piątek, 24 marca 2017

Treinta y Cuatro!

Z samego rana wróciliśmy do domu, mama na szczęście jeszcze spała. Cicho przeszliśmy do sypialni i położyliśmy się na łóżku. Nachyliłem się nad Olgą i ją pocałowałem. Zamknęliśmy oczy i poszliśmy odespać spędzoną noc w hotelu. Obudziłem się przed Olgą, nie spałem długo, coś nie dawało mi spać. Zszedłem na dół w samych bokserkach, na sofie siedziała mama, która miała gościa, była nim Eliza. Nie byłem tym faktem zadowolony. Powiedziałem tylko oschle "cześć", zabrałem butelkę wody z lodówki i wróciłem na górę by się ubrać. Byłem zły na mamę, że ją tutaj zaprosiła, wolałbym by Eliza nie przebywała u mnie w domu gdy jest Olga. Kolejny raz poszedłem na dół, ale tym razem poprosiłem mamę o rozmowę.
- Co ona tu robi?
- Musiałam się z nią spotkać, ma w sobie moje wnuki, a twoje dzieci.
- Nie musisz mi przypominać, pamiętam. Nie mogłyście się spotkać gdzieś indziej tylko w moim domu?!
- Synu, nie złość się. Wiem, że się cieszysz, że tutaj jest tylko tego nie okazujesz.
- Wiem do czego zmierzasz, wiem, że chcesz byśmy do siebie wrócili. Kocham Olgę i to z nią jestem! Nie niszcz tego! Eliza to już zamknięty rozdział, jedyne co nas łączy to dzieci, nic więcej. Zakoduj sobie w głowie, że my nie będziemy już razem. Mnie i Elizy już nie ma.
- Nadal ją kochasz, to widać. Ona też Cię kocha i tęskni za tobą. Zastanów się synu którą tak na prawdę kochasz i z którą chcesz być. To wszystko da się jeszcze naprawić
- Mamo, nie mieszaj mi w głowie. Kocham Olgę.
- U mnie w domu nawet się z nią nie pokazuj!
- Skreśliłaś ją na starcie? Gratulacje!
Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami. Musiałem ochłonąć.
~.~
Obudził mnie trzask drzwi, szybko się ubrałam i zeszłam na dół. Zauważyłam tylko mamę Enrique i Elizę. Już wiedziałam o co poszło. Wyszłam z nadzieją, że gdzieś znajdę Enrique, na szczęście nie odszedł daleko. Pobiegłam do niego i go przytuliłam, był zdenerwowany. Nie był szczęśliwy tym, że jego była przyszła do jego domu. Wiedziałam też, że jego mama zrobi wszystko by do siebie wrócili, będzie chciała nas rozdzielić. Pocałował mnie i złapał za rękę. Trochę się uspokoił, usiadł na ławce, a ja usiadłam mu na kolanach. Pocałowałam go, a przed nami stanęła Eliza.
- Enrique przepraszam, że przyszłam. Twoja mama powiedziała, że wyjechałeś.
- Nie mam pretensji do Ciebie.
- Powiedz swojej mamie by nie robiła sobie nadziei, że do siebie wrócimy bo tak się nie stanie. Nie chcę rozwalać waszego związku. Ułożyliśmy sobie życie od nowa, nie wchodźmy sobie w drogę.
- Nie mam zamiaru tego robić. Nie chcę tyko by nasz kontakt się urwał.
- Nie urwie jeśli nie będziemy sobie skakać do gardeł. Chcę żyć z tobą w zgodzie. Zróbmy to dla naszych dzieci.
- Co z nimi?
- W porządku, czasami dają popalić, ale wszystko jest ok. Muszę już iść, cześć.
- Cześć. - odeszła. - Wracamy do domu?
- A twoja mama?
- Jakoś musimy to przeżyć.
~.~
Wróciliśmy do domu, mama siedziała w salonie i oglądała telewizor popijając herbatę. Ominęliśmy ją, ale zatrzymał mnie głos rodzicielki, kazałem Oldze iść na górę.
- Co tym razem masz mi do powiedzenia?
- Pogódź się z Elizą, przecież widać jak się kochacie. Będziecie rodzicami
- A ty dalej swoje. Tak, będziemy rodzicami, ale nie będziemy razem.
- Kogo chcesz oszukać? Mnie, Olgę, Elizę czy siebie? Olga to nie dziewczyna dla Ciebie.
- Cholera jasna mamo! Ojciec chciał mnie rozdzielić z Elizą, a ty chcesz rozdzielić mnie i Olgę! Umówiliście się czy coś?!
- Chcę byś był szczęśliwy!
- Moje szczęście siedzi na górze i wszystko słyszy! Zrozum, że ja i Eliza to jest koniec! Jeśli masz zamiar zniszczyć mój związek w Olgą to lepiej wróć do Miami bo i tak Ci się nie uda! Nie zostawię Olgi bo ty tak chcesz! Kocham ją! Mam Ci to przeliterować!
- Nie pokazuj mi się z nią u mnie w domu!
- Proszę bardzo! Ale mnie też już nie zobaczysz! I ty też jeśli masz robić jakieś afery to lepiej się nie pokazuj u mnie w domu! Jak tak bardzo chcesz stracić syna to proszę bardzo! Nie wtrącaj się w moje życie!
Poszedłem do sypialni, Olga płakała i się pakowała, gratulacje mamo. Nie pozwolę by mama zniszczyła mój związek z Olgą. Jestem dorosły, wiem co jest dla mnie najlepsze. Podszedłem do Olgi i ją przytuliłem, moja koszulka robiła się mokra od jej łez. Odsunęła się ode mnie i dalej zaczęła pakować swoje rzeczy. Wziąłem torbę wyciągnąłem z niej ubrania i rzuciłem ją w kąt. Zacząłem wszystkie jej ubrania wkładać do szafki. Przez mamę Olga chce odejść, nie mogłem do tego dopuścić.
- Zostaw te ubrania. Nie zostawię Cię bo matka tak chce.
- Lepiej będzie jak odejdę i wrócę do siebie, nie chcę byś był skłócony z mamą przeze mnie.
- Skarbie, nie chcę byś odchodziła. Kocham Cię, a to że mojej mamie nie pasuje, że jestem z tobą to już nie nasz problem.
- Ona ma racje, kochasz Elizę.
- Ale nigdy z nią nie będę, oboje o tym wiemy. Spędziłem z nią wiele wspaniałych momentów, nie potrafię z dnia na dzień powiedzieć, że jej nie kocham. Masz rację, kocham ją, ale czy z tego powodu mam być sam do końca życia?
- Kocham Cię. - przytuliła się do mnie. - Przepraszam.
- Nie przepraszaj, też Cię kocham.
Mam nadzieję, że wszystko jej wyjaśniłem. Prawie nasz związek się rozpadł przez moją matkę. Trochę teraz żałuję, że tak na nią nawrzeszczałem. Najbardziej żałuję, że powiedziałem by nie pokazywała się u mnie w domu, straciłem już ojca, nie chcę stracić jeszcze matki. Byłem zdenerwowany, ale to też nie jest wytłumaczenie, mogłem przyhamować. Zszedłem na dół, miałem nadzieję, że mama będzie w domu, ale jej już nie było, nie było też jej rzeczy. wyniosła się. Przekląłem pod nosem i poszedłem do Olgi. Objąłem ją i pocałowałem.
- Dlaczego twoja mama tak chcę byś wrócił do Elizy?
- Bo pokochała ją jak własną córkę.
- Zadzwoń do niej.
- Nie teraz, muszę ochłonąć. Nigdy się z nią tak nie pokłóciłem. Zawsze akceptowała to z kim się spotykam. Nie wiem co jej odbiło. 
- Obiecujesz, że do niej zadzwonisz?
- Obiecuję. - pocałowałem ją. - Jeszcze dzisiaj do niej zadzwonię.
Położyliśmy się na łóżku, Olga przytuliła się do mnie i złapała mnie za rękę. Nie leżeliśmy długo bo odezwał się mój telefon. Pedro.
- Halo.
- Coś ty znowu do cholery odwalił?! Twoja mama u nas jest.
- Pokłóciliśmy się o Olgę i Elizę.
- Masz tu przyjechać i się z nią pogodzić. Gówno mnie to obchodzi jak to zrobisz, ale jakoś musisz.
- Za kilka minut będę.
Zerwałem się na równe nogi, pożegnałem się z Olgą i pojechałem do Pedro. Po kilku minutach byłem już w domu przyjaciela, poprosiłem go by zostawił nas samych.
- Mamo, przepraszam. - przytuliłem ją do siebie. - Przepraszam. Musisz się pogodzić, że nie jestem już z Elizą.
- Zawiodłam się na tobie.
- Wiem, zawiodłem też siebie. Chodźmy do domu. Tam porozmawiamy w czwórkę, poproszę Elizę by przyszła. 
- Mam się tam nie pokazywać.
- Powiedziałem to w złości, nie chciałem tego powiedzieć, byłem zdenerwowany. Nie złość się. Chodźmy, nie będziemy mu siedzieć na głowie, ma swoje sprawy. Wiem. że traktujesz Elizę jak córkę, ale musisz zrozumieć, że z nami koniec.








piątek, 17 marca 2017

Treinta y Tres!

Szedłem na spotkanie z Elizą, cieszyłem się, że w końcu ją zobaczę, cholernie za nią tęsknie, tęsknie za dziećmi. Wszedłem do kawiarni gdzie siedziała już Eliza, wstała gdy mnie zobaczyła. Podszedłem do niej i mocno ją do siebie przytuliłem, złapałem ją za zaokrąglony brzuch i się uśmiechnąłem. Usiedliśmy przy stoliku i patrzyliśmy na siebie nic nie mówiąc.
- Cieszę się, że zadzwoniłaś.
- Dużo mnie to kosztowało.
- Co u Ciebie? Co z małymi? Wszystko w porządku?
- Wszystko jest dobrze, są zdrowe.
- Czy po narodzinach będę mógł się z nimi widywać? Będę mógł je wychowywać?
- Tak, nie zabronię widywać Ci się z własnymi dziećmi, powinny mieć ojca mimo, że jesteś takim dupkiem.
- Jest jakaś szansa, że nam się jeszcze uda? Że do siebie wrócimy i stworzymy jedną szczęśliwą rodzinę?
- A chciałbyś?
- Bardzo. Tęsknie za wami. Kocham Cię.
- Chciałabym Ci zaufać tak jak kiedyś, ale nie potrafię.
- Wiem, że bardzo Cię skrzywdziłem, kocham Cię, ale nie zasługujesz na takiego dupka jak ja.
- A ja tego dupka nadal kocham.
- Wiem, że jesteś z Diego, mam nadzieję, że jesteś z nim szczęśliwa, ja Ci tego szczęścia nie dałem. Nie będę wchodził w wasze życie z butami. Mam tylko nadzieję, że będziemy mogli normalnie rozmawiać, widywać się. Musimy się unikać?
- Nie. - lekko się uśmiechnęła. - Bardzo za tobą tęsknie.
- Ja za tobą też. - złapałem ją za rękę. - Dałbym wiele byśmy znowu byli razem.
- Muszę już iść, mam USG.
- Mogę iść z tobą? Chciałbym je zobaczyć, chociaż ten jeden raz,
- Dobrze, chodźmy.
Zapłaciłem za napoje i wyszliśmy z kawiarni, po krótkim spacerze byliśmy już u lekarza. Eliza położyła się na łóżku, a ja usiadłem na krześle i złapałem ją za rękę. Na ekranie zobaczyłem dwie małe istoty, moje dzieci, moje dwa małe skarby. W oczach pojawiły mi się łzy, lekarz zostawił nas samych, złapałem Elizę za brzuch i go pocałowałem.
- Tatuś bardzo was kocha i mimo to, że nie będę z waszą mamą to nigdy was nie zostawię. Obiecuję.
W oczach Elizy zobaczyłem łzy, wstała z łóżka, oboje dostaliśmy zdjęcia i wyszliśmy z całego budynku. Poczułem jej dotyk na swoim ciele, mocno się do mnie przytuliła i rozpłakała. Gładziłem ją po plecach i próbowałem ją uspokoić. Wypuściłem ją dopiero po kilku minutach,
- Chcę żebyś wiedziała, że zawsze możesz na mnie liczyć, gdyby coś się działo to skontaktuj się ze mną.
- Tak bardzo Cię kocham. - odeszła.
Patrzyłem na nią dopóki nie straciłem jej z oczu, odwróciłem się i wpadłem na Olgę, przywitała mnie soczystym liściem na twarzy. Złapałem się za obolałe miejsce i spojrzałem na nią z wyrzutem. Mogłem się tylko domyśleć, że widziała całą sytuację. Z jej perspektywy mogło to wyglądać nie tak jak było na prawdę. Odeszła ode mnie nie reagując na moje krzyki z prośbą by się zatrzymała. Podbiegłem do niej i ją zatrzymałem, była na mnie wściekła, muszę jej to wszystko wyjaśnić. Bez żadnych wymienionych zdań wróciliśmy do domu. Olga poszła do łazienki i się w niej zamknęła. Dobijałem się do niej, ale po nieudanych próbach zrezygnowałem. Stałem przy drzwiach z nadzieję, że otworzy, nic z tego. Zszedłem do kuchni i usiadłem na kuchennym blacie łapiąc się za głowę. Gdy tylko usłyszałem, że wyszła z łazienki to do niej podbiegłem.
- Kochanie posłuchaj. To nie było tak jak wyglądało.
- Jak masz kogoś na boku to po prostu powiedz, a odejdę.
- Nie mam nikogo, to była Eliza. Wiem jak mogło to wyglądać, ale nic nas już nie łączy, płakała, miałem ją tak tam zostawić? To z tobą jestem i Ciebie kocham. Nie okłamuję Cię, uwierz mi.
- Jaką mam pewność, że mówisz prawdę?
- Żadnej, musisz mi uwierzyć.
- Żeby mi to było ostatni raz. - pocałowała mnie. - Kocham Cię.
Wskoczyła mi w ramiona i przytuliła się do mnie. Włożyłem rękę pod jej krótkie spodenki i zjechałem do krocza. Przygryzła dolną wargę wydając z siebie ciche odgłosy. Pocałowałem ją stawiając na podłodze. Ściągnąłem jej spodenki i zabrałem Olgę na ręce by posadzić ją na stole, ściągnąłem koszulkę, a do domu weszła wściekła mama. Chciałem się spalić ze wstydu. Olga pobiegła do łazienki, a ja ubrałem koszulkę i przypiąłem zdjęcie na lodówce. 
- Może następnym razem mnie uprzedzisz, że przyjedziesz.
- Kiedy zamierzałeś mi powiedzieć, że nie jesteś już z Elizą?
- To nie twoja sprawa.
- Synu, Eliza to taka świetna dziewczyna! Jak mogłeś ją zostawić?! Byliście w sobie tak zakochani! Co się stało?
- Nie dogadywaliśmy się, cały czas się kłóciliśmy, jednego wieczoru ostro się pokłóciliśmy, wyszedłem z domu, nie wróciłem na noc, a na następny dzień się rozstaliśmy. Myślałem, że tak będzie dla nas lepiej, ale teraz wiem jak bardzo się myliłem.
- Jak mogłeś ją zostawić w ciąży?!
- Nie wiedziałem, gdybym wiedział to w życiu bym jej nie zostawił. Będę ojcem, przeraża mnie to, ale nie zostawię ich. Będę pomagał Elizie, będę je wychowywał.
- Będziesz zgrywał weekendowego tatusia? Może jest jakaś szansa, że wam się uda. Wiem, że ją kochasz.
- Tak, kocham ją, ale nie będziemy razem. Spierdoliłem cały związek. Jestem dupkiem wiem.
- A ta dziewczyna co tutaj jest? Kto to?
- To Olga, od niedawna jesteśmy razem.
- Poznam ją?
- Zaraz po nią pójdę. Tylko mamo, bez żadnych przesłuchań, zaakceptuj ją, to świetna dziewczyna. 
Wstałem i poszedłem do pomieszczenia gdzie znajdywała się Olga, stanąłem na przeciwko niej i pocałowałem. Sprzeciwiała się, nie chciała zejść do mojej mamy, bała się. Zapewniłem ją, że nie będzie tak źle. Po kilku minutach się zgodziła. Przywarłem ją do ściany i pocałowałem. Złapałem ją za rękę i zeszliśmy na dół, stanęliśmy na przeciwko mamy, widziałem zdenerwowanie Olgi. Szepnąłem jej na ucho "spokojnie", ale to nic nie pomogło.
- Mamo, to jest właśnie Olga, Olga to jest moja mama Isabel.
- Miło mi Cię poznać Olga.
- Mnie również. - uśmiechnęła się.
Usiedliśmy na sofie, Olga nadal była zestresowana, widziałem jak mama mierzy nas wzrokiem. Nie czuliśmy się z tym komfortowo, ale musieliśmy przetrwać. Wiem, że mama szybko stąd nie wyjedzie, będzie musiała porozmawiać z Pedro i z Elizą pewnie też. Nie będę jej wyrzucał z domu. Zabiorę gdzieś Olgę, chciałem jej jakoś jeszcze raz wyjaśnić tę sytuację z Elizą, mam wrażenie, że mi nie uwierzyła. Byłoby lepiej gdyby mnie wtedy nie widziała. Wiem jak mogło to wszystko wyglądać, w końcu była do mnie przytulona i mogła to źle odczytać. Gdy jestem z Elizą to trudno mi się powstrzymać przed tym by jej nie pocałować. Jak dobrze, że wtedy tego nie zrobiłem, miałbym jeszcze bardziej przerąbane. Wolałbym unikać takich sytuacji , po co mamy się kłócić, obrażać się na siebie? Nie ma to najmniejszego sensu. Złapałem Olgę za rękę i wyszliśmy z domu. Przeszliśmy kilka metrów od domu.
- Kochanie, wiem, że nadal jesteś zła o tę sytuację z Elizą. Nie uwierzyłaś mi.
- Jak miałam odebrać to, że obściskujesz się ze swoją byłą?
- Wyjaśnię Ci to. Wiem jak to mogło wyglądać, źle to odebrałaś
- To jak było na prawdę?
- Spotkaliśmy się by porozmawiać o tym jak to będzie wyglądało po narodzinach, rozumiesz, chcę mieć wpływ na ich wychowanie. Byliśmy potem na badaniu USG. Gdy wyszliśmy od lekarza to się do mnie przytuliła i rozpłakała. Nie mogłem jej tak zostawić.
- Widzę jak na nią patrzysz, nadal ją kochasz. W domu masz zdjęcia.
- Spędziliśmy ze sobą kilka wspaniałych miesięcy, nie potrafię o niej zapomnieć tak po prostu. Ona zawsze będzie w moim życiu. Jest matką moich dzieci, ale też nie chcę by nasze kłótnie o nią przyczyniły się do naszego rozstania. Przysięgam Ci, że Cię nie okłamuję ani nie zdradzam. Uwierz mi bo jeśli tego nie zrobisz to nasz związek nie ma sensu.
- Wierzę Ci. - pocałowała mnie. - Wierzę.
Weszliśmy do hotelu, zarezerwowaliśmy sobie pokój na jedną noc. Nie zamierzaliśmy wracać do domu na noc, przez moją mamę byliśmy ograniczeni, a w pokoju hotelowym mogliśmy sobie pozwolić na troszkę więcej. Zapowiada się długa noc, którą spędzę tylko z Olgą i nikt nam nie przeszkodzi.







piątek, 10 marca 2017

Treinta y Dos

Obudziłem się cały nagi w sypialni Olgi, nie było jej obok mnie. Wstałem i ubrałem bokserki i zszedłem na dół. Stała przy kuchennym blacie i przygotowywała sobie coś do jedzenia, płakała. Tego się obawiałem. Podszedłem do niej i złapałem ją za biodra całując w szyję. Odwróciłem ją i starłem jej łzy z policzek. Kąciki jej ust lekko się poniosły, przytuliłem ją do siebie.
- Nie płacz - gładziłem ją po plecach.
- Czuję się jak dziwka, która idzie z pierwszym lepszym do łóżka.
- Przepraszam, że płaczesz przeze mnie.
- Zrobiliśmy błąd, to się w ogóle nie powinno wydarzyć.
- Ja tego błędu nie żałuję i nie chcę byś ty tego żałowała. Trudno, stało się. Wylądowaliśmy w łóżku, ale to nie jest powód do płaczu. Oboje tego chcieliśmy.
Mocno się we mnie wtuliła. Staliśmy przytuleni do siebie dopóki nie odezwał się mój telefon. Wypuściłem Olgę z objęć i poszedłem odebrać, wydusiłem tylko z siebie "O cholera". Tego telefonu spodziewałbym się najmniej, nie sądziłem, że Eliza zadzwoni sama od siebie. Kilka razy sprawdzałem czy to na pewno ona dzwoni, jakoś nie mogłem w to uwierzyć.
- Halo. - podszedłem do Olgi.
- Pewne jesteś zaskoczony, że dzwonię.
- Nie zaprzeczę. Stało się coś? Coś z dziećmi?
- Nie, wszystko jest w porządku. Chciałam się z tobą spotkać.
- Bardzo chętnie, ale nie ma mnie teraz w Hiszpanii, będę dopiero za trzy dni. - pocałowałem Olgę.
- Rozumiem, skontaktuj się ze mną gdy wrócisz dobrze?
- Zadzwonię.
~.~
Zadzwoniłam do Enrique bo chcę z nim porozmawiać, chcę z nim sobie wszystko wyjaśnić, ale też chcę go zobaczyć. Tęsknie za nim. Nadal go kocham, ale nie potrafię mu zaufać tak jak kiedyś. Sprawił, że czułam się kochana, potrzebna komuś, przy jego mamie czułam jakbym miała prawdziwą rodzinę, która będzie czekać na narodziny dzieciaków. Tak bardzo bym tego chciała, tak bardzo chciałabym z nim być, mieć go każdego dnia, każdego wieczoru, mieć go cały czas przy sobie ale teraz wiem, że to niemożliwe, że my nie będziemy już razem. Mimo tego, że nadal go kocham i mam do niego cholerną słabość to nie będziemy razem.
~.~
Chciała się spotkać, może jest jakaś minimalna szansa byśmy do siebie wrócili. Zrobię wszystko jeśli taka możliwość się pojawi. Chcę by nasze dzieci miały obojgu rodziców. Nadal nie wiem czy sprawdzę się w roli ojca, nigdy nie miałem żadnego dziecka pod opieką, nie miałem okazji się przekonać. Cieszę się, że zadzwoniła, będę miał okazję się z nią zobaczyć, spojrzeć jej w oczy i może przytulić. Chcę ją po prostu zobaczyć, sprawdzić czy sobie radzi, czy nic jej nie jest.
- Enrique, mogę Ci coś powiedzieć? Ale obiecasz, że mnie nie wyśmiejesz?
- Obiecuję.
- Bo ja się w tobie chyba zakochałam.
- To oboje mamy ten sam problem bo ja w tobie też. - pocałowałem ją.
- Więc co z tym zrobimy?
- Pojęcia nie mam. - kolejny raz ją pocałowałem. - Proponuję to samo pomieszczenie co kilka godzin temu i nie wychodzenie z niego przez następne godziny. - zabrałem ją na ręce i zaniosłem do sypialni.
Położyłem Olgę na łóżku i pocałowałem, oparła się na łokciach, jakie ona ma umięśnione ręce, jest bardziej umięśniona ode mnie.
- Wpadnę przez Ciebie w kompleksy. - zaśmiałem się.
- Niby czemu?
- Masz lepiej wyrzeźbione ciało ode mnie.
- Ja już Ci pomogę zrobić rzeźbę. Skąd masz tę bliznę na ręce?
- Dron mnie pociął. 
Leżeliśmy wtuleni w siebie poznając się jeszcze bardziej, opowiadaliśmy swoje życiorysy. Zatkało mnie gdy dowiedziałem się, że trenowała boks, po niej bym się tego nie spodziewał, jej twarz jej taka niewinna, a okazało się, że ma dwa oblicza, co raz bardziej mnie zaskakiwała. Była niesamowita. Kobieta, która trenowała boks i ja. To nie jest dobre połączenie, może się to źle dla mnie skończyć, lepiej jej nie wkurzać. Usłyszeliśmy, że ktoś wszedł do domu, zerwaliśmy się na równe nogi i spojrzeliśmy na siebie. Cicho zeszliśmy na schody, Olga puściła moją rękę i zbiegła na dół wskakując jakiemuś facetowi na szyję. Przyglądałem się całej sytuacji z góry, chciałem się dowiedzieć kim on jest. Zszedłem na dół gdy postawił Olgę na ziemie i do niej podszedłem łapiąc ją za tyłek. Uśmiechnęła się i na mnie spojrzała. Czułem się przy nim jak kurdupel. Był wysoki, dobrze zbudowany, wysportowany. Jego dłoń to moje dwie. Wolałbym nie wpaść w nim konflikt, niczym Dwayne Johnson. 
- Poznajcie się. Paul to jest Enrique, mój chłopak, Enrique to jest mój brat Paul.
- Złam jej serce, a skręcę Ci kark. - przełknąłem głośno ślinę.
- Nie ma obawy. - zapadła cisza, a po chwili wybuchli śmiechem, czułem, że na twarzy zrobiłem się czerwony.
- Miło Cię poznać Enrique. - podał mi dłoń którą uścisnąłem.
- Mnie też... Chyba.
Tak, jedyne co teraz chciałem zrobić to dać nogi, jej brat to olbrzym, zdeptał by mnie jak mrówkę. Odsunąłem się krok do tyłu, unikałem jego wzroku, przestraszyłem się tego kolesia.
~.~
Enrique był słodki gdy stał przed moim bratem, taki niewinny, przestraszony. Mój brat samym wyglądem wzbudzał strach.
- Zaraz będą tu rodzice. - odezwał się Paul.
- Na mnie już pora. Skontaktuję się z tobą. - Enrique mnie pocałował. 
Zabrał telefon i otworzył drzwi, chciał wyjść, ale na przeciwko stanęli moi rodzice.
- A ty przystojniaczku kim jesteś?
- Ja? Tym, no... yyy.
- To mój chłopak mamo. - złapałam go za rękę. - Trochę się zmieszał was widząc.
- No własnie. - podrapał się za głową.
- Przystojny, dobrze zbudowany, zadbany. Masz gust Olga. Jak się nazywasz przystojniaku?
- Enrique Iglesias.
- Miałeś problemy z prawem?
- Nie, chyba, że mandaty się liczą.
- Pijesz, palisz, bierzesz narkotyki?
- Raz na jakiś czas się napiję, nie palę i nie biorę narkotyków.
- Pracujesz? Starcza Ci na życie?
- Można to nazwać pracą, tak, starcza mi na wszystko.
- Dlaczego można to nazwać pracą? Czym się zajmujesz?
- Koncertuję, jestem piosenkarzem.
- To pieniądze za nic, to nie jest praca.
- Ja uważam inaczej, praca połączona z pasję. - uśmiechnął się. - Było mi na prawdę miło, ale muszę już iść. 
Wyszedł z domu, a zaraz po nim wyszłam ja. Złapałam go mocno za rękę i pocałowałam.
- Przepraszam Cię za mamę.
- Nic się nie stało. Jest dociekliwa, zakłopotała mnie.
- Nie wiedziałam, że ma przyjechać.
Stanął na przeciwko mnie i złączył nasze usta w długi pocałunek.
- Wróć ze mną do Madrytu, jedź tam ze mną.
- Pojadę. - pocałowałam go. - Pojadę razem z tobą.
- Jesteś cudowna. - przytulił mnie. - Kocham Cię. Wpadnę do Ciebie wieczorem, mam nadzieję, że będziesz sama.
- Postaram się ich pozbyć. Będę czekać. - pocałowałam go i odeszłam.








piątek, 3 marca 2017

Treinta y Uno!

Minął już jakiś czas od wyjazdu Elizy, nie wiem gdzie wyjechała, gdzie zabrała moje dzieci. Też wyjechałem na kilka dni z Madrytu, musiałem odpocząć, odreagować, przemyśleć wszystko. Sport pomagał mi zapomnieć o świecie żywym. Codziennie biegałem w parku, pływałem, chodziłem na boisko by pograć z przypadkowymi nastolatkami. Położyłem się na łóżku w hotelu i zamknąłem oczy, myślałem nad tym jak to wszystko będzie wyglądało gdy na świat przyjdą dzieciaki, czy będę miał z nimi kontakt, czy będę mógł się z nimi widywać, czy będę mógł je wychowywać. Przynajmniej w jakimś stopniu, bardzo bym chciał, kocham już te dzieciaki. Przebrałem się w sportowe ubrania i wyszedłem z hotelu pobiegać. To najbardziej pomagało mi zapomnieć. Po krótkim maratonie zatrzymałem się przy ławce by się rozciągnąć. Zauważyłem, że ktoś się zatrzymał za mną. Odwróciłem głowę i zauważyłem długowłosą piękną blondynkę, która gapiła się na mój tyłek.
- Możesz nie gapić się na mój tyłek? Czuję się niekomfortowo. - odwróciłem się i uśmiechnąłem się do niej.
- Nie gapię się.
- Wzrok mam jeszcze dobry. - zaśmiałem się. - Jak masz na imię?
- Olga. - podała mi dłoń. - Nie musisz się przedstawiać, wiem kim jesteś.
Uśmiechnęliśmy się do siebie, poprosiła mnie o zdjęcie, zgodziłem się, zabrałem jej telefon do ręki i zrobiłem kilka zdjęć. Zanim oddałem jej telefon zapisałem swój numer.
- Zadzwoń, do zobaczenia. - uśmiechnąłem się.
Odszedłem odwracając się do niej. Wpadła mi w oko, jest piękna. Mam nadzieję, że zadzwoni. Długie blond włosy, niebieskie duże oczy, lekki makijaż, chodzące piękno. Chciałbym poznać ją bliżej, spodobała mi się. Wydaje się być świetną dziewczyną. Cieszyłbym się gdyby zadzwoniła. Chciałbym ją jeszcze spotkać. Wróciłem do hotelu wziąć prysznic, usłyszałem dzwonek telefonu, Pedro. Nie od niego chciałem telefon, wolałbym by była to Olga albo Eliza, ale druga opcja jest raczej niemożliwa. Odebrałem od przyjaciela, nie będę go olewać. Nie rozmawiałem z nim od trzech dni.
~.~
Cały czas o nim myślałem, utknął mi w głowie. Wróciłam do domu, zrobiłam sobie kawy uśmiechając się do siebie na myśl, że w moim telefonie jest jego numer. Wydaje się być w porządku facetem. Chcę się z nim jeszcze spotkać. On chyba też jeśli dał mi swój numer. Miał rację, gapiłam się na jego tyłek. Przyjął to z dystansem, nie jest sztywniakiem. Cudowny ma głos, uśmiech tyłek też niczego sobie. Z zewnątrz facet idealny. Wykręciłam do niego numer i zadzwoniłam, nie odbierał. Zamieniliśmy ze sobą tylko kilka zdań, ale już wiem, że znaleźlibyśmy wspólny język. Zadzwoniłam drugi raz i też nie odebrał. Podał swój numer, a teraz nie odbiera. Faceci. Odłożyłam telefon i poszłam zrobić sobie coś do jedzenia. Zaczęłam przygotowywać jajecznicę, ale mój telefon się odezwał. Uśmiechnąłem się widząc na wyświetlaczu jego zdjęcie, odebrałam.
- Halo. - wróciłam do kuchni.
- Przepraszam, że nie odbierałem, brałem prysznic, Wybaczysz?
- Rozumiem wybaczam. - zaśmiałam się. - Dziwnie mi się z tobą rozmawia. Nigdy nie rozmawiałam z kimś tak znanym na całym świecie.
- To, że jestem trochę znany to nie znaczy, że jestem kimś innym, jestem zwykłym facetem chodzącym po tym świecie. 
- Trochę. - parsknęłam śmiechem. - Jesteś w ogóle świadomy tego, że tyle osób Cię kocha, słucha przychodzi na koncerty?
- Trochę nie ogarniam. - zaśmiał się. - Masz może teraz czas by się spotkać? 
- No znalazłby się. Za piętnaście minut będę już wolna.
- Przyjadę do Ciebie, gdzie mieszkasz?
- Wyślę Ci adres SMS-em bo i tak nie zapamiętasz.
- Skoro tak uważasz. - zaśmiał się. - Do zobaczenia.
Odłączył się a mi chciało się skakać pod sam sufit na myśl, że on tu przyjdzie, że znowu się spotkamy. Wysłałam mu adres i pobiegłam do łazienki poprawić włosy i makijaż, przebrałam się w krótkie spodenki i w białą bokserkę. Zeszłam do kuchni i przeklęłam pod nosem gdy zorientowałem się, że zostawiłam patelnie z jajecznicą na gazie. Otworzyłam wszystkie okna by zapach spalenizny zniknął jak najszybciej. Szybko zaczęłam zmywać naczynia, ale rozległ się dzwonek do drzwi, cholera. Wytarłam szybko ręce i poszłam otworzyć. Przywitał mnie szerokim uśmiechem, wpuściłam go do domu, kazałam mu usiąść, a ja chciałam szybko dokończyć zmywać naczynia. 
- Czuję jajecznicę, spaloną. - zaśmiał się. - Marny z Ciebie kucharz.
- Nie prawda. - spojrzałam na niego. - Zadzwoniłeś to dlatego się spaliło.
- Pomogę Ci, będzie szybciej.
- Nie trzeba, już kończę. 
Z jego pomocą po chwili wszystko było pozmywane, czułam na sobie jego wzrok, i kto tu się gapi na tyłek. Typowy samiec. Na jego twarzy panował cały czas uśmiech, ja też nie potrafiłam się nie uśmiechać. Uśmiech ma zaraźliwy. Rozmawialiśmy na różne tematy, poznawaliśmy się. Mieliśmy wiele wspólnych tematów, miałam wrażenie, że znamy się już szmat czasu,
- Masz plany na wieczór? Czy będę mógł porwać Cię do klubu?
- Możesz mnie porwać, nie mam planów. - uśmiechnęłam się. - Masz kogoś?
- Nie, prawie trzy miesiące temu rozstałem się z Elizą. Teraz tego żałuję.
- Dlaczego?
- Dowiedziałem się, że jest w bliźniaczej ciąży, wyjechała gdzieś z nowym facetem zabierając mi dzieciaki. Wolę o tym nie gadać, przepraszam. A ty kogoś masz?
- Nie, wszyscy faceci, z którymi byłam okazali się dupkami.
- Dla Elizy też jestem dupkiem. Może faceci tacy są?
- Chodź, przejdziemy się, koniec tych smutasów.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do knajpki by coś zjeść i napić się piwa. Kupiliśmy, to znaczy Enrique kupił bo powiedział, że stawia hamburgery i po jednym piwie. Świetnie mi się z nim rozmawiało, dogadywaliśmy się, jest świetnym facetem. Szkoda mi go, że jego była wyjechała z dzieciakami, z jego dzieciakami. Zjedliśmy wszystko, wypiliśmy piwo i wyszliśmy z knajpy. Odprowadził mnie pod same drzwi, pożegnaliśmy się na dwie godziny i weszłam do domu.
~.~
Ta dziewczyna jest niesamowita, znamy się krótko, a już tyle o sobie wiemy, lubię z nią spędzać czas. Jest cudowna, jest piękna, ma cudowny uśmiech, poczucie humoru. Aż chciałem ją pocałować, ale się powstrzymałem. Wyszedłbym na napalonego faceta. W hotelu wziąłem tylko prysznic i znów pojechałem taksówką do Olgi. Wszedłem cicho do domu, ćwiczyła do muzyki Alvaro Solera, przez chwilę gapiłem się na jej tyłek, ale potem wyłączyłem radio. Odwróciła się i uśmiechnęła się na mój widok. Podeszła do mnie i pocałowała w policzek.
- Długo tu jesteś?
- Wystarczająco długo by popatrzeć na twój zgrabny tyłek.
- A mówi, że to ja się gapię na tyłek.
- Ty gapiłaś się pierwsza.
Złapałem ją za rękę i przybliżyłem ją do siebie. Patrzyliśmy na siebie z uśmiechem na twarzy, zjechałem rękami na jej tyłek i ją pocałowałem, nie wytrzymałem, musiałem. Oderwałem się od niej i się uśmiechnąłem, czekałem na jej reakcje. Pocałowała mnie i owinęła sobie nogi wokół mojego pasa gdy wskoczyła mi na szyję. Trzymałem ją za tyłek wkładając rękę pod jej spodenki i przejechałem palcami po jej kroczu. Wydała z siebie cichy pomruk.
- A teraz zanieś mnie na górę i drugie drzwi na lewo.
Zrobiłem to co kazała i wylądowaliśmy w sypialni. Rzuciłem ją z niedużej wysokości na łóżko i nie przestawałem całować. Włożyłem rękę pod jej bokserkę. Odepchnęła mnie swoimi umięśnionymi nogami i wylądowałem na ścianie, podeszła do mnie i ściągnęła moje spodnie razem z bokserkami. Wzięła mojego penisa do ust, wypuściłem powietrze dając Oldze pole do popisu. Pozbyliśmy się reszty ubrań, przejechałem ręką po jej kroczu i pocałowałem. Złączyłem nasze ciała w jedną całość. Wykonywałem wolne, ale mocne i dokładne pchnięcia, wydawaliśmy z sobie tylko ciche jęki, przeszedłem do szybszych pchnięć. Wydała z siebie krzyk i wbiła swoje palce w moje plecy. Pocałowałem ją w piersi zjeżdżając do samego końca. Wydawała z siebie ciche jęki, pocałowałem ją trzymając ją za biodra. Opadłem na poduszkę, a ona usiadła mi na brzuchu. Wzięła mojego penisa do ust i cała długość znajdywała się w jej jamie ustnej. Położyła się na mnie i zamknęła oczy. Jakie ona ma cudowne wysportowane ciało. Gładziłem ją po plecach analizując każdy centymetr jej ciała. Mam nadzieję, że nie będziemy tego żałować gdy się obudzimy.