizą, był środek nocy, Eliza spała przytulona do mnie, nie chciałem jej budzić. Musiałem cały czas leżeć bez najmniejszego ruchu. Pocałowałem ją w czoło i zamknąłem oczy z nadzieją, że zasnę. Udało się. Obudziłem się gdy zadzwonił budzik, Eliza leniwie go wyłączyła przytulając się do mnie. Pocałowałem ją łapiąc za brzuch. Podniosłem się z łóżka i w samych bokserkach poszedłem do kuchni, zaraz po mnie w mojej koszulce i w samej bieliźnie zeszła Eliza. Usłyszeliśmy gwizdy Pedro, zakryłem Elizę swoim ciałem każąc Pedro siedzieć cicho.
- Teraz Ci się nie dziwię czemu Ci co chwilę staje skoro masz taki materiał do bzykania. Gdybym mógł to sam bym się za nią zabrał.
- Na szczęście nie możesz. Tylko ją dotknij, a dostaniesz po ryju.
- Twarzy jak już coś. - uśmiechnął się. - Nie bój się bracie, może dostałem po głowie, ale do twojej laski nigdy się nie zbliżę.
- No mam nadzieję.
Eliza poszła do łazienki, a ja z Pedro wziąłem się za przygotowywanie śniadania. Sanchez wyciągnął wszystko do sprzątania Pedro, Eliza nakarmiła dzieciaki i mogliśmy iść na spacer. Chciałem w końcu pobyć sam na sam z Elizą. Nie mówię, że Pedro jest dla nas ciężarem, sami chcieliśmy by z nami pomieszkał, ale trochę nas ogranicza. Zawsze jest w miejscu, w których nie powinno go być.
- Kochanie skoro będziemy mieć trzecie dziecko to chyba trzeba pomyśleć o większym domu. To nasze nie nadaje się na trzech brzdąców.
- Chcesz kupić nowy dom?
- Wybudować, zaprojektujemy go tak jak będziesz chciała.
- W pół roku chcesz wybudować cały dom?
- Znam dobrą ekipę. Ten dom co teraz mamy wybudowali w niecałe trzy miesiące. Co ty na to?
- Dobrze, jeśli chcesz.
- Niedaleko nas jest do kupienia działka za 180 tysięcy. Tam się zbudujemy. Jaki zawsze chciałaś mieć dom?
- Nie duży, ale też nie za mały, z ogrodem gdzie będę mogła odpocząć, basen.
- Wszystko będzie, coś jeszcze?
- Nie duża sypialnia, by było w niej tylko łóżko, meble i dwa stoliki nocne.
- Wszystko będzie. - pocałowałem ją. - Dom powstanie taki jaki będziesz chciała. Zrobisz projekt taki jaki będziesz chciała. Ja zaprojektuję tylko swoje studio.
- Nie, razem zrobimy projekt.
- Skoro tak chcesz.
Pocałowała mnie i mocno przytuliłem, wróciliśmy do domu, położyliśmy dzieciaki spać, Eliza złapała mnie za rękę i pocałowała mnie w usta.
- Bardzo Cię kocham.






niedziela, 6 sierpnia 2017

Cuarenta y Nueve!

Obudziłem się przed Elizą, pocałowałem ją w czoło i pocałowałem w brzuch szepcąc "Cześć skarbie". Powoli wstałem kierując się w samych bokserkach do pokoju dzieciaków. Cała trójka spała. Odwróciłem się wpadając na Tamarę. Przeprosiłem ją i ominąłem. Zabrałem telefon do ręki, zobaczyłem wiadomość od mojej mamy. Był to screen z internetu, artykuł o ciąży Elizy. Uśmiechnąłem się wysyłając jej uśmiechniętą minkę i emotikonę bobasa. Od razu do mnie zadzwoniła. 
- Synku! To prawda?!
- Tak, to prawda. Będziemy mieć kolejne dziecko. Nie mów nikomu.
- Ale się cieszę! Jak się czuję Eliza?
- Dobrze, rozkwita.
- Daj mi ją do telefonu.
- Jeszcze śpi. - usłyszałem huk. - Mamo, zadzwonię do Ciebie potem. Chyba coś się stało. 
- Czekam.
Poszedłem do pomieszczenia gdzie doszedł huk. Zobaczyłem leżącego Pedro na ziemi, podbiegłam do niego, zobaczyłem że ust leci mu krew, przeraziłem się.
- Pedro! - poklepałem go po twarzy. - Tamara! Eliza!
- Co się dzieje? Dzieci śpią, dlaczego krzyczysz?
- Dzwoń na pogotowie! Szybko!
Zatrzymał się. Rozerwałem mu koszulkę robiąc trzydzieści uścisków i dwa wdechy, po kilku razach zamieniłem się z Tamarą. Po policzku spłynęły mi łzy, przytuliłem do siebie Elizę i się rozpłakałem. Kolejny raz zamieniłem się z Tamarą.
- Kurwa Pedro zacznij oddychać! Słyszysz?! Zacznij oddychać!
- Enrique zostaw go. To nie ma sensu.
- Nie! On musi żyć! On nie umrze w moim domu! On dzisiaj nie umrze!
Do domu weszli lekarze, usiadłem na sofie i rozpłakałem się jeszcze bardziej. Po kilku minutach usłyszałem głos lekarza, powiedział tylko trzy słowa "Wrócił do nas", odetchnąłem z ulgą i podszedłem do niego.
- Lena. - wydusił.
- Zajmiemy się nią, nic nie mów.
- Kocham Cię bracie.
- To brzmi jak pożegnanie, nie mów tak, powiedz coś innego.
- Zajmij się Lenką.
Zabrali go na nosze i przetransportowali do szpitala. Eliza się do mnie przytuliła, Tamara wybiegła ze łzami w oczach, wyszedłem za nią i mocno ją przytuliłem, rozpłakała się jeszcze bardziej. 
- Wszystko będzie dobrze, jest silny.
Wsiedliśmy w szóstkę do samochodu i odjechaliśmy do szpitala. Droga cholernie mi się dłużyła, zaparkowałem samochód i wbiegliśmy do szpitala, dowiedzieliśmy się gdzie jest Pedro. Wszedłem do sali jako jedyny, usiadłem obok Pedro i złapałem go za rękę. Mocno ją ścisnął, a po chwili poluzował. Był słaby, ledwo ruszał ręką, nie miał siły. Po policzku spłynęły mu łzy.
- Dasz radę chłopie, wyjdziesz z tego. Pomożemy Ci. - kąciki jego ust lekko się podniosły. - Nie zostawiaj nas teraz, potrzebujemy Cię.
- Przepraszam. Za wszystko.
- Nic nie mów, odpoczywaj.
- Przyprowadź Lenke.
- Nie może tutaj wejść.
- Chociaż przez szybę, chcę ją zobaczyć.
- Zaczekaj.
Wyszedłem z sali, poprosiłem Tamarę by podeszła do drzwi, wróciłem do sali by pomóc Pedro przetransportować się do drzwi. Lenka przyłożyła rękę do szyby, Pedro zrobił to samo. Po policzku spłynęły mu łzy, też ledwo powstrzymywałem łzy.
- Tatuś Cię kocha. - rozpłakał się. - Będę dla Ciebie walczył skarbie.
Kolejny raz pomogłem Pedro przenieść się na łóżko, po policzku spłynęły mi łzy. Podszedł do mnie lekarz, z prośbą o rozmowę. Poszedłem z nim do pokoju lekarzy.
- Niech pan siada.
- Postoję.
- Nie mam dobrych wiadomości, ostatnim razem gdy tu był popełniliśmy błąd. Przyznajemy się do tego. Nie zdiagnozowaliśmy, że ma poważnie uszkodzoną rękę. Musimy ją wyciąć, tylko operacja może uratować mu życie.
- Dzień w dzień robiliście mu miliom badań i nie zdiagnozowaliście tego?! Jeśli Pedro nie przeżyje to zamkną wam ten szpital! Zniszczę was!
- Proszę się uspokoić! Wezwę zaraz ochronę!
- To sobie wzywaj! Przez prawię miesiąc, dzień w dzień go badaliście! I akurat to ominęliście! Kurwy z was a nie lekarze!
- Myśli pan, że ma pieniądze to wszystko panu można?
- Nie! Też jestem człowiekiem! To wy sobie myślicie, że mając pieniądze nie mamy uczuć! Oddałbym wszystko co mam by Pedro był zdrowy! Dałbym się za to pociąć! On ma małe dziecko! Przez was prawie zmarł mi przyjaciel! Kpicie sobie z nas!
Wyszedłem wściekły trzaskając drzwiami, usiadłem na krześle i się rozpłakałem. Usiadła obok mnie Eliza i przytuliła. Złapałem ją za rękę.
- Co z nim?
- Ma poważnie uszkodzoną nerkę, musi być operowany. Tylko tak przeżyję.
- Wyjdzie z tego, to silny facet.
- Jedźcie do domu, ja tu z nim z nim zostanę.
- Wrócisz do domu na noc?
- Wrócę, obiecuję. Będę przed 22.
Wszedłem do sali siadając obok Pedro, ściągnął maskę z tlenem i lekko się uśmiechnął.
- Dziękuję, że tu jesteś.
- Dobrze wiesz, że Cię nie zostawię.
- Wiem, zawsze mogłem na Ciebie liczyć. Co mówił lekarz?
- Masz uszkodzoną nerkę, trzeba ją wyciąć, inaczej nie przeżyjesz.
- Mam żyć bez jednej nerki?
- Tak, musisz się zgodzić na operację.
- Wiem, zgodzę się na nią. Chcę dożyć chociaż do waszego ślubu. - uśmiechnął się. - Chcę żyć dla Lenki, dla was. Jeszcze wam trochę będę grał na nerwach, szczególnie tobie. - uśmiechnął się.
- Wyjdziesz z tego.
- Jedź do domu, nie zostawiaj znowu Elizki, zaopiekuj się nią.
Pożegnałem się z nim i wróciłem do domu, przytuliłem się do Elizy na przywitanie. Pocałowałem brzuch Elizy i poszedłem do łazienki, musiałem rozluźnić swoje mięśnie i musiałem ochłonąć. Wziąłem szybki prysznic, szybko się wysuszyłem i poszedłem do sypialni. Położyłem się na łóżku myśląc o Pedro, cholernie się o niego boję. Wolałbym być teraz przy nim, ale też mam rodzinę, muszę z nią być. Przytuliłem do siebie Elizę gdy położyła się na łóżku, złapałem ją za brzuch i narysowałem palcem wskazującym serce. Eliza się uśmiechnęła i mnie pocałowała. Zasnęła w moich objęciach, gładziłem ją po ręce. Przez całą noc nie zmrużyłem oka, cały czas myślałem o Pedro, przypomniał mi się każdy moment, który z nim przeżyłem. Musi z tego wyjść, nie wytrzymam bez niego. Pocałowałem Elizę gdy otworzyła oczy, mocno się do mnie przytuliła. Wstaliśmy, szybko się zebraliśmy i pojechaliśmy z dzieciakami do szpitala, weszliśmy do sali gdzie leżał Pedro, nie było go. Eliza mocno złapała mnie za rękę, podszedłem do pielęgniarki.
- Przepraszam, gdzie jest Pedro Sanchez?
- Jest operowany od trzech godzin, jego stan się pogorszył.
- Mieliście mnie o wszystkim informować.
- Był środek nocy.
- I co w związku z tym?! Kurwa co za ludzie pracują w tym szpitalu!
- Spokojnie kochanie.
Zły wyszedłem z sali i poszedłem pod salę operacyjną, po 
chwili dołączyła do mnie Eliza z dzieciakami.