Leżałem na łóżku i z uśmiechem na twarzy patrzyłem na śpiącą Olgę. Za kilka minut odezwie się jej budzik, nie będzie tym faktem zachwycona, ale jak musi wstać to wstanie, ale dam sobie rękę uciąć, że będzie narzekać przez kilka minut. Znam ją wystarczająco długo. Rozległ się dzwonek budzika po całej sypialni, otworzyła oczy i wyłączyła budzik. Spojrzała na mnie i się uśmiechnęła, pocałowałem ją.
- Wstawaj skarbie, musisz jechać.
- Jeszcze pięć minut. - przytuliła się do mnie. - Przy tobie to się wstawać nie chce.
- Cudowna jesteś, wiesz?
- Skoro tak mówisz.
Nachyliłem się nad nią i pocałowałem ściągając jej koszulkę, przygryzła moją wargę uśmiechając się. Szybko pozbyliśmy się wszystkich naszych ubrań, które wylądowały wokół łóżka. Pocałowałem ją w szyję zjeżdżając w dół, przybliżyłem ją do siebie i złączyłem nasze ciała. Wykonałem szybkie pchnięcia, wydawaliśmy z siebie tylko ciche jęki, pocałowałem Olgę wykonując mocne pchnięcie. I tak pięć minut nam się trochę przedłużyło.
~.~
Siedziałam na łóżku trzymając się za brzuch i myślałam o Enrique. Tęsknie za tym dupkiem, kocham go najbardziej na świecie. Chciałabym by było tak jak kiedyś, gdy byliśmy szczęśliwi, nie mieliśmy żadnych kłótni, mieliśmy siebie cały czas, Tak bardzo go kocham. Dlaczego to wszystko musi tak wyglądać? Gdy byliśmy razem często sobie wyobrażałam jak będziemy wyglądać z gromadką dzieci, bardzo bym chciała mieć z nim rodzinę, prawdziwą rodzinę, która jest ze sobą gdy będą się potrzebować, która się kocha i zawsze wspiera. Przy nim byłam najszczęśliwsza na świecie, przy Diego nigdy taka nie będę. Nie wiem czy dobrze zrobiłam zgadzając się na ślub z nim, przecież nadal kocham Enrique. Nie potrafię o nim zapomnieć, nie potrafię przestać go kochać, ale nie potrafię ponownie mu zaufać. Starłam spływającą łzę i ponownie złapałam się za brzuch. Nosze w sobie jego dzieci, zawsze ten dupek będzie w moim życiu.
~.~
Olga wyszła z domu, a ja usiadłem na sofie i zacząłem przeglądać swoje zdjęcia z Elizą w swoim telefonie, przy każdym zdjęciu się zatrzymywałem wspominając chwilę, w której je zrobiliśmy. Byliśmy wtedy szczęśliwi. Tęsknie za nią, bardzo ją kocham. Kocham ją i kocham nasze dzieci. Olgi nigdy nie pokocham tak jak Elizy. Muszę się z nią zobaczyć, zerwałem się na równe nogi, zabrałem klucz od samochodu i pojechałem do Elizy. Minęło kilka minut i byłem już na miejscu. Zapukałem do drzwi i po chwili otworzyła mi Eliza. Staliśmy w ciszy przez dłuższy czas, wpuściła mnie do środka, stanąłem na przeciwko niej i ją pocałowałem, musiałem. Tęskniłem za smakiem jej ust. Po policzku spłynęły jej łzy, mocno ją do siebie przytuliłem i pocałowałem w czubek głowy.
- Eliza, ja dłużej tak nie mogę, nie mogę rozumiesz? Kocham was, będziemy rodzicami, będziemy rodziną. Proszę, daj mi tą ostatnią cholerną szansę, a nigdy już was nie zawiodę. Tęsknie za wami.
- Kocham Cię. - rozpłakała się. - Dlaczego to wszystko spieprzyliśmy?
- Nie płacz, nie jestem wart twoich łez. - starłem jej łzy. - Ja wszystko spieprzyłem, wiem. Wiem, że cierpiałaś, że nadal cierpisz przeze mnie. Stwórzmy jedną rodzinę, proszę, wróć do mnie. Daj mi szansę. Zrobię wszystko byś była szczęśliwa... Przy mnie. Jest jakaś szansa, że do siebie wrócimy?
- Nie wiem, daj mi czas. Mieszasz mi w głowie. - złapała się za brzuch i uśmiechnęła. - Kopią.
- Mogę? - pokiwała twierdząco głową.
Przyłożyłem rękę do brzucha i się uśmiechnąłem.
- Diego powinien zaraz wrócić, idź już stąd.
- Bardzo was kocham, przemyśl to wszystko i skontaktuj się ze mną. - pocałowałem ją i wyszedłem.
Zrobiłem małe zakupy i wróciłem do domu, Olga już była i ćwiczyła na środku salonu do mojej muzyki, przywitałem się z nią i podłączyłem telefon do ładowarki. Do drzwi ktoś zapukał, poszedłem otworzyć, był to Diego. Przywalił mi pięścią w twarz, a z nosa zaczęła lecieć krew.
- Kurwa! Pojebało Cię?!
- Odwal się od niej, miałeś już swoją szansę, spieprzyłeś ją! Nie zbliżaj się do niej!
Odszedł, a do mnie podeszła Olga.
- Wszystko w porządku?
- Tak, nic mi nie jest.
- Pokaż to, trzeba zatamować krwawienie.
Przyłożyła mi lód do nosa, podniosłem głowę do góry.
- Po co do niej poszedłeś?
- Chciałem z nią porozmawiać, uprzedzę twoje pytanie, nic miedzy nami nie było. - skłamałem. - Przeraża mnie fakt, że będę ojcem, boję się, że nie dam rady. Nie umiem nawet pieluchy zmienić.
- Będziesz świetnym ojcem.
- Tak myślisz?
- Wiem o tym. - pocałowała mnie. - Kocham Cię.
Poszedłem do łazienki i stanąłem na przeciwko lustra, spojrzałem na spuchnięty nos. Frajer.
~.~
Po kłótni z Diego wyszłam z domu i poszłam do Pedro, chciałam z nim porozmawiać. Nigdy nie pomyślałabym, że będziemy przyjaciółmi po początku naszej znajomości. Wpuścił mnie do środka i widząc łzy w moich oczach mocno mnie przytulił.
- Co się dzieje
- Pokłóciłam się z Diego, o Enrique. Dlaczego nie potrafię przestać go kochać? Co ten facet w sobie ma, że cały czas o nim myślę i chcę przy nim być?
- Miłość, widzę przecież, że go kochasz. Ty kochasz Enrique, Enrique kocha Ciebie. Spróbujcie jeszcze raz, będziecie rodzicami.
- To nie jest takie proste.
- Jesteś pewna, że chcesz ślubu z Diego? Jesteś pewna, że będziesz z nim szczęśliwa? Kochasz go?
- Sama nie wiem, cały czas kocham Enrique.
- To daj mu szansę, zachował się jak się zachował, ale żałuje, że tak postąpił. Stara się, próbuje to naprawić. Załamał się gdy dowiedział się, że wychodzisz za Diego. On robi wszystko by Cię odzyskać. On chce ze sobą skończyć gdy wyjdziesz za Diego. On tego nie wytrzyma. Którego kochasz? Z którym chcesz być? Z którym chcesz założyć rodzinę?
- Enrique, ale nie potrafię mu zaufać.
- Przemyśl to.
- Pedro, chodź tu szybko! - usłyszeliśmy krzyk Anny. - Komuś się śpieszy!
Pobiegł do Anny, po dłużej chwili byli już w samochodzie, w którym mieli się przetransportować do szpitala.
~.~
Siedziałem z Olgą na sofie oglądając jakiś film. Usłyszałem dzwonek przychodzącego SMS-a, był od Elizy. "Anna zaczęła rodzić, Pedro prosi byś przyjechał. Ten sam szpital co byłeś z ręką". Szybko wstałem i bez słowa odjechałem do szpitala, byłem w nim po kilku minutach. Znalazłem Pedro i Elizę, Pedro był przerażony, a Eliza odeszła gdy mnie zobaczyła.
- Boję się, że stchórzę. Ja jako ojciec?
- Nie zrób tego samego błędu co ja, nie zostawiaj Anny bo będziesz tego żałować i możesz nigdy nie zobaczyć córki.
- Chyba masz rację, ale ja jako ojciec to jest sprzeczne.
- A ja to co? Niedługo też zostanę ojcem, a nie mam pojęcia jak się zajmować dziećmi, dasz sobie radę.
- Obyś miał rację, idź do Elizy, zrób wszystko byście do siebie wrócili. Ona Cię kocha, chcę mieć z tobą rodzinę, ale boi się zaufać kolejny raz. Zrób wszystko by Ci zaufała.
- A ja to co? Niedługo też zostanę ojcem, a nie mam pojęcia jak się zajmować dziećmi, dasz sobie radę.
- Obyś miał rację, idź do Elizy, zrób wszystko byście do siebie wrócili. Ona Cię kocha, chcę mieć z tobą rodzinę, ale boi się zaufać kolejny raz. Zrób wszystko by Ci zaufała.
- Skąd to wiesz?
- Była u mnie, rozmawialiśmy o tobie, ona Cię cały czas kocha. Idź do niej, zawalcz o nią, nie poddawaj się. Dlatego chciałem byś tu przyjechał, walcz o nią do upadłego. Widzę, że oboje się kochacie. Zrób wszystko dopóki nie jest za późno.
- Dzięki Pedro.
- Dzięki Pedro.
Poszedłem do Elizy, siedziała smutna na krześle, kucnąłem przed nią i złapałem ją za ręce. Pocałowałem ją w dłonie. Chciałem ją odzyskać, musiałem ją odzyskać.
- Skarbie, wybaczysz mi? Wiem, że zachowałem się wtedy jak idiota, tchórz, który bał się zawalczyć. Brakuję mi Ciebie. - spojrzałem jej w oczy. -Oddałbym wiele by znów z tobą być. Kocham Cię. - czułem jak łzy gromadzą mi się w oczach. - Jedna ostatnia szansa, proszę. Kochanie... Wiem, że mi nie ufasz, ale uwierz mi, że na prawdę Cię kocham i chcę z tobą być.
- Bardzo za tobą tęsknie. - mocno mnie przytuliła. - Kocham Cię idioto.
- Ja Ciebie też.
- Spróbujmy jeszcze raz, spróbujmy dla naszych dzieci.
- Spróbujmy, a jeśli nam się nie uda to damy sobie spokój. Bardzo Cię kocham.
Pocałowała mnie i ściągnęła pierścionek z palca. Nie wierze, że to dzieje się na prawdę, byłem najszczęśliwszym facetem na ziemi. Wróciła do mnie, dała mi drugą szansę, zaufała mi kolejny raz, Złączyłem nasze usta w długi pocałunek.
- Teraz już nigdy Cię nie zostawię, obiecuję. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu.
- Wierzę Ci, mam nadzieję, że nie popełniam błędu.
- Nie robisz tego. - pocałowałem ją. - Kocham Cię skarbie. Zrobię wszystko byś była szczęśliwa. Ty i nasze dwa małe skarby.
- Tęskniliśmy za tobą. - pocałowała mnie.
- Ja za wami też.
Wszystko co dobre kiedyś się kończy
- Tęskniliśmy za tobą. - pocałowała mnie.
- Ja za wami też.
Wszystko co dobre kiedyś się kończy
Jezu kocham Cię za ten rozdział <3
OdpowiedzUsuńW końcu do siebie wrócili <3 W końcu Eliza dała mu drugą szansę! Oby Enrique nic już nie odwalił. Na ten rozdział czekałam tak długo! Mam nadzieję, że już nic nie wymyślisz i będą szczęśliwi!
Cudo <3
Czekam na kolejny ;*
Jestem i tu!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, chyba przede wszystkim kupiłaś nas końcówką :D
Strasznie się cieszę, że do siebie wrócili. Nareszcie! Oby teraz było już tylko dobrze.
Buziaki :**
nie wierzę, okej ❤️
OdpowiedzUsuń