Moja mama ma zostać u mnie piątku, a jest dopiero poniedziałek. Będę musiał się z nią użerać. A tak na poważnie to cieszę się, że zostaje, stęskniłem się za nią. Nie jestem maminsynkiem, ale uwielbiam spędzać z nią czas. Porozmawiać o wszystkim, wyżalić się. Zawsze mnie wysłucha i pomoże, a przynajmniej spróbuje. Nigdy się na niej nie zawiodłem. Cały czas wypytuje o Elizę i o Pedro. Elizę polubiła, zrobiła na niej dobre wrażenie, a Pedro jest dla niej jak drugi syn. Bardziej cieszy się gdy jego zobaczy niż mnie, haha. Kiedyś pojechałem z Pedro po nią na lotnisko. Pierwsze to rzuciła się na szyję Pedra, a ja musiałem poczekać na swoją kolej. To było co najmniej dziwne, a z drugiej strony zabawne. Nawet nie będę jej przekonywać do tego by nie rozmawiała z Sanchezem o tym, że się teraz często kłócimy bo i tak mnie nie posłucha. Przecież mama zawsze ma racje. Nawet jak jej nie ma to i tak ją ma. Niezależnie od sytuacji. Chociaż może spróbowałaby wyciągnąć z niego prawdę, którą przede mną skutecznie ukrywa. On jest dla mnie jak rodzina, nigdy się nie okłamywaliśmy, ja do tej pory ani razu go nie okłamałem. Szkoda, że to nie działa w obie strony. Nie chcę by to wszystko się tak po prostu zakończyło. Tyle lat przyjaźni, tyle wspomnień, tylko godzin spędzonych ze sobą. Był przy mnie gdy go potrzebowałem, gdy byłem chory to potrafił przyjechać w środku nocy by tylko zapytać się jak się czuję. Nie wysyłałem go już wtedy do domu, spał w pokoju obok. Gdy budziłem się rano to nie mijały trzy minuty, a gorąca herbata stała już na stoliku obok łóżka. Taki przyjaciel to szczęście. Dobrze wiemy, że to Eliza jest powodem naszych kłótni. Nie powiem Elizie żeby sobie poszła tylko dlatego, że Pedro tego chce. Musi ją zaakceptować bo jeśli nie to będziemy się kłócić cały czas. Wystawia naszą przyjaźń na próbę. Próbę, która może nie wytrzymać, a tego nie chcę. Nie chcę by nasza przyjaźń teraz się zakończyła, nie chcę by kiedykolwiek się zakończyła. Chyba nie wytrzymałbym dnia bez jego obecności.
- Rozmawiałeś z Pedrito?
- Nie, jeszcze nie.
- Posłuchaj, wiem jak ważna jest dla Ciebie ta przyjaźń, wiem, że kłócicie się przeze mnie. Nie chcę tego. Nie chcę wystawiać was na próbę. Nie mów, że to nie ja ją niszczę bo wiem, że ja to robię. Lepiej dla was będzie jeśli się usunę z waszego życia. Układało wam się wcześniej, nie kłóciliście się, potem pojawiłam się ja i wszystko zniszczyłam.
- Usiądź. - wskazałem ręką na sofę. - Teraz ty posłuchaj mnie. Tak, przyjaźń z Pedro jest dla mnie ważna, bardzo ważna, ale to nie twoja wina, że teraz mamy spięcia. Jeśli znikniesz kolejny raz to wiedz, że będę Cię szukał dopóki Cię nie znajdę. Nie odpuszczę.
- Dlaczego?
- Bo po części czuję się za Ciebie odpowiedzialny, chcę byś zaczęła cieszyć się życiem bo warto, chcę Ci pomóc.
- Gdybyś mnie wtedy nie złapał to wszystko byłoby lepiej.
- Dla Ciebie byłoby lepiej, nic byś nie czuła. Dla mnie już tak dobrze by nie było. Psychika by mi nie wytrzymała, żyć ze świadomością, że pozwoliłem komuś odejść byłby nie do zniesienia.
- Dla każdego chcesz dobra.
- Taki już jestem. Twoje zniknięcie byłoby tylko stratą czasu. Możesz teraz wyjść, ale wiedz, że wyjdę za tobą i Cię nie odstąpię na krok. Decyduj, wybór należy do Ciebie.
- Uparty jesteś. Masz ciężki charakter.
- Nie chcę byś zniknęła. - złapałem ją za rękę. Będę się codziennie zastanawiał co robisz, gdzie jesteś, czy nic Ci się nie stało. Nie odchodź.- uśmiechnęłaś się. - Mam do Ciebie jedno pytanie.
- Jakie?
- Na prawdę nigdy nie spotkałaś Pedro, może coś Ci zrobił?
- Nie, nigdy. Pierwszy raz go tutaj zobaczyłam. Nie wiem co on do mnie ma.
~.~
Zamierzałem zaraz iść do domu Enrique i powiedzieć mu prawdę, powiedzieć mu o tym co wydarzyło się między mną i Elizą. Mam już dość trzymania tego w sobie. Za dużo mnie to kosztuje. Jestem świadomy, że nasza przyjaźń może się dzisiaj zakończyć. Chcę by Eliza też przy tym była, niech oboje się dowiedzą w tym samym czasie. Ona mnie nie pamięta. Na początku myślałem, że to dobrze, ale teraz wiem, że nie. Nie chciałem jej tak traktować, nie zasłużyła na to, ale nie potrafię. Chyba najwyższa pora by powiedzieć im prawdę. Enrique pewnie nie będzie chciał mnie widzieć, to pewne. Zawiodłem go. Los naszej przyjaźni jest przesądzony, a to wszystko przeze mnie. Zniszczyłem ją. Tylko i wyłącznie przez moją głupotę. Wyszedłem z domu i na nogach poszedłem do domu przyjaciela, jeszcze przyjaciela, zwykle zrobiłbym to samochodem, ale chciałem mieć więcej czasu na przemyślenie tego wszystkiego. Po dwudziestu sześciu minutach wszedłem do domu Enrique, był z Elizą. Ręce zaczęły mi się trząść. Zostało tylko parę minut przyjaźni. To chyba będzie najtrudniejsza rozmowa w moim życiu. Z góry zeszła mama Enrique, która ucieszyła się z mojego widoku. Przytuliła się do mnie jakby witała się z synem, chociaż.... Traktuje mnie jak syna. W tym momencie akurat mi przeszkadzała. Chciałem wszystko powiedzieć Kike i Elizie, przeprosić ich, a w szczególności Elizkę, nie powinienem jej tak traktować, Enrique w sumie też nie. Żałowałem tego. Gdybym wiedział, że jest mama Enrique u niego w domu to przygotowałbym się do tego spotkania, nie chcę przy niej o tym mówić, wolałbym by była nas tylko trójka. Ja, Eliza i Enrique. Bez zbędnych osób. Gdy już wypuściła mnie z uścisku kazała mi usiąść i opowiadać co u mnie słychać.
~.~
Posłałem wzrok mamie, że wychodzę z Elizą, a ją zostawiam z Pedro, wiem, ze przyszedł do mnie, ale dopadła go moja mama to co niby miałbym tam robić? Pewną godzinę mam wolną. Mam zamiar wykorzystać ten czas z Elizą.
- Nie sądzisz, że to trochę nie fair, że zostawiliśmy ich samych?
- Spokojnie, godzinę im to minimum zajmie. Nie było sensu siedzieć.
- Bez urazy, ale to wyglądało jakby twoja mama bardziej się stęskniła za Pedro niż za tobą.
- Też mam takie wrażenie. - zaśmiałem się.
Wyciągnąłem rękę w jej stronę, którą po chwili mocno złapała. Posłała mi lekki uśmiech, na który zareagowałem tak samo. Kierowałem się w stronę galerii handlowej. Eliza nie wiedziała dokąd idziemy, nie pytała o to, po prostu mi zaufała. Rozmawialiśmy po drodze na różne tematy, zaczynając od jej sytuacji w domu aż do tych luźniejszych tematów. Bardzo chciałem jej pomóc. Zasługiwała na to. Weszliśmy do galerii, Eliza się zakłopotała. głową wskazałem by weszła dalej. Kazałem jej wybrać ubrania, które jej się podobają. Sprzeciwiała się, mówiła, że nie może. Długo mi zajęło żeby ją namówić by wybrała sobie jakieś ubrania.
- Śmiało, nie krępuj się. Bierz co chcesz.
- To wszystko jest za drogie. Nie mogę tego wszystkiego kupić za twoje pieniądze.
- Weź już przestań. Po co człowiekowi pieniądze na koncie skoro z nich nie korzysta? Bierzemy to. I nie chcę nic już słyszeć.
Westchnęła tylko i uniosła ręce w geście kapitulacji. Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem za wszystko zapłacić. Wziąłem trzy torby i poszliśmy sobie coś zjeść. Padło na hamburgery. Po dziesięciu minutach wyszliśmy z całej galerii i skierowaliśmy się do domu. Daleko nie miałem to żadnej komunikacji miejskiej a tym bardziej samochodu nie potrzebowałem. Weszliśmy do domu, nadal rozmawiali, ale w oczach Pedro były łzy. Co się tutaj wydarzyło?
- Zostawię was. - mama wstała i wyszła z domu.
- Co się dzieje?
- Musimy porozmawiać, szczerze. W trójkę.
- Mów. - usiedliśmy na sofie.
- Wiesz, że jesteś dla mnie jak brat, mówimy sobie wszystko, wiemy o sobie wszystko, ale ja Ci nie powiedziałem jednej rzeczy i jest ona związana z Elizą. - spojrzałem na nią. - Możesz wstać i podciągnąć prawą nogawkę. - zrobiła to, ale była zmieszana, nie wiedziała o co chodzi.
- Możesz przejśc do konkretów?
- Zapewne widziałeś tę bliznę i zastanawiałeś się od czego ona jest. Zaraz dostaniesz odpowiedź. Eliza prawie rok temu miała wypadek. Ta blizna jest przeze mnie. To ja wtedy w nią wjechałem i uciekłam z miejsca. - po policzku spłynęła mu łza.
- Co ty pieprzysz?!
- Byłem pijany! Bałem się, że pójdę siedzieć! Dlatego chciałem żeby Eliza zniknęła z twojego życia, wtedy gdy byłeś w trasie kazałem się jej wynosić bo bałem się, że przypomni sobie kim jestem! Bałem się, że zniszczy naszą przyjaźń... Ale to ja ją zniszczyłam.
- Mogłeś ją zabić! Kim ty kurwa jesteś?!
- Myślisz, że tego nie żałuję?! Nie chciałem iść za kratki! Odnalazłem ją w szpitalu, przychodziłem do niej gdy spała. Dałem pieniądze żeby uratowali jej tę nogę!
- Znamy się od ponad dwudziestu lat. - podszedłem do niego. - A mam wrażenie, że w ogóle Cię nie znam.
~.~
Ze spływającymi łzami wyszedłem z domu Enrique, wiem, że go zawiodłem, że mnie teraz nienawidzi, ale musiałem mu to powiedzieć., nie potrafiłem już dłużej tego ukrywać. Wiem, że w tym momencie straciłem najlepszego przyjaciela. Zasłużyłem na to.
- Pedro! Zaczekaj! - krzyknęła Eliza.
- Nie chciałem tego, przepraszam. Możesz iść teraz z tym na policję. Jest mi to obojętne.
- Nie zrobię tego. - lekko się uśmiechnęłaś. - Nie mam do Ciebie żalu.
- Ale Enrique ma. Nie wybaczy mi tego.
- Daj mu ochłonąć. Porozmawiam z nim.
Odeszła, a jak oparłem się o samochód Enrique i się rozpłakałem. Niczego tak nie żałowałem jak tego dnia. A mówili żebym wtedy nie wsiadał za kółko, dlaczego wtedy wsiadłem do tego samochodu i odjechałem? Spojrzałem w okno, Enrique w nim był. Cały czas na mnie patrzył, odszedłem. Błąkałem się po Madrycie, nie wiedziałem do kogo iść, a do domu nie chciałem wracać.
~.~
Nie mam pretensji do Pedro. Fakt... Uderzył mnie wtedy, ale później opłacił moje leczenie. Enrique zamknął się w pokoju zapłakany. Słychać było tylko trzask drzwi. Gdybym się nie pojawiła nadal by się przyjaźnili. Nie chcę by to wszystko się między nimi zakończyło. Prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko, prawda? Spróbuje ich pogodzić, to wszystko nie może się tak skończyć. Byli dla siebie jak bracia. Nie wytrzymają bez siebie dnia. Pojawiłam się i wszystko zniszczyłam, a teraz muszę to naprawić.
Jak ja uwielbiam swoją pracę, w ogóle przez nią czasu nie mam dla siebie, a co dopiero żeby rozdział dodać, masakra.
I zagadka rozwiązana, już wszystko wiadomo co Pedro wywojował, ale przynajmniej się przyznał, ale przyjaźni to może już koniec, no chyba, że to przetrwa. To zobaczycie wkrótce ;)
Do następnego ;*
Kochana, byłam tutaj, przeczytałam. Bardzo mi się podoba. Cieszę się, że nasza dwójka zdobyła się na szczerą rozmowę. Też chciałabym mieć takie zakupy i kupować co tylko mi się spodoba. :P A końcówka? Już wszystko jasne... Pedro zachował się nieodpowiedzialnie. Zachował się... karygodnie! :/ A Eliza? Wow, wielki szacunek dla niej. :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze tak szybko i krótko, ale mam tyle do nadrobienia, że głowa mała. :P
Czekam na kolejny! ♥
Buziaki :*
To był chyba najlepszy rozdział jak do tej pory (choć wszystkie są świetne).
OdpowiedzUsuńKurcze, ta relacje między Enrique a Pedro zaczyna mnie interesować coraz bardziej niż relacja Enrique i Elizy xD
Cieszę się, że moje przypuszcze co do Pedro się nie sprawdziły i liczę, że pogodzą się z Enrique. No nie możesz kończyć ich BROmancu :D
Pedro narozrabiał, ale tak jak stwierdziła Eliza, zrehabilitował się, a wyrzuty sumienia okazały się dla niego straszliwą karą.
Pisz dalej bo chce wiedzieć jak to się miedzy nimi ułoży,
pozdrawiam ;*
Enrique mamisynek to mnie rozwaliło xd <3
OdpowiedzUsuńi mam tak samo jka Inertia czyli fascynuje mnie relacja Enrique i Pedro
czekam co dalej wymyślisz
Jezu, ja myślałam, że to on ją zgwałcił, no ale... Ta sytuacja z wypadkiem też nie jest za fajna.
OdpowiedzUsuńMama Enrique rządzi, haha>>
Wazne, że Pedro powiedział prawdę. Resztę przyniesie czas.
Czekam na kolejny i przepraszam, że dopiero teraz xx
Chyba pierwszy raz mi jest szkoda Pedro, no serio :/
OdpowiedzUsuńEnrique i Elizy też mi jest szkoda jak cholera :/
A Elizka to wielki szacuneczek dla niej! Ja bym chyba go zabiła! ;D
Szczerze mam nadzieję, że Enri wybaczy Pedro bo ich przyjaźń musi przetrwać ;)
Czekam na kolejny ;)
wrócę
OdpowiedzUsuń