czwartek, 10 listopada 2016

Quince!

Eliza chyba nawet nie jest świadoma jak bardzo jestem szczęśliwy, że się odważyła, że przestała się bać. Każdego dnia rano wita mnie uśmiechem na twarzy i długim pocałunkiem. Cieszyło mnie to, że przestała myśleć o matce, nie płacze już po nocach. Powoli się oswaja, że straciła też matkę. Byłem przy niej gdy mnie potrzebowała. Każdego dnia zbliżamy się do siebie jeszcze bardziej. Staraliśmy się unikać kłótni czy sprzeczek z byle powodu. O wszystkim sobie mówiliśmy, no prawie. Mam dla niej niespodziankę, ale jest do niej jeszcze dużo czasu. Muszę wszystko pozałatwiać, wykonać kilka telefonów. Mam nadzieję, że niczego nie wywęszy. Tylko Pedro wie co kombinuje. Obiecał, że nic nie powie, ale z jego obietnicami bywało różnie. Czasami mu się wymsknie, ale mam nadzieję, że będzie trzymał język za zębami. Pedro, trzymam Cię za słowo, nie zawiedź mnie. Ma do mnie jakąś sprawę, nie rozmawiałem z nim jeszcze. Jakoś nie było okazji, a stwierdził, że to nie rozmowa przez telefon. Znowu coś zrobił? Jeśli tak to ja się poddaje, nie mam już siły do tego faceta. Obym się mylił. Kolejnej szansy już nie dostanie. Każdy zasługuje na drugą szansę, na trzecią już nie. Sanchez o tym wie. Nie wybaczyłem mu tego wszystkiego, ale nie chciałem by ta przyjaźń się zakończyła. Teraz robi wszystko bym mu to wybaczył w 100%. Widzę, że mu zależy. Postanowiłem, że dzisiaj zadzwonię też do ojca. Dużo nad tym myślałem i chyba najwyższa pora do niego iść, ale najpierw pojadę do Pedro. On ma pierwszeństwo. Zabrałem telefon i kluczyki do samochodu. Wsiadłem za kierownicę i odjechałem w kierunku domu Pedro. Bez zapowiedzi, ale mam nadzieję, że będzie w domu. Po kilku minutach stałem już pod jego drzwiami. Otworzył mi i stał się nerwowy, a jego ręce zaczęły się trząść. O co chodzi? Co jest grane? Znowu coś odwalił?
- Co się dzieje?
- Dzwonił do mnie twój ojciec, chciał się spotkać. Spotkałem się z nim wczoraj.
- Co chciał? - zapadła cisza. - Pedro? Co Ci powiedział?
- Mam Cię odizolować od Elizy... To znaczy mam was rozdzielić.
- Dlaczego? Co za to byś miał?
- Mówił, że zna Elizę, że Cię okłamuje, oszukuje. Chciał mi za to zapłacić.
- Dzięki, że mi to powiedziałeś. - wyszedłem wściekły.
- Jadę z tobą, ja prowadzę. - wyszedł za mną i wsiadł za kierownicą. - Nie będziesz prowadził w takim stanie.
Wsiadłem na miejscu pasażera i oddałem mu kluczyki. Nie musiał pytać gdzie chcę jechać, od razu skierował się do domu mojego ojca. Nie zamieniliśmy żadnego zdania. Widział, że z każdym przejechanym kilometrem jestem jeszcze bardziej zdenerwowany. Po prawie czterdziestu minutach byliśmy na miejscu. Poprosiłem Pedro by został w samochodzie. Wściekły wszedłem do domu. Byłem tak wściekły, że nie zwróciłem uwagi na gościa, którego miał.
- Czego od nas chcesz? Odwal się od Elizy!
- To nie jest dziewczyna dla Ciebie, spójrz jak ona wygląda. Ona zabiła własne dziecko!
- A wiesz dlaczego to zrobiła?! Bo to było dziecko gwałciciela! Wiem o tym, powiedziała mi! Już ją sprawdziłeś?!
- Znajdź sobie dziewczynę na swoim poziomie, synu.
- Nie nazywaj mnie swoim synem! Elizę pokochałem taką jaką jest, nie musi Ci się to podobać! Skąd wiesz o aborcji? Pedro Ci powiedział czy może to ty ją zgwałciłeś?! - po tych słowach dostałem po twarzy. - Nienawidzę Cię! Odwal się od nas i od Pedro!
Wyszedłem z domu i wszedłem na tylne siedzenie samochodu i położyłem się na nich. Rozpłakałem się jak małe dziecko. I ja chciałem się z nim pogodzić? Jestem idiotą. Pedro zatrzymał się kilka kilometrów od domu mojego ojca. Wysiadł i otworzył tylne drzwi by usiąść obok mnie. Próbował mnie pocieszyć, uspokoić, ale nic z tego nie wyszło. Poprosiłem by odwiózł mnie do domu, nie odzywaliśmy się przez całą drogę, nie wiedzieliśmy co nawet powiedzieć. Zaparkował samochodem pod domem i wysiedliśmy. Podziękowałem mu i trzaskając drzwiami wszedłem do domu. Spojrzałem na Elizę przez załzawione oczy.
- Co się stało? Pedro coś znowu?
- Nic!
- Enrique, przecież widzę!
- Daj mi spokój!
Zamknąłem drzwi przed jej nosem, od razu tego pożałowałem, ale nie miałem zamiaru teraz wyjść by ją przeprosić. Położyłem się na łóżku i pozwoliłem by pojedyncze łzy spłynęły na poduszkę. Skąd on zna Elizę? Czy wie coś o niej czego ja nie wiem? Byłem głupi, że chciałem się z nim pogodzić. Nie żałowałem tego co powiedziałem, powiedziałem to co mi przyszło na myśl. Myśleć, że mój własny ojciec zgwałcił moją dziewczynę. To jest chore. Mimo, że dostałem mocno po twarzy to nie żałowałem wypowiedzianych przez siebie słów.
~.~
Zadzwoniłam do Pedro i dowiedziałam się co się stało. Nie wiedziałem, że pojechał się z nim spotkać. Mieli się pogodzić, a pokłócili się jeszcze bardziej... o mnie. Zapukałam do sypialni, nie dostałam odpowiedzi, ale weszłam do środka. Słychać było tylko jego szloch. Nie widziałam go nigdy w takim stanie. Usiadłam obok niego i gładziłam go po ręce. Odwrócił się i spojrzał na mnie wymuszając uśmiech. Nie wiedziałam jak go pocieszyć, nie byłam w stanie. Przytuliłam się do niego, nie wiedziałam co mam zrobić by się uśmiechnął. Pocałował mnie i zaplątał nasze dłonie. 
- Przepraszam Cię za to, że tak na Ciebie niepotrzebnie naskoczyłem. Nie będę się usprawiedliwiał. Przepraszam.
- Nie przepraszaj. Miałeś prawo być wściekły. Wiem o wszystkim. Pedro mi powiedział.
- Był tutaj?
- Zadzwoniłam do niego.
Przytulił mnie tak mocno jak kiedyś, jakby bał się, że stąd wyjdę i już nie wrócę. Nie chciałam tego robić. Szepnął mi do ucha "kocham Cię", lekko się uśmiechnęłam co odwzajemnił. Złączyłam nasze usta w długi pocałunek, a on posadził mnie na sobie. Patrzył mi cały czas w oczy jakby szukał w nich odpowiedzi na jego pytanie, którego nie chciał zadać. Nadal miał łzy w oczy. Bardzo to przeżył, chyba minie dużo czasu by przyjął do wiadomości to co chciał zrobić jego ojciec wykorzystując do tego Pedro. Schował twarz w dłoniach, nie wiedział co ma robić, nie wiedział jak się zachować, co powiedzieć. Nic nie wiedział. Przytulił mnie kolejny raz do siebie i pocałował w szyję. Patrzyłam mu cały czas w oczy, po policzku spłynęły mu łzy, które starłam kciukiem lekko się do niego uśmiechając. Pocałował mnie i kolejny raz wymusił uśmiech. Nie wiem co mam robić by na chwilę o tym zapomniał.
- A ja głupi chciałem się z nim pogodzić.
- Nie myśl na razie o nim.
- Łatwo powiedzieć. Gdyby to był... - w porę ugryzł się w język. - Dobra, nie ważne.
- Gdyby to był mój ojciec to zerwałabym kontakt bo nie chciałabym go znać. Ty zrobisz to co uważasz za słuszne.
- Nie chcę ojca, który próbuje zniszczyć wszystko co kocham wykorzystując do tego mojego przyjaciela.
- Co masz zamiar zrobić?
- Spotkać się z nim ostatni raz i zapomnieć, że mam ojca? Nie wiem. Nie chcę podjąć decyzji, której potem będę żałować. - złapał mnie za rękę. - Dlaczego tak jest, że jedno zaczyna Ci się układać to drugi pieprzyć?
- Nie odpowiem Ci na to pytanie bo sama nie znam na nie odpowiedzi.
- Zostawisz mnie samego? Przyjdę do Ciebie, muszę to wszystko przemyśleć.
Wyszłam z sypialni zostawiając go samego.
~.~
Od dwudziestu minut siedzę na łóżku i zastanawiam się co mam zrobić, co mam powiedzieć, jak się zachować. Nie wiedziałem co mam robić. Zszedłem do salonu, Eliza siedziała na sofie i oglądała telewizor. Uśmiechnęła się na mój widok i podeszła do mnie. Złapała mnie za rękę i się uśmiechnęła, Wyszliśmy z domu i postanowiliśmy się gdzieś przejść, spacer dobrze mi zrobi. Objąłem Elizę i ruszyliśmy przed siebie. Stanąłem na przeciwko niej i pocałowałem. Eliza wskazała palcem na Pedro, który kłócił się z moim ojcem. Podeszliśmy do nich.
- Nie pozwolę Ci zniszczyć tego co Enrique kocha najbardziej! Już raz chciałem ich rozdzielić, prawie mi się udało i teraz tego żałuję bo prawie stracił kobietę, którą kocha, a ja prawie straciłem najlepszego przyjaciela! Drugi raz nie popełnię tego błędu!
- Ile chcesz? Pięćdziesiąt tysięcy? Sto?
- W dupę sobie wsadź te pieniądze! Nie zrobię tego!
- Naprawdę myślisz, że mając pieniądze to możesz kupić wszystko i przekupić wszystkich? - wtrąciłem się gdy zorientowali się, że stoimy za nimi. - Co Eliza Ci zrobiła, że tak bardzo chcesz nas rozdzielić?
- Spójrz na jej ciało, ma same cięcia i blizny. Przynosisz sobie tylko wstyd. Zwykła dziwka, która leci na twoje pieniądze. 
Eliza wydostała się z moich objęć i odeszła z płaczem. Kazałem Pedro by pobiegł za nią. Gapiłem się na ojca z nienawiścią.
- Właśnie straciłeś syna. Odwal się od naszej trójki.
Odszedłem i pobiegłem do Pedro i Elizy. Była przytulona do Pedro i płakała. Przytuliłem ją mocno do siebie. Otarłem jej spływające słone łzy po policzku. W trójkę szybko wróciliśmy do domu. Chciałem porozmawiać z Pedro o tym wszystkim. Zawsze stawał po mojej stronie, teraz mam nadzieję, że będzie tak samo bo będę potrzebował jego pomocy. 







3 komentarze:

  1. Jeju biedny Enrique :( :( :(
    Szkoda mi go bardzo, Elizy też :/
    Pedro dobrze postąpił, że powiedział Enrique co knuje jego ojciec, po co on się w ogóle wtrąca w życie E&E? Może wie coś o niej czego Enrique nie wie. Może zna jej przeszłość. Też miałam myśl, że to jego ojciec ją zgwałcił, ale to byłoby za bardzo hardkorowe xD
    Rozdział świetny <3
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. ło panie
    rozdział temu wszystko było super, Elizka W KOŃCU się odważyła i miało być wszystko super... ;;
    jeju, czemu zawsze coś musi być między szczęściem Elizy i Enrique? :|
    czekam na kolejny, dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem!
    Rozdział bardzo fajny, naprawdę ^^
    Kurczę, szkoda mi naszych bohaterów. Zawsze coś musi im stać na drodze do tego upragnionego szczęścia :(
    Czekam, weny!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń