środa, 27 lipca 2016

Cuatro!

Nie podoba mi się to, że Enrique się tak zaangażował to tej sprawy z Elizą, za bardzo jej ufa, a takie dziewczyny są najgorsze, Kike lubi pomagać, chce pomaga, ale bez przesady. Przygarnie ją pod dwój dach, ona go wykorzysta, okradnie i ucieknie. Mało to takich ludzi? Muszę mu przemówić do rozsądku choć wiem, że będzie to trudne, jak już sobie coś ubzdura to trudno go od tego odciągnąć. Ma trudny charakter, zawsze stawia na swoim. Zazwyczaj tego nie żałuje, ale zdarzały się sytuację, których do tej pory żałuje. Jest moim przyjacielem, wspieram go zawsze, pomagam gdy mnie poprosi. I będę go chronił przed tą dziewczyną. Coś mi mówi, że Kike będzie przez nią cierpiał, że go wykorzysta, a wtedy nie daruje jej tego. Nie znam tej dziewczyny, wiem, że nie powinienem jej oceniać, ale znam parę przypadków takich ludzi. Naciągają ludzi, którzy chcą pomóc. Nie wiem jak przemówię mu do rozsądku, będzie to nie lada wyzwaniem, ale przynajmniej spróbuje.
- Dobra Pedro, spada. Wóz na mnie czeka. Wiesz co masz robić.
- Wiem, spokojnie bracie. Wiem też co mam powiedzieć gdyby Eliza się pojawiła.
- A i Pedro, nie na moim łóżku! - zaśmiał się, a ja rzuciłem w niego jabłkiem.
- Uważaj na siebie.
Wyszedł, a ja poszedłem nalać sobie soku, nie miałem większych planów na dzisiejszy dzień, rozsiadłem się na sofie i włączyłem telewizor. Zaczynałem się martwić o Enrique, odkąd spotkał tę dziewczynę to się zmienił, częściej się kłócimy, nie potrafimy się dogadać. Nie ufam takim ludziom. Enrique został już raz oszukany przez kobietę, nie załamał się tym za bardzo, ale pieniędzy nie odzyskał. Boję się, że za drugim razem może zakończyć się to inaczej, a wtedy będzie go trudno złożyć do kupy. Teraz ma trasę, to przez tydzień o niej zapomni, a gdy już wróci pogadam z nim jak przyjaciel z przyjacielem, próbuje go jakoś przekonać, dotrzeć do niego, może mi się uda. Oby. Mam nadzieję, że do tej pory Eliza się tutaj nie pojawi, że już nigdy się nie pojawi.
~.~
Przez cały lot myślałem o Elizie, nie rozumiem dlatego Pedro jest tak do niej uprzedzony, nic mu przecież nie zrobiła, nawet jej na oczy nie widział, chyba, że... o czymś nie wiem, że coś wydarzyło się pomiędzy nimi w przeszłości, ale to niedorzeczne. Niemożliwe żeby się znali, wiedziałbym. Chyba czeka mnie długa rozmowa, chcę poznać przyczynę takiego nastawienia do niej. Pedro taki nie jest, nie ocenia ludzi z opowiadać innych, z pochodzenia czy sytuacji domowej, znam go od szóstego roku życia, gdy się coś dzieje zachowuje się inaczej, zauważyłbym. Chyba, że coś skutecznie przede mną ukrywa. Może coś się pomiędzy nimi wydarzyło. Nie wiem, porozmawiam z nim i może wszystkiego się dowiem. Teraz spróbuje o tym nie myśleć, ale będzie to trudne. Wysiadłem z samolotu, na lotnisku było mnóstwo ludzi, jak to na lotnisku w sumie. Zrobiłem niemałą sensację pojawiając się na nim. Myślałem, że okulary przeciwsłoneczne i czapka z daszkiem pomogą mi się jakoś przedostać przez całe lotnisko, ale czapka i okulary to teraz chyba znak rozpoznawczy. No, ale cóż... Nie będę uciekał przed fanami. Dopadły mnie dwie nastolatki i przytuliły. Zaśmiałem się i czekałem aż mnie puszczą. To trochę trwało, w międzyczasie zdążyłem rozdać kilka autografów i zrobić zdjęcia. Zobaczyć uśmiech na twarzy fanów- bezcenne. Puściły mnie, zrobiłem to o co mnie poprosiły i poszedłem dalej. Byłem już blisko wyjścia, ale personel mnie zatrzymał, na każdym lotnisku mnie przeszukują, przyzwyczaiłem się do tego, każdego przeszukują.
- A torba? - uśmiechnęła się.
- Cztery karabiny, dwa pistolety i dziesięć granatów. - zaśmialiśmy się i otworzyłem bagaż.
- Jeszcze bym prosiła autograf i zdjęcie jeśli można.
- Żaden problem. - uśmiechnąłem się.
Wyszedłem z lotniska kierując się do jakiejkolwiek taksówki.
- Enrique! - usłyszałem kobiecy krzyk.
Odwróciłem się i zobaczyłem kobietę z dzieckiem na wózku inwalidzkim, podszedłem do nich. Na twarzy kobiety jak i dziecka pojawił się szeroki, szczery uśmiech.
- Cześć mały. - kucnąłem obok wózka. - Jak masz na imię?
- Gerard. - uśmiechnął się złapał mnie za rękę. - Mogę od Ciebie autograf?
- Pewnie. - podpisałem się na dwóch kartach z moim zdjęciem. - Co się stało?
- Samochód go potrącił trzy miesiące temu. Wbiegł na ulicę po piłkę i stało się.
- Przykro mi. Będzie dobrze. - uśmiechnąłem się. - Trzymajcie się. Wracaj do zdrowia mały. - przybiłem mu piątkę.
Wsiadłem do taksówki i odjechałem do hotelu, w którym mam nocować przez jedną noc.
~.~
Po raz setny skierowałam się do domu Enrique, tym razem zadzwonię, nie stchórzę, nie mogę po raz kolejny zrezygnować w ostatniej chwili. Nie tym razem Eliza, nie tym razem. Powoli się ściemniało, nie wiem czy to była odpowiednia godzina na wizyty. Ręka mi zadrżała gdy wcisnęłam przycisk na domofonie. Po tylu próbach odważyłam się i to zrobiłam, długo nie słyszałam jego głosu, zadzwoniłam jeszcze raz. Cisza. Pewnie nie ma go w domu, no trudno. Nic tu po mnie. Odeszłam. Poszłam się jeszcze przejść, lepsze to niż pójście do domu, gdy będzie mi się chciało spać to wrócę do domu, przecież tylko po to mam ten dom. Do niczego innego on nie służy. Doszłam do sklepu całodobowego, kupiłam sobie bułkę i mały sok, tylko na to mnie było stać. Pieniądze udało mi się zdobyć na ulicy. Pokręciłam się jeszcze po Madrycie zanim wróciłam do domu, w swoim pokoju pojawiłam się kilka minut po drugiej. Położyłam się i momentalnie zasnęłam. Jak tylko się obudzę, ogarnę się w miarę i pójdę do Enrique, jeśli już raz się odważyłam zadzwonić, to jutro też mi się uda, może będzie w domu. On miał racje, potrzebuję pomocy. Im częściej mówię sobie, że daję sobie radę tym jest gorzej. Nie wiem czy Hiszpan jest mi w stanie pomóc, ale warto chyba spróbować. Jeśli nie spróbuję to się nie dowiem. Nie wiem też czy powinnam mu ufać, jest dla mnie obcym facetem, ale wyciąga do mnie pomocną dłoń. Obudziłam się kilka minut po dziesiątej, słońce od razu mnie oślepiło, powoli się podniosłam i skierowałam do łazienki. Szybko się wykąpałam i wyszłam z domu. Poszłam od razu do domu piosenkarza. Gdy się już tam znalazłam zadzwoniłam domofonem, bramka szybko się otworzyła, a ja niepewnie weszłam na jego posesję. Drzwi się otworzyły, ale to nie Iglesias z nich wyszedł, był w samych bokserkach. Gwałtownie zrobiłam dwa kroki do tyłu. Kto to jest? Pomyliłam domy? Przecież to Enrique ma popisany kosz na śmieci przez fanów. Ciekawy sposób okazywania, ze jest się jego fanem. Ciekawy i oryginalny.
- Jest Enrique? - zapytałam z zawahaniem.
- Nie ma, wróci w sobotę rano. - odpowiedział w niezbyt miłym tonem. Ty jesteś Eliza?
- Yyy... Tak.
- Czego chcesz od Enrique? - podszedł do mnie, a ja się cofnęłam. Myślisz, że owiniesz sobie go wokół palca, wykorzystasz, oszukasz i uciekniesz?
- Nie mam zamiaru nic takiego zrobić.
- Akurat, jedna laska też tak mówiła, a wyrolowała go na kilkanaście tysięcy i w magiczny sposób zniknęła.
- O co Ci chodzi?
- Nie przychodź już tutaj. - złapał mnie za ramię i popchnął do wyjścia. - Nie chcę Cię już tutaj widzieć.
- Nie dotykaj mnie!
- Może Kike leci na taką ładną buźkę, ale na mnie to nie działa. - zacisnęłam pięść i uderzyłam go z całej siły w twarz.
Wyszłam z jego hektarów i złapałam się za prawą rękę, nie wiedziałam, że potrafię tak mocno przywalić, że w ogóle potrafię przywalić, po chwili zaczynałam tego żałować, on chyba dobrze zna Enrique, jeśli pilnuje mu domu to musi mu ufać w 100%, może to jakaś rodzina?
~.~
Trzymałem się za obolałe miejsce, a Iglesias mówił, nie dotykaj jej. Tego się nie spodziewałem, co za laska, twarda sztuka. Mam nadzieję, że mi zejdzie siniec, który na pewno zawita na mojej twarzy przed powrotem Kike. Wyśmieje mnie na wejściu gdy dowie się, że pobiła mnie dziewczyna. Splunąłem na ziemię i wróciłem do domu, od razu poszedłem do łazienki opłukać twarz. Po co ona tu przyszła? Czego ona od niego chce? Po co Enrique chcę jej pomagać? Nie może znaleźć kogoś na poziomie, a nie takiego kogoś? Czeka mnie długa rozmowa, bardzo długa, niech się szykuje bo ja nie odpuszczę. Nie będę mu dawał wiadomości o tym, że chcę pogadać, ale powiem mu, że Eliza się tutaj pojawiła. Niech się chłopak ucieszy. Chociaż mam nadzieję, że dzisiaj była tutaj ostatni raz. Enrique musi jakoś o niej zapomnieć, a ja mu w tym pomogę. To już nie jest ten sam Enrique sprzed tygodnia. Ta dziewczyna może go zniszczyć, zniszczyć jego karierę. Odezwał się mój telefon, myślałem, że to Enrique, miał zadzwonić jak dojedzie do hotelu. Nie był to jednak on.
- Cześć mamo!
- Cześć synku! Może zjesz dzisiaj z nami kolację? O 19?
- Bardzo chętnie, ale nie mogę. Enrique wyjechał i pilnuję jego domu. Następnym razem przyjdę.
- To będziemy czekać. - odłączyła się.
Nie zdążyłem odłożyć telefonu bo na wyświetlaczu wyświetlił mi się numer i zdjęcie Enrique.
- No siema stary! Miło, że dzwonisz.
- Też się cieszę, że Cię słyszę! Dom stoi?
- Jeszcze stoi. - zaśmiałem się. - Eliza tu była, jest... urocza.
- Mam wyczuć sarkazm? Powiedziałeś jej to co Ci kazałem?
- Tak. 
- Masz szczęście. Kończę, zadzwonię jutro albo wieczorem.
- Do usłyszenia.
Odłączyłem się i rzuciłem telefon na sofę. Pewnie teraz skacze na łóżku jak debil z radości. Elizy już nie zobaczysz przyjacielu, ja tego dopilnuję.

______________________________

Coś mnie ostatnio wzięło za nocne dodawanie rozdziałów haha ;D
Nie będę się rozpisywać o rozdziale, ale napisze coś o ŚDM ;)


Wszyscy wiedzą co teraz się dzieje na tym świecie, że ten świat powoli ginie :/ 
Miejmy nadzieję, że teraz, w Krakowie, w Polsce nic się nie stanie.
U mnie na wsi jest pełno włochów, mam już ich dość, śpiewają o szóstej rano, wieczorem krzyczą, masakra jakaś... Ale też boję się wyjść na ulicę bo nigdy nie wiem co może mnie czekać za rogiem :/
Miejmy nadzieję, że wszyscy przetrwają te ŚDM, że wszyscy będą cali i zdrowi. Jeśli ktoś jest tutaj z Krakowa lub z okolic tak jak ja to  proszę was. Uważajcie na siebie ;)

6 komentarzy:

  1. Pedro, nosz kurde :/ Nie pasi on mi tutaj od samego początku... Dlaczego on jest do niej taki uprzedzony? Przecież mu nic nie zrobiła. Enrique lepiej niech z nim porozmawia. Ale coś czuję, że będą się teraz często kłócić i może zakończą tą przyjaźń :/ A czapka i okulary to rzeczywiście znak rozpoznawczy haha :D
    Rozdział cudowny, bardzo mi się podoba ;) Czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Pedro nie poznał Elizy, a zdążył ją już ocenić. Nie wszyscy tacy muszą być. Ta dziewczyna niekoniecznie musi być taka sama, jak tamta poprzednia. Nie lubię go! Mam nadzieję, że Eliza jednak spotka się jeszcze z piosenkarzem. Życzę weny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. a może serio Pedro ją zna? możę to on... no cóż, wszystko możliwe :p
    oj, Kike go chyba zabije, jak tylko wróci i dowie się, co się stało pod jego nieobecność.
    współczuję Elizie, naprawdę... eh, Enrique, pzybywaj!
    czekam na kolejny, buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. "Przygarnie ją do siebie a ona go wykorzysta.." hahaha byle w łóżku
    Eliza ma naprawdę ciężko, wpsółczuje ;<

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejka! :*
    Wybacz, że dopiero teraz, ale kilka ostatnich dni było dość zakręconych... xD
    Niesamowicie zastanawia mnie, co też ten Pedro ma do Elizy? Po głowie krążą mi różne myśli, od tego, że po prostu jest uprzedzony, bo nie zdążył jej poznać, przez to, że może coś o niej słyszał, aż po to, że może ją znać... Która wersja jest prawdziwa? Przekonamy się zapewne niebawem. :) Obawiam się tylko, że jeśli Pedro troszkę nie wyhamuje to jego przyjaźń z Enrique może wisieć na maluteńkim włosku. :/ Wydaje mi się, że powinni ze sobą szczerze porozmawiać.
    Współczuję naszej Elizie...
    Z niecierpliwością czekam na kolejny! ♥
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :)
    Rozdział piękny (jak zawsze)
    Ten Pedro mnie wkurza -_-.. Co za typ XD.
    Niech ten E przyjeżdża jak najszybciej, bo to się chyba dobrze nie skończy.
    Co do ŚDM. Też byłam i było super *-*.

    OdpowiedzUsuń