Kolejny dzień, kolejne 24 godziny do przetrwania, kolejny dzień, w którym muszę sobie radzić sama, wszyscy znajomi, jeśli mogę ich tak nazwać mają dom, rodzinne bezpieczeństwo, mają gdzie wracać... I co najważniejsze, mają rodziców. Ja niby mam dom, ale nie mam po co tam wracać, nie chcę widzieć upitej matki i za pewnie nieprzytomnej. Często się zastanawiam po co mnie rodziła, po co dała mi coś takiego jak życie. Nie mogła mnie zabić? Może tak byłoby lepiej dla mnie, dla niej i dla tego chorego świata? Może wszyscy byliby szczęśliwsi gdybym się zabiła, gdyby zabrakło miejsca dla mnie, tutaj na ziemi. W sumie to nie jest zły pomysł. Matka pewnie by nawet nie zauważyła gdybym odeszła, na zawsze. I tak już o mnie nie pamięta. Podniosłam się z ziemi kierując się w stronę pobliskiego mostu, gdy już się na niego dostałam, stanęłam na skraju. Spojrzałam w dół, było wysoko i to bardzo, pode mną była tylko woda, samo uderzenie w wodę mnie zabije, czyli nic bym nie poczuła, bardzo dobrze. Odwróciłam się plecami do przepaści i zamknęłam oczy rozkładając ręce. Lekko się przechyliłam do tyłu gdy poczułam, że ktoś mnie łapie i sprowadza na ziemie. Spojrzałam na niego z wyrzutem, był zdyszany, ręce miał oparte na kolanach. Miałam świadomość kto przede mną stał, ale kompletnie nie zwracałam na to uwagi, przecież nie widziałam go pierwszy raz, już parę razy go mijałam i mimo, że jest moim idolem, nie jaram się na jego widok jak inni i to jest najdziwniejsze.
- Co ty robisz dziewczyno? Życie Ci nie miłe?!
- Zgadłeś bohaterze. - powiedziałam z ironią. - Po co mnie łapałeś? Dlaczego to zrobiłeś?!
- Ile ty masz lat? Gdzie są twoi rodzice? - próbował mnie uspokoić. - A zrobiłem to dlatego, że gdybym zobaczył czyjąś śmierć, na którą pozwoliłem musiałbym zrobić to samo.
- Zrobiłbyś tylko dlatego, że taki pachołek jak ja się zabił? Poświęciłbyś swoją karierę, zostawiłbyś to wszystko tylko dlatego?
- Życie ludzkie jest ważniejsze od kariery, nie mógłbym żyć ze świadomością, że pozwoliłem komuś odebrać sobie życie. Ono jest najważniejsze.
- Masz wszystko, dom, rodzinę, pieniądze. Nie zrobiłbyś tego.
- Może mam wszystko, ale pieniądze życia nie kupią. Odprowadzę Cię do domu, muszę porozmawiać z twoimi rodzicami.
- To nie będzie potrzebne. - przeraziłam się. - Poradzę sobie sama.
- Odprowadzę Cię.
Zrezygnowałam, nie podobało mi się to, że idzie ze mną do domu, że zobaczy w jakich warunkach mieszkam, że zobaczy moją matkę. Do oczu napłynęły mi łzy, zamrugałam szybko parę razy by je zatrzymać. Byłam na niego zła, gdyby nie on nie byłoby mnie już. Tak byłoby najlepiej to nie... Pojawił się Enrique Iglesias i wszystko spieprzył. Po cholerę się tam pojawił. Całą drogę nie odezwałam się ani jednym słowem, on pytał się, mówił do mnie, ale widząc, że nie mam ochoty z nim rozmawiać to odpuścił. Stanęliśmy na przeciwko mojego domu. Weszłam do środka, a zaraz po mnie wszedł piosenkarz.
- Jezu...
- Jeśli chcesz porozmawiać z moją matką to proszę. - wskazałam palcem na pijaną i śpiącą matkę. - Życzę powodzenia. - skierowałam się do swojego pokoju.
Stałam i gapiłam się w okno, nie wyrażałam żadnych emocji, czułam tylko wstyd, że to widział. Tylko ja tak mam przejebane na tym świecie? Dlaczego Bóg robi wszystko bym żyła? Nie chcę żyć. Co ja mu zrobiłam, że mnie tam nie chcę? Dlaczego nie pozwoli mi odejść? Iglesias podszedł do mnie i złapał mnie za ramię, gwałtownie się odsunęłam. Nie wiedział o co chodzi, ale ja wiedziałam bardzo dobrze. Każdy dotyk płci przeciwnej przypomina mi o tym co stało się dwa lata temu. Za każdym razem próbuje unikać czyjegoś dotyku.
- Pomogę Ci. - spojrzał na mnie. - Potrzebujesz pomocy.
- Daruj sobie... Dam sobie sama radę. - zignorowałam go. - Nigdy nikogo nie interesowało to co robię, nikt nie chciał mi pomóc. Dlaczego miałoby się to zmienić?
- Mnie interesuje. Nie wiem przez co przeszłaś, ale mam nadzieję, że kiedyś się dowiem i będę w stanie Ci pomóc. Daj sobie pomóc.
- od czterech lat sobie radzę sama, nie potrzebuje twojej pomocy.
- Właśnie widziałem jak sobie radzisz. Nie wiem dlaczego chciałaś się zabić, przez to co się dzieje u Ciebie w domu czy stało się coś jeszcze. Chcę Ci tylko pomóc. Zabiorę Cię stąd. - podał mi rękę, której nie zamierzałam złapać.
Ominęłam go i wyszłam z domu. Nie odpuszczał mnie na krok, przecież i tak mu ucieknę, na co on liczy? Myśli, że mu się nie wymsknę? Kwestia czasu, panie Iglesias. Kwestia czasu. Kolejna droga, którą przebyliśmy w ciszy. Znaleźliśmy si w bogatej dzielnicy, wyglądało na to, że tutaj mieszka. Wpuścił mnie pierwszą na posesję, cóż za dżentelmen. Otworzył drzwi do domu i mnie wpuścił. Rozglądałam się uważnie po dużym salonie, przy ścianie na środku znajdywał się duży telewizor, po prawej stronie stała szafka z różnymi nagrodami i mnóstwo płyt zajmowało półkę pod telewizorem. Po lewej stronie znajdywał się regał z książkami, zaczynając od fantasy kończąc na biografiach takich osób jak Mike Tyson, David Beckham czy Cristiano Ronaldo. Niezła kolekcja. Na przeciwko telewizora stała biała sofa, a kilka centymetrów dalej nieduży, okrągły, czarno-biały stół, które idealnie wkomponował się w wystrój, nie mogło oczywiście zabraknąć kominka.
- Ładnie tu masz.
- Dziękuję. - lekko się uśmiechnął podając mi kanapki. - Smacznego.
Zabrałam się za pierwszą kanapkę, czułam na sobie jego wzrok, nie czułam się z tym najlepiej. Spojrzałam na niego, patrzył na moje ręce, gdy zorientował się, że na niego patrzę skierował wzrok na mnie.
- Jak masz na imię. Od kiedy się tniesz? Dlaczego to robisz?
- Eliza. Od dwóch lat.
- Dlaczego? Co się stało? Ktoś Ci coś zrobił?
- Za dużo chcesz wiedzieć, panie Iglesias.
- Dlaczego nie dasz się dotknąć? Ktoś Cię skrzywdził?
- Daj mi spokój.
Podniosłam się z sofy i skierowałam się w stronę drzwi.
- Zaczekaj, nie chcesz to nie mów, nie będę Cię zmuszał. Prześpij się na górze, drzwi są na klucz, jeśli chcesz się zamknąć to możesz. - oddech miałam przyśpieszony. - Nie mam drugiego klucza, nie bój się. Będziesz bezpieczna. Zaprowadzę Cię. - ponownie podał mi rękę, niepewnie ją złapałam. - Dobrze. - uśmiechnął się. - Nie bój się. Zaufaj mi.
Zaprowadził mnie do jednego z pokoi, był tak samo ładny jak reszta domu, ten to ma życie, ja mogę mu tylko pozazdrościć, ewentualnie pomarzyć.
- Klucz jest na biurku, jeśli chcesz skorzystać z tabletu to się nie krępuj. I gdybyś czegoś potrzebowała to mów. Będę na dole.
- Nie sadze. - zamknęłam mu drzwi przed nosem.
Usiadłam na łóżku i bawiłam się palcami u dłoni, chciałam się stąd wydostać tak by mnie nie zauważył, chyba dopiero w nocy. Ze zrezygnowaniem położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Chciałam zasnąć, ale przed oczami miałam tą samą scenę, i tak od dwóch lat. Dopiero po około godzinie zasnęłam, ten sam koszmar, czy to kiedykolwiek się skończy? Czy przynajmniej raz mogę śnić o czymś miłym, przyjemnym? Obudziłam się z krzykiem, byłam cała spocona, oddech miałam przyśpieszony i byłam cała roztrzęsiona. W pokoju momentalnie zjawił się właściciel domu, czyli nie zamknęłam drzwi na klucz, świetnie.
- Co się dzieje? - chciał złapać mnie za rękę, ale nie pozwoliłam mu na to. - Co się stało w przeszłości? Co się wydarzyło? - schowałam głowę w kolanach i się rozpłakałam. - Spokojnie, nic Ci tutaj nie grozi, jesteś tutaj bezpieczna. - podniosłam głowę i spojrzałam na niego. - Porozmawiamy szczerze? Chcę Ci pomóc, ale nie wiem co się stało.
Pokiwałam twierdząco głową, nie wiem dlaczego chce mi pomóc, nie wiem czy powinnam mu ufać, chciałam się komuś zwierzyć, ale czy piosenkarz był odpowiednią osobą? Może gdybym mu wszystko powiedziała poczułabym się lepiej? Od dwóch lat trzymam to wszystko w sobie. Powinnam powiedzieć osobie, którą znam par godzin?
- Opowiesz mi wszystko? Nie śpiesz się. - lekko się uśmiechnął.
- Nie wiem czy powinnam.
- To co mi powiesz zostanie tylko między nami. Nikt się o tym nie dowie. Obiecuję. Powiedz mi wszystko, tylko tak będę mógł Ci pomóc.
- To wszystko zaczęło się cztery lata temu, miałam wtedy 14 lat. Gdy ojciec od nas odszedł, matka zaczęła pić, na początku myślałam, że tylko na chwile, że to chwila słabości. Myślałam, że po jakimś czasie skończy, ale piła co raz więcej. Ja zaczęłam imprezować, chciałam zapomnieć o tym wszystkim na chwilę. Dwa lata temu po jednej imprezie zostałam zgwałcona, od tej pory zaczęłam się ciąć. przez ten gwałt zaszłam w ciąże.
- Co się stało z dzieckiem? - w jego oczach zobaczyłam łzy.
- Usunęłam je... Musiałam.
- Byłaś z tym na policji?
- Nie, jesteś pierwszą osobą, której to mówię. Dlatego chciałam skoczyć. Nie radzę sobie z tym.
- Dlatego nie chciałaś bym Cię dotykał. Teraz już rozumiem.
- Zostawisz mnie samą? Proszę.
~.~
Byłem przerażonym tym co mi powiedziała, nie potrafię sobie wyobrazić tego przez co ona musiała przejść. Matka alkoholiczka, ojciec ma ją kompletnie gdzieś, gwałt i ta aborcja, masakra jakaś. Gdybym tylko wiedział kto to zrobił. Już wiem dlaczego bała się mojego dotyku, boi się, że coś mogę jej zrobić. Nie jestem taki. Nie mogę patrzeć jak ktoś cierpi, jak ktoś został skrzywdzony tak jak Eliza. Teraz jeszcze bardziej chcę jej pomóc, nawet jeśli będzie mnie to dużo kosztować. Zrobię wszystko by pomóc tej dziewczynie.
- Dziękuję. - usłyszałem za sobą głos Elizy.
- Za co?
- Za to wszystko co dla mnie zrobiłeś.
- Nie mógłbym postąpić inaczej. - uśmiechnąłem się. - To ja dziękuje, że odważyłam się mi to wszystko powiedzieć. Wiem, że to dla Ciebie trudne, ale chcę Ci pomóc.
- Dlaczego mi pomagasz?
- Jestem człowiekiem, który nie może patrzeć na to jak ktoś cierpi.
______________________
Hej! Cześć! Czołem!
Mam nadzieję, że rozdział się podobał, kocham w tym blogu Enrique *.*
Opinie zostawiam wam i do zobaczenia w następnym rozdziale ;*
Przeczytała rozdział tak na szybko...dwa razy
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobał
Z niecierpliwością czekam na następny ;)
Do zobaczenia w następnym rozdziale
Hej:)
OdpowiedzUsuńJestem zaskoczona (pozytywnie).
Twój pomysł mi się podoba.
Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział.
Digital!
Hej! :)
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo mi się podoba. ^^ Nie dajesz nam się nudzić. :D
Muszę się jeszcze troszkę przyzwyczaić do bohaterów itd, bo to w sumie pierwsze TAKIE opowiadanie, które czytam. ^^
Ale wiele aspektów wywarło na mnie pozytywne wrażenie. Dlatego rozdział na duuuży plus! :D
Z niecierpliwością czekam na kolejny! ^^
Buziaki :*
Enrique taki cudowny tutaj <3
OdpowiedzUsuńEliza będzie mu jeszcze dziękować ;)
Cudowny rozdział ;p
Czekam na kolejny ;)
aw, jaki pan Iglesia jest tam wspaniały! jeny, człowiek-skarb :')
OdpowiedzUsuńdobrze, że Eliza się przed nim otworzyła. pomoże jej
czekam na kolejny!