czwartek, 15 grudnia 2016

Veinte!

Minął tydzień od pogrzebu mamy Elizy i cztery dni od mojego niefortunnego wypadku, w którym złamałem lewą rękę i trochę się poobijałem. Eliza się oswoiła z tym, że jej mama nie żyje, na pogrzebie była cały czas przy mnie, unikała ojca jak ognia, nie chciała z nim rozmawiać mimo, że on do tego dążył. Znowu się uśmiecha, ostatni raz płakała gdy dowiedziała się, że jestem w szpitalu. Dramatyzowała, przecież nic wielkiego mi się nie stało. Pedro nie powiedział jej przez telefon, że to tylko ręka, i że na chwilę straciłem przytomność gdy uderzyłem głową o ziemie, a wymyślała najgorsze scenariusze. Byłem na siebie zły, że akurat teraz w takim momencie spadłem z tego cholernego drzewa. Gips muszę mieć do stycznia, a za dwa tygodnie mam trasę, świetnie. Mam złamanie z przemieszczeniem, kość nastawili co równało się z niemiłosiernym bólem, ale gips muszę mieć by ręka prawidłowo się zrosła. Eliza z Pedro próbują mnie przekonać bym odwołał koncerty, nie ma mowy, nie zrobię tego. Koncerty się odbędą nawet jeśli miałbym śpiewać z gipsem.
- Enrique, pomyśl trochę o sobie. Gdy sam sobie ściągniesz gips to tylko skomplikujesz sprawę. Musisz zrezygnować. Nie mówię Ci tego żeby Cię wkurzyć, możesz sobie tylko zaszkodzić.
- Nie, nie odwołam ich.
- Mówię jak do ściany, pomyśl o Elizie.
- Gdyby nie ty to nie leżałbym tam połamany.
- Nie obwiniaj mnie o to, nie kazałem Ci tam wchodzić, tylko zapytałem, nie musiałeś się zgadzać. To nie moja wina, że źle postawiłeś nogę i spadłeś.
- Przepraszam, przepraszam Pedro, ale do cholery nie wiem co mam zrobić!
- To twoja decyzja, ale zanim coś zrobisz to pomyśl nad tym dwa razy i pomyśl o Elizce i o sobie. 
Wyszedł z domu, a ja wypuściłem powietrze, nie wiedziałem co mam zrobić. Z jednej strony wiem, że nie będzie to rozsądne gdy pojadę w trasę z niesprawną ręką, a z drugiej nie chcę rozczarować fanów. Prześpię się z tym i jutro podejmę oficjalną decyzję, którą podzielę się na Twitterze i Facebooku. Jutro decyzja i nie będzie odwrotu. Zabrałem piwo z lodówki i usiadłem na sofie dając nogi na stół i włączając jakiś mecz. Ta ręka mnie ograniczała, nie mogłem robić codziennych czynności, nie mogę nawet napisać tekstu piosenki nad którą teraz pracuję bo zawsze lewą ręką podtrzymuję kartkę, szlag by to trafił. Tak szczerze to nic nie mogę robić, oszaleć idzie. Nie lubię gdy ktoś musi za mnie coś robić, szczególnie kobieta. Do szału mnie to doprowadza, nie podoba mi się to, że Eliza musi wszystko robić wokół mnie. To jest takie przyjdź, przygotuj, pozamiataj. Nie mogę się nią zająć tak jak chcę, nie mam na myśli tutaj seksu, ale nie mogę jej przytulić, wziąć na ręce gdy zaśnie w salonie i zanieść do sypialni tak by jej nie obudzić. Podszedłem do niej i złapałem za ramię, odsunęła się i ominęła mnie szerokim łukiem. Nadal jest na mnie zła. Już ją tyle razy przepraszałem, dlaczego kobiety takie są? Ile razy mam ją przepraszać? Pokłóciliśmy się o trasę, to była nasza pierwsza większa kłótnia. Poszedłem za nią do sypialni, siedziała na łóżku i wzrok skupiała na oknie. Usiadłem obok niej i niepewnie złapałem ją za kolano. Spojrzała na mnie ze złością i odtrąciła moją rękę. Westchnąłem i wyszedłem z sypialni trzaskając drzwiami. Zabrałem kurtkę, ubrałem buty i wyszedłem z domu. Poszedłem do sklepu kupić jej jakiegoś dużego pluszaka i kwiaty w kwiaciarni. Jak to nie zadziała to się poddaje, nie wiem co będę musiał zrobić by się już na mnie nie wściekała, nie chcę się z nią kłócić, nie jest nam to potrzebne. Wróciłem do domu, Eliza nadal była w sypialni.
- Elizka, no proszę Cię. - wychyliłem głowę zza pluszaka. - Przepraszam, nie wiem który raz, ale bardzo, ale to bardzo Cię przepraszam. - wręczyłem jej pluszaka do rąk.
Lekko się uśmiechnęła, ale nadal nic nie powiedziała. Poszedłem po kwiaty i też jej wręczyłem. Proszę niech to zadziała. Usiadłem obok niej i patrzyliśmy sobie w oczy.
- Skarbie, nie złość się już. Przepraszam, ale wiesz jak ważna jest dla mnie ta trasa.
- Ważniejsza niż twoje zdrowie?
- Kochanie... Co mam zrobić żebyś przestała się na mnie wściekać? Nie odtrącaj mnie.
- Zrezygnuj z trasy, zaszkodzisz tylko sobie, nie chcę by coś Ci się stało.
- Nie mogę.
- Możesz tylko nie chcesz! 
Rzuciła we mnie kwiatami i wybiegła z pokoju i jak usłyszałem z całego domu. Przekląłem głośno trzymając kwiaty w rękach. Rzuciłem je na łózko i wyszedłem z sypialni. Czuję, że jeśli podejmę złą decyzję to Elizka odejdzie, bałem się tego. Nie chciałem jej stracić, kocham ją najbardziej na świecie. Nie wiem co powinienem zrobić. I tak źle i tak źle. Kurwa.
~.~
Kocham go, martwię się o niego, nie chcę by mu się coś wtedy stało. Zawsze dbał o swoje bezpieczeństwo, dlaczego miało by się to zmienić? Enrique to rozsądny facet, myśli dwa razy zanim coś zrobi. Dlaczego tak się zmienił? Co go tak zmieniło? Wróciłam do swojego starego domu, zamknęłam się w pokoju i się rozpłakałam. Dzwonił do mnie cały czas, nie odbierałam, po jakimś czasie napisał mi SMS-a. "Skarbie, gdzie jesteś? Martwię się. Wróć do domu, porozmawiajmy bez żadnych nerwów. Przepraszam Cię." Wyłączyłam telefon i z płaczem położyłam się na łóżku. Dlaczego taki jest? Dlaczego chociaż raz nie pomyśli o sobie? Dlaczego nie skupia się na swoim zdrowiu? Byłam na niego zła, naprawdę trasa jest ważniejsza niż zdrowie? Bałam się o niego.
~.~
Dochodziła już pierwsza w nocy, a Eliza jeszcze nie wróciła do domu, dzwoniłem do niej cały czas, pisałem. Martwiłem się o nią, przecież mogło jej się coś stać, ktoś mógł jej coś zrobić. W głowie miałem tylko czarne scenariusze. Bałem się, byłem zdenerwowany, ta niewiedza była nie do zniesienia. Wyszedłem z domu gdy usłyszałem, że bramka się otworzyła. Zobaczyłem Elizę ze łzami w oczach, płakała przeze mnie. Enrique, powinieneś dostać po twarzy. I to dwa razy mocniej niż od ojca. Kobieta, którą kochasz przez Ciebie płacze.
- Jezu Elizka, gdzie ty byłaś? Martwiłem się. - starłem jej spływające łzy z policzek. - Przepraszam Cię, nie wściekaj się już na mnie skarbie.
- Zostaw mnie, daj mi spokój.
- Porozmawiajmy, proszę Cię.
- Teraz chcesz rozmawiać? Jest środek nocy.
- A kiedy? Rano gdy znowu znikniesz na cały dzień? Nie unikaj mnie, nie oddalajmy się od siebie. Eliza... Nie każ mi wybierać między trasą, a tobą.
- A gdybym Ci kazała wybierać to co byś wybrał? - nic nie odpowiedziałem. - Tak myślałam.
- Eliza. - ominęła mnie. - Kurwa Eliza! Ile razy mam Cię przepraszać? Kochanie!
Wszedłem za nią do domu, była na mnie wściekła jak osa i tylko na mnie. Złapałem ją za twarz i zmusiłem by spojrzała mi w oczy. Pocałowałem ją, wyrywała się, ale odpuściła, wiedziała, że nie wygra. Po policzku spłynęły jej łzy, ominęła mnie i zamknęła się w sypialni na klucz, czyli dzisiaj nie mam dostępu do łóżka, w którym śpię codziennie. Trzasnąłem drzwiami i położyłem się na łóżku. Co ja mam zrobić? Nie ważne jaką decyzję podejmę to i tak będzie źle. Słyszałem płacz Elizy za ścianą, bolało mnie to, że płacze przeze mnie, że jest smutna przeze mnie. Tyle razy ją przepraszałem i nadal bez skutku. Nadal jest na mnie wkurwiona i to aż za bardzo. Wyszedłem z pokoju i zacząłem dobijać się do sypialni, po dłuższej chwili otworzyła, ale tylko po to bym dostał po twarzy.






Jednak udało mi się dodać rozdział przed koncertem ;)
To już za kilkanaście godzin. OMG *.*
Nadal nie mogę w to uwierzyć *.*
Do zobaczenia wkrótce z notką ;)

4 komentarze:

  1. Melduję się!
    Kochana, rozdział jak zwykle genialny, bardzo mi się podobał ^^
    Chociaż nie ukrywam, że na końcu zrobiło nam się trochę smutno... Szkoda mi Elizy :( Z jednej strony ją rozumiem, ale z drugiej jednak trochę mi ciężko... Ale niedługo będzie z powrotem dobrze, prawda?
    Czekam na kolejne! No i na relację z koncertu, oczywiście! :D Jejciu, nawet nie wiesz, jak ja ci go zazdroszczę...
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. W sumie powinien zostać w domu. Uważam, że zdrowie i dziewczyna jest ważniejsza. Fani wybaczą wszystko! Wierzę, że dojdą do porozumienia :) Życzę weny, zapraszam do siebie i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem i ja! Trochę z opóźnieniem, ale jestem ;)

    Pedro z Elizą mają rację, Enrique sobie tylko zaszkodzi, powinien zostać w domu. Coś czuję, że teraz będą się częściej kłócić, ale mam nadzieję, że się mylę ;)
    Czekam na kolejny ;*


    KONCERT:
    Z tego co słyszałam koncert był mega! Też bym chciała być na takim koncercie :(
    Czekam na notkę ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. ej no, myślałam, że po poprzednim smucie będzie lepiej, a co to ma być? :( Enri, sa sprawy ważniejsze, niż kariera...

    OdpowiedzUsuń