niedziela, 21 sierpnia 2016

Siete!

Cały czas próbuje się dowiedzieć od Pedro prawdy, unika tematu jak ognia, a gdy już rozmawiamy to mam wrażenie, że mówię do ściany. Jest co raz bardziej zestresowany, a to jeszcze bardziej mnie przekonuje, że jest coś na rzeczy, że coś ma na sumieniu. Detektywem nigdy dobrym nie byłem. Pedro zawsze o wszystkim mi mówił, dlaczego miałoby się to zmienić? Wie o niej coś co może mnie zaboleć? Czy zrobił coś co może przekreślić naszą przyjaźń? Dlatego boi się powiedzieć? Dobrze wie, że nie odpuszczę, że będę ciągnął to aż do końca, dopóki nie dowiem się prawdy to będę drążył ten temat. Eliza też upiera się, że nigdy nie spotkała Pedro. Brzmi tak pewnie, że albo mówi prawdę albo jest tak świetną aktorką. Czuję się jakby doprawiali mi rogi. Oboje. Eliza zdecydowała się zostać na dłużej, potrzebowała ciepłego, bezpiecznego noclegu, a u mnie był on gwarantowany. Ona jest inna od reszty dziewczyn, z którymi miałem do czynienia. Wszystkie były wybuchowe, lecące na moją kasę, ale cóż. Są ludzie i parapety. Eliza jest spokojniejsza, jest to spowodowane tym gwałtem, jest nieufna do ludzi, Widzę, że mi zaczyna ufać, wie, że niczego jej nie zrobię. Udało mi się ją zatrzymać przed kolejnym zniknięciem. Przynajmniej mam taką nadzieję. Już raz uciekła z mojego domu, może zrobić o drugi raz. Nie mogę jej tu trzymać siłą, niech sama zadecyduje. 
- Dzień dobry. - usłyszałem za sobą głos Elizy.
- Dzień dobry. - odwróciłem się. - Widzę, że niewyspana. 
- To była ciężka noc.
- Działo się coś? Mogłaś mnie obudzić. Nie nawrzeszczałbym na Ciebie. 
- Wiem, nie będę Cię budzić tylko dlatego, że nie mogłam spać.
Podszedłem do niej i złapałem ją za ramiona, nie wiem czy to był dobry pomysł, ale nie dostałem po twarzy ani nic z tych rzeczy to chyba był dobry ruch,
- Nawet jeśli nie możesz spać to mnie budź, chętnie Ci potowarzyszę. 
Uśmiechnęłaś się i poszłam do łazienki, zacząłem robić śniadanie, przygotowałem gofry, mam nadzieję, że lubi. Po paru minutach wyszła z łazienki ubrana w krótkie spodenki i w moją koszulkę, wyglądała słodko. Uśmiechnąłem się i zaprosiłem ją do stołu. Kąciki jej ust lekko się podniosły ku górze. Chyba jej uśmiech cieszy mnie najbardziej, Na jej nodze znajdywała się blizna, wyglądała jakby po operacji. Spojrzała na mnie z zaciekawieniem. 
- Będziesz tak siedział i się na mnie gapił analizując każdy centymetr mojego ciała? Dlaczego nie jesz?
- Nie jestem głodny.
- Nie wiem jak Ci się odwdzięczę za to wszystko co dla mnie robisz.
- Wystarczy, że będziesz się częściej uśmiechać i mi zaufasz.
- Ufam Ci.
W drzwiach pojawiła się moja mama, za bardzo nie wiedziałem co tutaj robi i jakim cudem weszła do mojego domu, ale zaraz się dowiem. Zawsze mnie informowała, że przyjedzie w odwiedziny, a teraz wparowała tutaj bez żadnej zapowiedzi, coś mi tutaj śmierdziało. Wyściskała jakby nie widziała mnie od roku, widzieliśmy się przecież dwa miesiące temu. Z ojcem nie widziałem się od 29 miesięcy i nie widzi mi się to bym miał z nim rozmawiać. Niedoczekanie. Wypuściła mnie z uścisku i spojrzała na Elizę. Ciepło się do niej uśmiechnęła.
- Isabel, jestem mamą Enrique, nie wiedziałem, że mój syn kogoś ma.
- Eliza, nie jesteśmy razem.
- Dobra, dobra. Nie bądźcie już tacy skromni. Nie krępujcie się jak będziecie się całować, nie będzie mnie to w ogóle przeszkadzać.
- Mamo... - podszedłem do Elizy. - Eliza to tylko koleżanka.
- No śmiało, pocałujcie się.
Eliza się trochę zmieszała, ja w sumie też. Moja mama postawiła nas w krepującej sytuacji. Gdyby była inna sytuacja to może bym to zrobił dla świętego spokoju. Gdybym to zrobił teraz Eliza miałaby mnie za napalonego na nią faceta. Podrapałem się za głową i poprosiłem mamę by poszła ze mną do innego pomieszczenia. Chciałem jej wyjaśnić, że ja i Eliza... No, że nic nas nie łączy. Może to dziwnie wyglądało, że z samego rana jest ubrana w moją koszulkę. Ona pewnie odebrała to, że w nocy się nie nudziliśmy co nie było prawdą.
- Mamo posłuchaj. Eliza nie jest moją dziewczyną. To jest skomplikowane. Nic nas nigdy nie łączyło.
- To kto to jest? Dlaczego ona ma pocięte ręce?
- To długa historia. Wszystko Ci opowiem gdy będziemy sami.
Zeszliśmy do Elizy, ubierała buty, koszulkę miała już swoją, szykowała się do wyjścia. Nie chciałem by wychodziła, a ona nie chciała zostać w obecności mojej mamy, była skrępowana. Pożegnała się ze mną i bez słowa wyszła. Gdy byłem sam z rodzicielką miałem zamiar dowiedzieć się co jest powodem jej niezapowiedzianej wizyty. Byłem przekonany, że coś się stało. Eliza jak na razie zeszła na drugi plan. Rozsiadła się na sofie i spojrzała na mnie. Wskazała ręką bym usiadł obok niej, zrobiłem to, ale wielkiego zapału do rozmowy nie miałem. Wiem, że mamie mogę powiedzieć wszystko, ale jednak to Pedro wie od niej więcej. Pedro mam cały czas, a mama mieszka kilkaset kilometrów ode mnie. Jednak to nie zmienia faktu, że jej wizyta nie jest spowodowana tym, że się stęskniła. Rozmawialiśmy ostatnio przez telefon i nie pisnęła ani słowa o tym, że ma przylecieć do Madrytu. Mogłem się jedynie domyślić, że zaraz zacznie rozmawiać o ojcu, a nie mam ochoty o nim gadać. Ja do niego pierwszy ręki nie wyciągnę. Nie po tym co zrobił ponad dwa lata temu. Jeśli nadal myśli, że to wszystko co tutaj mam to jego zasługa to jest w dużym błędzie. Jedynie co mu zawdzięczam to, że razem z mamą dał mi życie i wychował mnie na takiego człowieka. Tylko tyle. Zawsze mówił, że nic nie osiągnę, że nie będę rozpoznawalny tak jak on, często mnie wyśmiewał, że próbuje sił w muzyce. Dawało mi to mocnego kopa i motywację by pokazać mu, że sobie poradzę, że dam sobie radę, że osiągnę cel, który sobie wyznaczyłem. Gdy wydałem pierwszą płytę to zaczęły się między nami spięcia, kłótnie, które trwają do dzisiaj.
- Jak poznałeś Elizę?
- Złapałem ją gdy próbowała skoczyć z mostu. Przygarnąłem ją do siebie i mam zamiar jej pomóc. Została zgwałcona, dlatego zaczęła się ciąć. Jedyny problem to Pedro, nie akceptuje jej. Wiem, że jest coś na rzeczy. Pedro zachowuje się podejrzanie gdy o niej rozmawiamy. Coś przede mną ukrywa. Częściej się teraz kłócimy.
- Jestem z Ciebie dumna synku. - uśmiechnęła się. - Nigdy nie przechodziłeś obok ludzi obojętnie.
- Ty z ojcem tak mnie wychowaliście.
- Rozmawiałeś z nim? 
- Nie, niedoczekanie jego. A ty masz z nim kontakt?
- Tak, często o tobie rozmawiamy. Tęskni za tobą.
- Dobre sobie, może mi jeszcze powiesz, że żałuje? Zawsze mnie poniżał. Nigdy nie akceptował moich decyzji. Ja do niego nie pójdę. To nie ja wyparłem się ojca, to on wyparł się własnego syna.
- Każdy popełnia błędy. Daj mu szansę.
- Przyleciałaś tutaj tylko po to by nas pogodzić? Może mi jeszcze powiesz, że tutaj jest. - podniosłem się z sofy. - Jest tutaj prawda?
- Czeka przed drzwiami.
Otworzyłem drzwi, a na przeciwko mnie stanął ojciec. Nie wyrażałem żadnych emocji, po prostu stałem i patrzyłem na niego, on też tylko stał i patrzył na mnie.
- Synu, przepraszam. Żałuję, że tak postąpiłem, że tak Cię traktowałem. Nigdy nie byłem odpowiednim materiałem na ojca. Nie nadawałem się na to. 
- A teraz się nadajesz?
- Nie wiem. Przepraszam, Tęskniłem za tobą.
- Teraz synu? Pamiętam jak wyzywałeś mnie od nieudaczników, dzień w dzień mówiłeś mi, że jestem zerem, a teraz tutaj przychodzisz i myślisz, że rzucę Ci się na szyję? - zaśmiałem się kpiąco.
- Nie liczę na to. Chcę tylko byś mi wybaczył. Nie tak od razu, ale kiedyś.
- Tato... Zostaw mnie samego.
Odszedł, a ja usiadłem na schodach i złapałem się za głowę. Cieszyłem się, że przyszedł, ale nie potrafię mu wybaczyć od razu, może kiedyś, ale nie teraz. Mama podeszła do mnie i przytuliła. W oczach pojawiły mi się łzy. Nie chciałem rozmawiać z ojcem, ale to nie znaczy, że na nim nie tęskniłem. Tęskniłem i to bardzo.








Cześć! 
Ja jak zwykle z opóźnionym rozdziałem. Jak zwykle brak czasu. Praca robi swoje.  Rozdział jest pisany na szybko bo chciałam go dodać jak najszybciej więc wyszedł jak wyszedł.  Dla mnie jest trochę kiczowaty, ale opinie zostawiam wam ;)
Do następnego ;* 


5 komentarzy:

  1. Matka Enrique jest genialna :D
    Wcale się nie dziwię, że spłoszyła Elizę swoją bezpośredniością ;) Ale to w sumie dobrze (że jest taka bezpośrednia, a nie że ją spłoszyła xD), bo zawsze powie co jej leży na sercu, a potem nie ma jakichś głupich akcji ;)
    No i ojciec, który chce naprawić relację? Robi sie ciekawie.
    Podoba mi się taki rodzinny rozdział, choć ta sprawa z Pedro nadal nie daje mi spokoju.
    Życze weny i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki kiczowaty? Świetny jest! :D
    Kurczę, mama Enrique jest mega bezpośrednia... Mnie zakłopotała, a co dopiero Elizę? Myślę, że na starcie nie powinna zachowywać się tak odważnie, jednakże to jest matka, a matki żądzą się swoimi prawami, prawda? :P
    Co do ojca naszego bohatera...
    Doskonale rozumiem, jak trudno mu wybaczyć ojcu, który przez dłuższy czas nie widział w nim nadziei ani przyszłości... Najgorsze, co może robić ojciec (wgl rodzic) to dać dziecku do zrozumienia, że jest nieudacznikiem i nic co robi nie ma sensu. W ten sposób skutecznie może zniszczyć chęć realizacji marzeń. Na całe szczęście u naszego bohatera było zupełnie inaczej. Dzięki krytyce ojca, zaparł się i postanowił spełniać swoje marzenia... Podoba mi się to. :)
    Mimo tego wszystkiego mam nadzieję, że Enrigue da szansę swojemu ojcu. Wiem, że na to potrzeba czasu i niech wykorzysta tego czasu tyle ile potrzebuje, ale niech wszystko się dobrze skończy. :) Fakt, że ojciec zjawił się pod jego drzwiami to już ogromny akt tego, jak dużo pozmieniało się w jego głowie. :) W końcu zrozumiał i docenił, że ma syna. I chyba cała reszta powinna przestać się liczyć, co? :)
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! ♥
    Buziaki :*
    PS. Ależ się ze mnie psycholog zrobił... XD Wybacz. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. A tam kiczowaty ;) Jest świetny!
    Nadal jestem ciekawa co Pedro zrobił.
    Czekam z niecierpliwością żeby się tego dowiedzieć ;) Oby to nastąpiło szybko ;)
    Mama Enrique jest niesamowita haha ;D Pojechała z grubej rury ;D
    A ojciec Enri? No szkoda gadać :/ Nie jest fajnie słyszeć takich rzeczy od rodzica ;c Dobrze, że Enrique się nie poddał i osiągnął cel ;)
    Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. mama Enrique wygrała ten rozdział, haha
    eh, ciekawe czy, i w ogole, Pedro powie swojemu przyjacielowi o grzeszkach z przeszłości... :|
    no nie dziwię się, ze Eliza uciekła, ja też bym nawiała, jakbym była w takiej sytuacji, haha XD
    wow, brawo dla taty Enrique, że wyciągnął rękę jako pierwszy i przeprossił. powinien wierzyć w syna!
    czekam na kolejny, dużo weny x

    OdpowiedzUsuń