Minął już jakiś czas od wyjazdu Elizy, nie wiem gdzie wyjechała, gdzie zabrała moje dzieci. Też wyjechałem na kilka dni z Madrytu, musiałem odpocząć, odreagować, przemyśleć wszystko. Sport pomagał mi zapomnieć o świecie żywym. Codziennie biegałem w parku, pływałem, chodziłem na boisko by pograć z przypadkowymi nastolatkami. Położyłem się na łóżku w hotelu i zamknąłem oczy, myślałem nad tym jak to wszystko będzie wyglądało gdy na świat przyjdą dzieciaki, czy będę miał z nimi kontakt, czy będę mógł się z nimi widywać, czy będę mógł je wychowywać. Przynajmniej w jakimś stopniu, bardzo bym chciał, kocham już te dzieciaki. Przebrałem się w sportowe ubrania i wyszedłem z hotelu pobiegać. To najbardziej pomagało mi zapomnieć. Po krótkim maratonie zatrzymałem się przy ławce by się rozciągnąć. Zauważyłem, że ktoś się zatrzymał za mną. Odwróciłem głowę i zauważyłem długowłosą piękną blondynkę, która gapiła się na mój tyłek.
- Możesz nie gapić się na mój tyłek? Czuję się niekomfortowo. - odwróciłem się i uśmiechnąłem się do niej.
- Nie gapię się.
- Wzrok mam jeszcze dobry. - zaśmiałem się. - Jak masz na imię?
- Olga. - podała mi dłoń. - Nie musisz się przedstawiać, wiem kim jesteś.
Uśmiechnęliśmy się do siebie, poprosiła mnie o zdjęcie, zgodziłem się, zabrałem jej telefon do ręki i zrobiłem kilka zdjęć. Zanim oddałem jej telefon zapisałem swój numer.
- Zadzwoń, do zobaczenia. - uśmiechnąłem się.
Odszedłem odwracając się do niej. Wpadła mi w oko, jest piękna. Mam nadzieję, że zadzwoni. Długie blond włosy, niebieskie duże oczy, lekki makijaż, chodzące piękno. Chciałbym poznać ją bliżej, spodobała mi się. Wydaje się być świetną dziewczyną. Cieszyłbym się gdyby zadzwoniła. Chciałbym ją jeszcze spotkać. Wróciłem do hotelu wziąć prysznic, usłyszałem dzwonek telefonu, Pedro. Nie od niego chciałem telefon, wolałbym by była to Olga albo Eliza, ale druga opcja jest raczej niemożliwa. Odebrałem od przyjaciela, nie będę go olewać. Nie rozmawiałem z nim od trzech dni.
~.~
Cały czas o nim myślałem, utknął mi w głowie. Wróciłam do domu, zrobiłam sobie kawy uśmiechając się do siebie na myśl, że w moim telefonie jest jego numer. Wydaje się być w porządku facetem. Chcę się z nim jeszcze spotkać. On chyba też jeśli dał mi swój numer. Miał rację, gapiłam się na jego tyłek. Przyjął to z dystansem, nie jest sztywniakiem. Cudowny ma głos, uśmiech tyłek też niczego sobie. Z zewnątrz facet idealny. Wykręciłam do niego numer i zadzwoniłam, nie odbierał. Zamieniliśmy ze sobą tylko kilka zdań, ale już wiem, że znaleźlibyśmy wspólny język. Zadzwoniłam drugi raz i też nie odebrał. Podał swój numer, a teraz nie odbiera. Faceci. Odłożyłam telefon i poszłam zrobić sobie coś do jedzenia. Zaczęłam przygotowywać jajecznicę, ale mój telefon się odezwał. Uśmiechnąłem się widząc na wyświetlaczu jego zdjęcie, odebrałam.
- Halo. - wróciłam do kuchni.
- Przepraszam, że nie odbierałem, brałem prysznic, Wybaczysz?
- Rozumiem wybaczam. - zaśmiałam się. - Dziwnie mi się z tobą rozmawia. Nigdy nie rozmawiałam z kimś tak znanym na całym świecie.
- To, że jestem trochę znany to nie znaczy, że jestem kimś innym, jestem zwykłym facetem chodzącym po tym świecie.
- Trochę. - parsknęłam śmiechem. - Jesteś w ogóle świadomy tego, że tyle osób Cię kocha, słucha przychodzi na koncerty?
- Trochę nie ogarniam. - zaśmiał się. - Masz może teraz czas by się spotkać?
- No znalazłby się. Za piętnaście minut będę już wolna.
- Przyjadę do Ciebie, gdzie mieszkasz?
- Wyślę Ci adres SMS-em bo i tak nie zapamiętasz.
- Skoro tak uważasz. - zaśmiał się. - Do zobaczenia.
Odłączył się a mi chciało się skakać pod sam sufit na myśl, że on tu przyjdzie, że znowu się spotkamy. Wysłałam mu adres i pobiegłam do łazienki poprawić włosy i makijaż, przebrałam się w krótkie spodenki i w białą bokserkę. Zeszłam do kuchni i przeklęłam pod nosem gdy zorientowałem się, że zostawiłam patelnie z jajecznicą na gazie. Otworzyłam wszystkie okna by zapach spalenizny zniknął jak najszybciej. Szybko zaczęłam zmywać naczynia, ale rozległ się dzwonek do drzwi, cholera. Wytarłam szybko ręce i poszłam otworzyć. Przywitał mnie szerokim uśmiechem, wpuściłam go do domu, kazałam mu usiąść, a ja chciałam szybko dokończyć zmywać naczynia.
- Czuję jajecznicę, spaloną. - zaśmiał się. - Marny z Ciebie kucharz.
- Nie prawda. - spojrzałam na niego. - Zadzwoniłeś to dlatego się spaliło.
- Pomogę Ci, będzie szybciej.
- Nie trzeba, już kończę.
Z jego pomocą po chwili wszystko było pozmywane, czułam na sobie jego wzrok, i kto tu się gapi na tyłek. Typowy samiec. Na jego twarzy panował cały czas uśmiech, ja też nie potrafiłam się nie uśmiechać. Uśmiech ma zaraźliwy. Rozmawialiśmy na różne tematy, poznawaliśmy się. Mieliśmy wiele wspólnych tematów, miałam wrażenie, że znamy się już szmat czasu,
- Masz plany na wieczór? Czy będę mógł porwać Cię do klubu?
- Możesz mnie porwać, nie mam planów. - uśmiechnęłam się. - Masz kogoś?
- Nie, prawie trzy miesiące temu rozstałem się z Elizą. Teraz tego żałuję.
- Dlaczego?
- Dowiedziałem się, że jest w bliźniaczej ciąży, wyjechała gdzieś z nowym facetem zabierając mi dzieciaki. Wolę o tym nie gadać, przepraszam. A ty kogoś masz?
- Nie, wszyscy faceci, z którymi byłam okazali się dupkami.
- Dla Elizy też jestem dupkiem. Może faceci tacy są?
- Chodź, przejdziemy się, koniec tych smutasów.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się do knajpki by coś zjeść i napić się piwa. Kupiliśmy, to znaczy Enrique kupił bo powiedział, że stawia hamburgery i po jednym piwie. Świetnie mi się z nim rozmawiało, dogadywaliśmy się, jest świetnym facetem. Szkoda mi go, że jego była wyjechała z dzieciakami, z jego dzieciakami. Zjedliśmy wszystko, wypiliśmy piwo i wyszliśmy z knajpy. Odprowadził mnie pod same drzwi, pożegnaliśmy się na dwie godziny i weszłam do domu.
~.~
Ta dziewczyna jest niesamowita, znamy się krótko, a już tyle o sobie wiemy, lubię z nią spędzać czas. Jest cudowna, jest piękna, ma cudowny uśmiech, poczucie humoru. Aż chciałem ją pocałować, ale się powstrzymałem. Wyszedłbym na napalonego faceta. W hotelu wziąłem tylko prysznic i znów pojechałem taksówką do Olgi. Wszedłem cicho do domu, ćwiczyła do muzyki Alvaro Solera, przez chwilę gapiłem się na jej tyłek, ale potem wyłączyłem radio. Odwróciła się i uśmiechnęła się na mój widok. Podeszła do mnie i pocałowała w policzek.
- Długo tu jesteś?
- Wystarczająco długo by popatrzeć na twój zgrabny tyłek.
- A mówi, że to ja się gapię na tyłek.
- Ty gapiłaś się pierwsza.
Złapałem ją za rękę i przybliżyłem ją do siebie. Patrzyliśmy na siebie z uśmiechem na twarzy, zjechałem rękami na jej tyłek i ją pocałowałem, nie wytrzymałem, musiałem. Oderwałem się od niej i się uśmiechnąłem, czekałem na jej reakcje. Pocałowała mnie i owinęła sobie nogi wokół mojego pasa gdy wskoczyła mi na szyję. Trzymałem ją za tyłek wkładając rękę pod jej spodenki i przejechałem palcami po jej kroczu. Wydała z siebie cichy pomruk.
- A teraz zanieś mnie na górę i drugie drzwi na lewo.
Zrobiłem to co kazała i wylądowaliśmy w sypialni. Rzuciłem ją z niedużej wysokości na łóżko i nie przestawałem całować. Włożyłem rękę pod jej bokserkę. Odepchnęła mnie swoimi umięśnionymi nogami i wylądowałem na ścianie, podeszła do mnie i ściągnęła moje spodnie razem z bokserkami. Wzięła mojego penisa do ust, wypuściłem powietrze dając Oldze pole do popisu. Pozbyliśmy się reszty ubrań, przejechałem ręką po jej kroczu i pocałowałem. Złączyłem nasze ciała w jedną całość. Wykonywałem wolne, ale mocne i dokładne pchnięcia, wydawaliśmy z sobie tylko ciche jęki, przeszedłem do szybszych pchnięć. Wydała z siebie krzyk i wbiła swoje palce w moje plecy. Pocałowałem ją w piersi zjeżdżając do samego końca. Wydawała z siebie ciche jęki, pocałowałem ją trzymając ją za biodra. Opadłem na poduszkę, a ona usiadła mi na brzuchu. Wzięła mojego penisa do ust i cała długość znajdywała się w jej jamie ustnej. Położyła się na mnie i zamknęła oczy. Jakie ona ma cudowne wysportowane ciało. Gładziłem ją po plecach analizując każdy centymetr jej ciała. Mam nadzieję, że nie będziemy tego żałować gdy się obudzimy.
Rozdział świetny jak zawsze!
OdpowiedzUsuńZ jednej strony dobrze, że Enrique kogoś poznał, a z drugiej nie bo nadal mam nadzieję, że będzie z Elizą. Mam nadzieję, że nie będzie cierpiał przez tą dziewczynę tak jak cierpiał po rozstaniu z Elizą :(
Czekam na kolejny ;*
Jestem!
OdpowiedzUsuńCałkiem zgrabny ten rozdział :)
Niby się cieszę, że Enrique kogoś poznał, ale... no właśnie, jakaś tam nadzieja się tli, żeby to wszystko między nim a Elizą się poukładało. Szkoda by było to zniszczyć, co ich tyle czasu łączyło. Chociaż może to i lepiej, że już nie są razem? Cóż, pożyjemy, zobaczymy :)
Weny, buziaki :**
Kike, że pardon co
OdpowiedzUsuńno ja rozumiem, rozstanie i w ogóle, ale... o kurwa
rozdział jak najbardziej mi się podoba! fajnie się czytało, tak szybko :p lecę nadrabiać dalej ;)