wtorek, 1 listopada 2016

Catorce!

Od miesiąca wszystko nam się układa, nie mamy żadnych sprzeczek, nie tracimy nerwów, nie ma między nami ostrych wymian zdań, których byśmy potem żałowali. I tak może być do końca życia, szkoda, że to niemożliwe. Z Pedro dogadujemy się świetnie, nie nadużył mojego zaufania, jeszcze. Mam nadzieję, że już nigdy tego nie zrobi. Zaczął się spotykać z Anną, nie miałem okazji jeszcze jej poznać, choć mam nadzieję, że szybko ją poznam. Chcę wiedzieć kto namieszał Pedro w głowie. Wszystko się powoli układał. Eliza zerwała całkowicie kontakt ze swoją matką, wiem ile ją to kosztowało. Dużo płakała w nocy, wychodziła z sypialni bym nie słyszał, ale gdy tylko poczułem, że wychodzi z łóżka to wstawałem i szedłem za nią. Byłem przy niej cały czas. Siedziałem z nią tyle ile było trzeba, wtuleni w siebie i rozmawiając. Wiem jak to jest stracić kontakt z rodzicem. Na początku jest to trudne, a później to już przyzwyczajenie. Mam nadzieję, że w przypadku Elizy będzie tak samo. Usłyszałem jak schodzi po schodach , odwróciłem się i uśmiechnąłem. Włosy miała rozczochrane, ubrana była tylko w moją koszulkę, która grała jej piżamę. Wyglądała uroczo. Podszedłem do niej i pocałowałem ją na przywitanie. Zrobiłem jej kawę i śniadanie. Dosiadłem się do niej. Pomogłem jej zjeść posiłek, nie byłem zbyt głodny, ale całej zawartości sama by nie zjadła. Chyba trochę przesadziłem z ilością. Podniosła się i sięgnęła po szklankę, koszulka jej się podwinęłam co spowodowało, że było widać jej pośladki. Przygryzłem dolną wargę i się uśmiechnąłem. Nalała sobie soku i położyła się na moich kolanach. Jedną ręką złapałem jej płaski brzuch, a drugą bawiłem się jej włosami.
- Dlaczego taki jesteś?
- To znaczy jaki?
- Dla każdego chcesz dobra, chcesz by byli szczęśliwi, a nie skupiasz się na sobie,
- Jestem szczęśliwy. Mam Ciebie, mamę, odzyskałem Pedro.
- A ojciec? Powinieneś do niego iść, powiedziałeś, że się z nim skontaktujesz, on na Ciebie czeka.
- Niby tak, ale nie wiem czy jestem gotowy by do niego iść.
- A kiedy będziesz pewny?
- To nie jest takie proste.
Nigdy nie chciałem z nikim być skłócony, szczególnie z rodziną. Ojciec sam zaczął mieć do mnie pretensję, najgorsze jest to usłyszeć od rodzica, że nie widzi w tobie nadziei, że nie osiągniesz celu. Postawiłem sobie cel, że utrę mu nosa i osiągnę swój wymarzony cel. I wtedy rozpętałem piekło. Pójdę do niego, nie wiem kiedy, ale na pewno pójdę. W końcu to mój ojciec. To jest trudne, wybaczyć mu to wszystko od razu, ale porozmawiać nie zaszkodzi. Eliza trochę racji ma. Próbuje mnie jakoś przekonać, ale sam będę musiał chcieć. Jestem uparty, nie przekona mnie. Nawet jakby bardzo się starała. Zabrałem Elizę na ręce, położyłem ją na sofie. Oparła się na łokciach i splątała nasze języki. 
- Muszę iść do studia. - posmutniałem. - Dzisiaj robimy ostatnie poprawki i będę cały czas w domu.
Podniosłem się i wyszedłem.
~.~
Zostałam sama w domu, chciałam trochę posprzątać, zrobić zakupy i obiad. Enrique gdy wróci pewnie będzie zmęczony. Zawsze daje z siebie 100%, jest tym zmęczony, ale kocha to co robi i nawet nie myśli o przestaniu śpiewać czy dawaniu koncertów. To jest jego życia i trzeba to zaakceptować. Jest szczęśliwy gdy jest na scenie. Zapomina o wszystkim. Cieszy się tylko tą chwilą. Sprawia wielu ludziom radość, spełnia marzenia. Jak każdy człowiek ma swoje wady, jest strasznym bałaganiarzem i czasami marudzi. Ale porządny z niego obywatel. Włączyłam muzykę i zabrałam się za sprzątanie domu, zaczęłam od kuchni, lepiej mieć ją z głowy. Zemdliło mnie gdy wyciągnęłam z lodówki spleśniały ser, ohyda. Wyrzuciłam wszystkie nieświeże jedzenie do kosza worek ze śmieciami wyniosłam do kosza na dworze. Znalazłam jego telefon, Enrique bez telefonu, nie wierze. Odłożyłam go na półkę i kończyłam sprzątać kuchnie. Po jakiejś godzinie dom był w miarę ogarnięty. Usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem drzwi, w których był Pedro ze swoją dziewczyną. Przywitałam się z nim i zapoznałam się z Anną. Nalałam im soku i dosiadłam się do nich.
- Jest Enrique? Mam do niego sprawę.
- Nie ma, jest w studiu. Szybko się go chyba nie doczekasz. Kończy dzisiaj pracę z Pitbullem.
- Nie mówiłeś, że znasz się z Iglesiasem. - głos zabrała Anna.
- Nie było okazji. - zaśmiał się. - Nie będziemy Ci zawracać głowy, przekażesz Kike, żeby się ze mną skontaktował?
- Pewnie, do zobaczenia.
Wyszli, a ja zabrałam się za przygotowywane obiadu. Szybko zrobiłam naleśniki z serem i polewą czekoladową.
~.~
Szukałem spanikowany telefonu, przecież zawsze mam go przy sobie. Pitbull zaczął się ze mnie śmiać. Zacząłem go podejrzewać, że to on znowu mi go zabrał. Byłem przekonany, że go tutaj miałem. Przygotowywaliśmy się do wyjścia, przekląłem gdy nie znalazłem go w kieszeniach od bluzy. Zrezygnowałem z poszukiwań i wsiadłem do samochodu. Wskoczyłem jeszcze do sklepu i wróciłem do domu.
- Już jestem. - odłożyłem kluczyki od samochodu. - Elizka?
Wyszła z łazienki owinięta w ręcznik. Przywitałem się z nią długim pocałunkiem. 
- Cześć skarbie.
- Cześć. Pedro był tutaj z Anną, ma jakąś sprawę do Ciebie. I zostawiłeś telefon w domu.
- Byłem przekonany, że go zgubiłem
- Mam dla Ciebie niespodziankę. Chodź.
Złapała mnie za rękę i zaprowadziła do sypialni. Zamknęła za sobą drzwi i zrzuciła z siebie ręcznik. Przygryzłem dolną wargę. Pocałowała mnie i ściągnęła moją bluzę. Zabrałem ją na ręce i się uśmiechnąłem. Położyłem ją na łóżku i pocałowałem.
- Jesteś tego pewna? Nie chcę byś potem tego żałowała.
- Tak. - pocałowała mnie. - Nie będę.
Pozbyłem się ubrań, które wylądowały na ziemi. Jedna ręka powędrowała do jej krocza, pocałowałem ją w szyję zjeżdżając na piersi i brzuch. Uśmiechnęła się i zabrała mojego przyjaciela do ust. Po chwili cała długość znajdywała się w jej jamie ustnej. Powoli w nią wszedłem. Wykonałem kilka wolnych pchnięć, wydawała z siebie ciche jęki. Pocałowałem ją i przeszedłem do szybszych pchnięć. Nie chciałem też przesadzać. Zaplatała dłonie w moich włosach i przyciągnęła mnie do siebie by złączyć nasze języki w długi pocałunek. Spojrzałem jej głęboko w oczy, pryskały radością, na jej twarzy cały czas gościł uśmiech. Położyłem się obok niej, a jej głowa momentalnie znalazła się na mojej klatce piersiowej. Mocno złapała mnie za rękę. Uśmiechnąłem się i pocałowałem w czubek głowy.
- Kocham Cię.
Eliza zamknęła oczy i po chwili zasnęła. Podniosłem się starając się jej nie obudzić. Zabrałem wszystkie ubrania z podłogi i poszedłem pod prysznic. Ciepła woda rozluźniła wszystkie moje mięśnie. Po kilkunastu minutach wyszedłem, wysuszyłem się i ubrałem. Stanąłem na przeciwko lustra i sam do siebie się uśmiechnąłem. Wyszedłem z łazienki i wróciłem do sypialni. Położyłem się koło Elizy i przytuliłem ją do siebie. Wymamrotała coś pod nosem na co się zaśmiałem. Czekałem aż się obudzi. Mam nadzieję, że nie będzie żałowała tego co się wydarzyło. Boję się, że przeze mnie wrócą do niej wszystkie wspomnienia, o których powoli zapomina. Nie zrobiłem nic wbrew jej woli. Z jednej strony się cieszę, że się odważyła, a z drugiej jest ta niepewność. Nie chcę by przeze mnie płakała, a w najgorszym przypadku znowu się pocięła. Nie chcę tej dziewiętnastej blizny na jej ciele. Nie wybaczę sobie jeśli jakiekolwiek cięcie będzie przeze mnie. Po godzinie otworzyła oczy, na mój widok na twarzy pojawił się szeroki uśmiech, który odwzajemniłem.
- Nie żałujesz?
- Nie. Wystarczająco długo już czekałeś. Dziękuję, że nie naciskałeś. 
- Wiem, że wracały do Ciebie wspomnienia, o których chcesz zapomnieć. Nie chciałem Cię do niczego zmuszać dlatego dałem Ci tyle czasu ile potrzebowałaś. Nie chcę byś cierpiała przeze mnie.
- Jesteś kochany. Chciałam Ci jeszcze podziękować za to wszystko co dla mnie zrobiłeś. Gdy pierwszy raz się spotkaliśmy, gdy chciałam skoczyć, nie oceniłeś mnie jak inni.
- Nigdy nie oceniam ludzi po przeszłości bo teraźniejszość jest inna. I każdy człowiek ma coś dobrego. Ty też. - pocałowałem ją.















4 komentarze:

  1. Jacy oni są idealni <3
    Enrique jest przecudowny i nie przesadzam. Od samego początku tego bloga idzie się w nim zakochać. Jest taki słodki, czuły, nie da nikomu skrzywdzić Elizy. Nawet jak wtedy się wkurzył na Pedro to był słodki *.*
    Ale się mega cieszę, że Eliza się odważyła *.* Przełamała się i mam nadzieję, że nie pożałuje tego. Uwielbiam ich tam normalnie <3
    Aż się dziwie, ze Enrique wytrzymał tyle bez seksu, przeciętny facet by tego nie wytrzymał XD
    Enryś jest po prostu cudowny <3 A jaki zakochany *.*
    Czekam na kolejny ;*
    Mam nadzieję, że będzie szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to jest opisane dobrze :D Czytam i jest super! Lubię bohaterów <3 a ten gif przypadł mi do gustu. Zapraszam do siebie, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaprosiłaś, więc jestem!
    Nigdy nie czytałam jeszcze niczego o żadnym z piosenkarzy, chociaż Enrique to akurat spora część mojego dzieciństwa :D
    Zostaję i czekam na więcej, bo jak na razie bardzo mi się podoba!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń