Minęła doba od tej awantury z Pedro, nadal byłem na niego wściekły, miałem ochotę mu przywalić. Gotowałem się ze złości, wyżywałem się na wszystkim, nawet poduszka padła moją ofiarą. Lepiej wyżywać się na rzeczach niż na ludziach, ale nigdy tak nad sobą nie panowałem. Aż tak pomyliłem się co do Pedro? Poprosiłem go tylko o jedną rzecz, najwyraźniej to było dla niego za dużo. Chcę się tylko dowiedzieć dwóch rzeczy od niego. Dlaczego ją tak traktuję i co jej wtedy powiedział. Tylko tyle. Nie wiem czy nad sobą zapanuje, zazwyczaj trzymam nerwy na wodzy, ale zdarzały się sytuację, w których nie wytrzymałem, ale to rzadkość. Eliza nie chciała nocować u mnie, zaproponowałem jej nocleg, ale z niego nie skorzystała. Po tej całej aferze wcale się jej nie dziwie, obiecała, że przyjdzie i to mi wystarczy. Chyba, że mnie okłamała i nie ma zamiaru już przyjść, po moim zachowaniu mogła to zrobić. Byłem na siebie wściekły. Przez to zachowanie Eliza będzie się mnie jeszcze bardziej bała, świetnie. Zabrałem kluczyki do samochodu, wyjechałem ze swojej posesji i skierowałem się do domu Pedro. Jechałem wolno, spokojnie. Lubię sporty ekstremalne, ale szybka jazda na drodze nie wchodzi w grę, tylko tor albo opustoszałe miejsca. Nigdy nie jeżdżę szybko na ulicach, dbam o bezpieczeństwo ludzi za kierownicą i o swoje. Po około dwunastu minutach wysiadłem z samochodu i przez otwartą bramę wszedłem na jego posiadłość. Zapukałem, a drzwi otworzyła mi mama Pedro, przywitała mnie ciepło i wpuściła do środka. Zobaczyłem Pedro w kuchni, robił sobie coś do picia. Na sam widok chciałem mu przywalić, ale musiałem się hamować ze względu na jego mamę, ma mnie za spokojnego faceta i nie chciałbym przy niej wybuchnąć złością. Podszedłem do niego i nalałem sobie wody. Teraz jest czas by wszystko sobie wyjaśnić. Poprosiłem jego mamę by zostawiła nas samych, pokiwała tylko głową i wyszła. Nadal był na mnie wściekły, ja na niego też. Duet idealny.
- Miałeś jej tylko powiedzieć, że wrócę w sobotę, to aż tak dużo? Prosiłem Cię byś jej nie dotykał.
- Przepraszam, nie wiem dlaczego to zrobiłem. Po prostu nie chcę byś potem się nią rozczarował. Za bardzo jej ufasz, tak samo było z Sarą, ufałeś jej, a ona Cię wyrolowała na kilka tysi.
- Nie każdy jej taki jak Sara, Eliza jest inna od tych wszystkich lasek, które gościły u mnie w domu. Nie każ mi wybierać między Elizą, a tobą. To nie będzie w porządku.
- Jesteś moim przyjacielem, najlepszym. Znamy się szmat czasu, nie chcę by ta przyjaźń się skończyła, żeby ona ją zniszczyła.
- To nie ona ją niszczy, to ty ją niszczysz Pedro. Dlaczego tak ją traktujesz? Przez to, że ma pocięte ręce, przez to z jakiego domu pochodzi czy przez to co przeszła? Nie jesteś taki. Nie takiego Cię znam. Zaakceptuj ją, zmień do niej nastawienie, a nasza przyjaźń będzie trwać dalej.
- Dobrze wiesz, że nigdzie nie znajdę takiego przyjaciela jak ty. Nie obiecuję, ale spróbuję. Nie robię tego dla przyjemności, robię to tylko ze względu na Ciebie. Jesteś dla mnie jak starszy brat, tylko, że od innych rodziców.
- Jesteś idiotą. - uderzyłem go pięścią w ramię. - Sztama?
- Sztama. - uśmiechnąłeś sie i podałeś mi rękę, którą uścisnąłem. - Kocham Cię bracie.
- Ja Ciebie też. Przyjdź do mnie dzisiaj o 19, musisz z nią porozmawiać.
- Będę.
Wyszedłem z jego domu i od razu skierowałem się do domu, w którym mieszka Eliza, może mi się uda i akurat trafię gdy Eliza będzie w środku. Chcę ją poprosić o to by przyszła wieczorem do mnie, liczę na to, że Pedro nie zawiedzie mnie kolejny raz, że sobie wszystko wyjaśnią. Może w końcu zaakceptują się nawzajem. Dojechałem pod jej dom, zapukałem do drzwi, cisza, zapukałem drugi raz i nadal cisza. Rozejrzałem się po wszystkich oknach, dom wydawał się być pusty. Zapukałem jeszcze w okno, ale ani jednej żywej duszy. Usiadłem za kierownicą i postanowiłem poczekać paręnaście minut. Przeskakiwałem wszystkie stację w radiu by znaleźć jedną odpowiednią dla siebie. Po dokładnie ośmiu minutach w lusterku zobaczyłem Elizę. Wysiadłem z samochodu, a gdy mnie zauważyła podeszła do mnie. Lekko się uśmiechnęła, co raz częściej na jej twarzy pojawia się uśmiech, podoba mi się to. Jest na dobrej drodze by normalnie funkcjonować, by zapomnieć o tym co się kiedyś wydarzyło.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz. - uśmiechnąłem się. - Nie będę owijał w bawełnę, chcę byś przyszła dzisiaj do mnie przed 19. Pedro też będzie. Musicie sobie wszystko wyjaśnić.
- Nie chcę z nim rozmawiać.
- Nie zachowujcie się jak dzieci. Nie chcę byście się ciągle kłócili. Pedro jest inny, nie wiem co mu wtedy odbiło.
- Dlaczego go usprawiedliwiasz?
- Nie usprawiedliwiam go. Przyjdź, proszę. Zrób to dla mnie.
- Enrique nie, przepraszam.
- Dlaczego nie chcesz chociaż spróbować? Nic Ci się nie stanie, gdyby coś mu odbiło, ja będę cały czas obok was,
- Zapomnij o mnie, żyj tak jakbyś mnie w ogóle nie poznał. - te słowa mnie zabolały. - Daj mi spokój.
- Nie zapomnę Eliza, Nie popisałem się wczorajszym zachowaniem, przepraszam. Mogłem się opanować, ale...
- Nie chcę niszczyć waszej przyjaźni.
- Nie niszczysz jej. To Pedro wystawia ją na próbę. Przyjdź proszę.
- Dobra, przyjdę.
Ominęła mnie i odeszła.Myślałem, że będzie ją łatwiej przekonać, ale się udało i to najważniejsze. Boję się tylko, że jutro mogę jej już nie zobaczyć. Zrobiłem małe zakupy i wróciłem do domu. Usiadłem na sofie zastanawiając się dlaczego między nimi tak jest. Przez myśl przeszło mi, że jednak się gdzieś już spotkali, że coś pomiędzy nimi się wydarzyło. Pojawiła się myśl, że on jej to zrobił, ale szybko wybiłem sobie to z głowy. Nigdy by czegoś takiego nie zrobił. Każda dziewczyna może być jego, nie posunąłby się do tak obrzydliwego, niedopuszczalnego kroku. Nie jest taki. Eliza też jest po części zamknięta w sobie, to normalne. Próbuję jakoś do niej dotrzeć, próbuję wszystkiego by mi zaufała. Zauważyłem, że ręka jej nie zadrżała gdy ją dotknąłem. Za pierwszym razem gdy próbowałem ją dotknąć to gwałtownie się odsuwała, kiedyś drżała jej ręka, teraz nic takiego nie miało miejsca, Cieszyło mnie to, że na jej twarzy pojawia się uśmiech, że się mnie nie boi. Chcę by każdego dnia chociaż raz się uśmiechnęła. Nawet wymuszony uśmiech. Cieszę się, że będę teraz cały czas w domu, że przez najbliższy czas nie mam żadnego koncertu, będę mógł codziennie spotykać się z Elizą, o ile nie zniknie po raz kolejny. Długa droga przed nami, bardzo długa. Skorzystałem z łazienki i spojrzałem na zegar gdy ponownie znalazłem się w salonie. Miałem jeszcze czas dla siebie.
~.~
Niby powiedziałam, że przyjdę, ale się waham. Nie chcę widzieć Pedro, nie wiem co mu zrobiłam, nigdy wcześniej go nie widziałam. Nie wiem o co mu chodzi. Enrique nie jest małym chłopcem, nie potrzebuje niańki. Boi się, że coś mu zrobię? Że go okradnę? Może mieć nawet miliardy na koncie, kilkanaście domów i dziesięć samochodów. Nie rusza mnie to. Przyzwyczajona jestem do swojego, biednego życia. Nie odbija mi na punkcie kasy. Jeśli Pedro myśli, że chcę go okraść to jest w wielkim błędzie. Wiem, że pracował na to całe życie, miałbym tak po prostu zabrać i zniknąć? Nigdy w życiu! Boję się tej rozmowy, ale jeśli mnie poprosił bym przyszła to chyba przyjdę. Nie chcę mu sprawić przykrości ani zawieść. Dużo już dla mnie zrobił. To chyba byłoby nie w porządku wobec niego. Trudno, zaryzykuje. Nie mam nic do stracenia. Do zyskania chyba też nie.
~.~
Mam znowu spotkać się z Elizą? Nie podoba mi się to. Wygląda na to, że mnie nie pamięta, w sumie byłoby to dziwne gdyby mnie zapamiętała. Wtedy to wszystko działo się tak szybko, trwało parę sekund, w dodatku było ciemno. No ma prawo nie pamiętać. Ja ten dzień pamiętam doskonale, udało mi się wtedy dowiedzieć jak się nazywa, a gdy Enrique powiedział mi, że ją poznał to modliłem się by to nie była ta Eliza, ale gdy ją zobaczyłem to wiedziałem, że to ona. Ten cholerny dzień do mnie wrócił. Twarz nadal ma taką samą. Chcę by zniknęła bo gdy ją widzę albo Enrique o niej mówi to mam przed oczami tę sytuację, o której wiem tylko ja. Nawet Kike o tym nie powiedziałem mimo, że mówimy sobie wszystko. To nie tak, że ją oceniłem od razu, po prostu chcę o tym zapomnieć, ale gdy ona jest w pobliżu to nie jest to możliwe, Dlaczego nie powiedziałem nic Enrique? Zabiłby mnie na miejscu, on nie toleruje takiego zachowania, a ja wtedy się nie popisałem. Uciekłem, stchórzyłem, bałem się odpowiedzialności za to co zrobiłem. To było, nadal jest niedopuszczalne, nie do usprawiedliwienia. Gdyby teraz się dowiedział to nasza przyjaźń na pewno by się zakończyła, do końca życia by się do mnie nie odezwał. A do tego nie chcę dopuścić. Nienawidzę siebie za to, to był najgorszy dzień w moim życiu. Trudno jest żyć ze świadomością, że ktoś przez Ciebie na tym świecie cierpiał... I możliwe, że nadal cierpi.
~.~
Pierwszy u mnie pojawił się Pedro, nie minęło dziesięć minut i Eliza również znajdywała się u mnie w domu. Zapanowała krępująca cisza, tak jak za pierwszym razem. Usiadłem pomiędzy nimi na wszelki wypadek gdyby miało dość do rękoczynów. Czułem się jak jakiś psycholog, dziwne uczucie. Długo panowała cisza, która zaczynała mnie irytować. Zachowywali się jak pokłócone dzieci w piaskownicy. Nikt nie miał odwagi na zrobienie pierwszego kroku .
- Dobra, koniec tej szopki. Ktoś zacznie czy ja mam to zrobić?
Pedro na mnie spojrzał i lekko się uśmiechnął. To był znak, że zacznie albo zaraz ucieknie. Nigdy nie widziałem go tak zestresowanego, wiem, że coś jest na rzeczy, ale nie wiem co, ale mam zamiar się dowiedzieć. Pedro coś przede mną ukrywa, wiem o tym. I chyba jest to związane z Elizą. Dlatego jest tak do niej nastawiony.
- Przepraszam Cię za to, że wtedy Cię szarpałem. I za to co się wydarzyło tutaj wczoraj. - uśmiechnął się do niej. - Nie powinienem.
- Ja też nie powinnam Cię wtedy uderzyć. Przepraszam.
- Na to akurat zasłużyłem. Jesteś dziewczyną, nie powinienem Cię nawet dotknąć.
- Nie chcę byście się kłócili przeze mnie. Wiem, że przyjaźnicie się od kilkunastu lat. Nie chcę jej zniszczyć tylko dlatego, że nie przepadamy za sobą.
- Raczej ja to robię. Nie myśl, że Cię oceniłem, ja tylko... No nie wiem co się wtedy ze mną stało.
- Znaliście się wcześniej? - wtrąciłem się.
- Nie. - odpowiedzieli równo, ale w głosie Pedro nie było tyle pewności co zawsze.
Coś się wydarzyło, ale co do cholery? Muszę zmusić Pedro do tego by powiedział mi prawdę.
_____________________________________
Pedro ma coś na sumieniu haha ;D
Pedro coś ukrywa, Enrique się domyśla, a Eliza nie ma pojęcia o niczym.
Do akcji wkroczy mama Enrique ;D
Będzie się działo ;D
A co do Pedro to niebawem się dowiecie ;)
Do następnego ;*
O kurczę, myślałam, że Pedro jest po prostu dobrym przyjacielem i chce bronić Ernrique przed ponownym zranieniem, ale najwyraźniej to tylko jego zasłona przed tym co zrobił naprawdę. Moja myśl, to że Pedro wtedy zgwałcił Elizę, ale to chyba zbyt hardkorowe i pomyślałam, że może widział całe zdarzenie i po prostu nie zareagował? Kurcze, nie fajnie to wygląda. Coś czuję, że przyjaźń między mężczyznami niedługo się zakończy :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
O kurde... Teraz to jestem ciekawa co Pedro przeskrobał... Powie mu prawdę czy będzie dalej brnął w kłamstwach? Może jakby powiedział Enrique to jakoś by go zrozumiał, choć za bardzo nie wiem co zrobił ;) Mam nadzieję, że niedługo się dowiemy ;* Jeśli przyjaźnią się od dziecka to byłoby szkoda, żeby ta przyjaźń się zakończyła :(
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny ;)
Kochana, dzisiejszy komentarz będzie krótki, bo bardzo się spieszę.
OdpowiedzUsuńRozdział jest świetny, jak zawsze bardzo mi się podoba. <3
Jestem coraz mniej ufna w stosunku do Pedro... Jestem przekonana, że wcale nie ma na uwadze dobro przyjaciela. On coś tuszuje. Takie mam wrażenie.
Strasznie szkoda mi Elizy... No i Enrique z resztą też.
Jestem ciekawa kolejnego. ;)
Czekam! ^^
Buziaki ;*
Enrique to taki przykład porządnego obywatela, haha
OdpowiedzUsuń...ej nie, żartujesz sobie, że to Pedro jej to zrobił?! :O boże, nie :O
mama Enrique? konfrontacja mamusi zawsze źle się kończy, haha
czekam na kolejny!
Szuper *_*
OdpowiedzUsuńuuuu robi się naprawdę ciekawie
OdpowiedzUsuńnie mogę sie doczekać co to się będzie dziać z mamą Enrique :D
czekam co będzie dalej, rozdział świetny