Razem z Elizą odprowadziłem mamę do samej bramy na lotnisku. Pożegnaliśmy się i wsiadła do samolotu. Stanąłem na przeciwko Elizy i ją pocałowałem. Przytuliła mnie i się uśmiechnęła. Objąłem ją w pasie i ruszyliśmy do samochodu. Byłem szczęśliwy gdy wczoraj wieczorem Eliza mi wszystko wyznała, to co czuję. Wyznała mi prawdę. Na to czekałem tak długo. Otwarcie mi powiedziała to co do mnie czuję, a ja poczułem niesamowite szczęście, ulgę. Byłem pewny, że Eliza jest tą kobietą, z którą chcę być. Od wczoraj oficjalnie mogę nazwać ją swoją dziewczyną. Jaki ja jestem szczęśliwy. Dzisiaj czeka mnie jeszcze rozmowa z Pedro, poprosiłem go by do mnie przyszedł jak najszybciej. Miał przyjść o jedenastej, a jest już dwunasta dziesięć, jego punktualność mnie rozbrajała. Eliza siedziała mi na kolanach gdy rozległ się dźwięk dzwonka, czyli kolejny raz postanowił przeskoczyć bramę. Dziwie się, że do tej pory nic sobie przez to nie zrobił. Nie jest łatwo przejść przez tą bramę. Krzyknąłem "otwarte", a po kilku sekundach w pomieszczeniu znajdywał się mój przyjaciel. Ostatnio rozmawialiśmy ze sobą dobre dwie godziny i wiele wskazywało na to, że to wszystko przetrwa, ale nie ma co chwalić dnia przed zachodem. Usiadł obok nas i się uśmiechnął.
- Naprawmy to wszystko, Pedro. - zacząłem. - Zaakceptuj to, że Eliza teraz będzie w moim życiu.
- Gdybym nie zaakceptował to nie powiedziałbym Ci o tym, że ma zamiar wyjechać do Sevilli. Wiem, że ją kochasz. Nie chcę byś cierpiał gdy jej nie ma w pobliżu i... przeze mnie.
- Dziękuję Ci za to.
- Wybaczycie mi to wszystko? Może i nie zasługuje na to, żebyście mi to wszystko wybaczyli. Byłem głupi, że to wszystko tak ciągnąłem. Mogłem od razu powiedzieć prawdę.
- Nie mam do Ciebie żalu, mówiłam Ci to już. Wiesz o tym. - uśmiechnęła się. - Każdy popełnia błędy.
- Mogłaś stracić nogę przez moją głupotę. Mogłaś stracić nawet życie.
- Miałam dłuższy okres, że nie chciało mi się żyć. Wiecie o tym.
- Stchórzyłem tylko wtedy bo przyjaźń z Enrique była dla mnie ważniejsza niż twoje życie. Nie chciałem stracić takiego przyjaciela jakim był. Bo teraz chyba straciłem.
- Nie straciłeś. - uśmiechnąłem się. - Wiesz, że nigdy nie będzie już tak samo.
- Wiem. I żałuje tego.
- Odezwiemy się jeszcze do Ciebie. - uśmiechnął się. - I nie przeskakuj już przez bramę. Zrobisz coś sobie w końcu.
Zaśmiał się i podniósł kierując się do wyjścia.
- Pedro! - odwrócił się. - Dziękuję za to, że mi wtedy powiedziałeś.
Wyszedł z domu, westchnąłem głośno i pocałowałem Elizę w szyję. Odwróciła się i zatopiła się w moich oczach. Opuszkami palców jeździłem po jej lewej ręce. Przygryzłem jej dolną wargę, a po chwili pocałowałem. Przybliżyłem ją do siebie jak najbliżej. Tak, ona musi być przy mnie cały czas. Zakochany w niej byłem jak nastoletni dzieciak. Odeszła ode mnie i skierowała się do łazienki. Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem przygotować coś do jedzenia. Wyciągnąłem z lodówki parę jajek i wszystko co potrzebne do jajecznicy. Po parunastu minutach posiłek był już na stole. Nałożyłem sobie i Elizie to co miało przypominać jajecznice na talerz. Dzisiaj jeszcze nic nie jedliśmy. Z łazienki wyszła w samej bieliźnie i szybko pobiegła do pokoju się ubrać. Przełknąłem głośno ślinę. Jakie ona ma cudowne, drobne ciało. Skrępowała się gdy zeszła do kuchni. Była świadoma, że ją widziałem. Ja też wiedziałem, że nie czuła się komfortowo z tym wszystkim. Nie naciskałem na nią, dawałem jej tyle czasu ile potrzebowała, seks nie zając. Poczekam tyle ile będzie trzeba. Dzień, tydzień, miesiąc czy rok. Poczekam. Nie będę jej do niczego zmuszał. Za dużo przeszła w przeszłości bym miał tak po prostu iść z nią do łóżka jeszcze wbrew jej woli. Nie mógłbym, wiem, że Eliza się tego boi. Uśmiechnęła się gdy zorientowała się, że wzrok skupiony mam cały czas na niej.
- Dlaczego nie jesz?
- Bo patrzę na Ciebie. - uśmiechnąłem się.
- Jedz, wystygnie ci.
Po paru minutach został tylko pusty talerz. Zostawiliśmy to i poszliśmy do sypialni. Należała nam się drzemka. Przytuliłem ją do siebie i próbowałem zasnąć. Elizie poszło to szybciej. Analizowałem każdy centymetr jej ciała, patrzyłem na jej blizny zastanawiając się, która jest pierwsza, a która ostatnie. Każde jej cięcie pocałowałem. Usłyszałem dzwonek telefonu, szybko go wyciszyłem by nie obudzić Elizy. Dzwonił Pitbull, powoli wstałem by oddzwonić. Rozmawialiśmy dość długo, dostałem propozycje nagrania z nim piosenkę. Powiedziałem, że się zastanowię, ale raczej odpowiedz zna. Świetnie się ze sobą dogadujemy, swoje pomysły przelewamy na papier i zawsze jesteśmy zadowoleni z końcowego efektu. Wyciszyłem całkowicie telefon i kolejny raz położyłem się koło Elizy. Zasnąłem po jakichś dziesięciu minutach. Ocknąłem się gdy poczułem, że Eliza próbuje wydostać się z mojego uścisku. Wymamrotałem tylko "nie" i mocno ją do siebie przytuliłem. Zaśmiała się i odwróciła się w moją stronę. Pocałowała mnie i wtuliła się we mnie. Złapałem ją za ramie, a ona syknęła z bólu. Wolno podciągnąłem rękaw. Zobaczyłem siniec, który od razu pocałowałem. Bawiłem się jej końcówkami włosów patrząc jej w oczy. Widziałem w nich radość, szczęście i bezpieczeństwo, które mogę jej dać.
- Nad czym tak myślisz?
- Nie chcę do tego wracać, ale zastanawiam się jakby wyglądało moje życie gdybym nie zabiła swojego dziecka, czy bym je pokochała, czy byłabym dobrą matką.
- Na pewno byś była.
- Nie miałam wyjścia, musiałam to zrobić.
- Cichutko. - przyłożyłem jej palec do ust. - Nie mówmy o tym.
- Wiem, że chcesz to zrobić, boję się tego.
- Poczekam tak długo jak będę musiał.
- Dziękuje. - pocałowała mnie.
~.~
Jestem wdzięczna Enrique, że nie naciska, że mnie nie pośpiesza. Rozumie to, że się boję, boję się, że to wszystko zakończy się tak jak wtedy. Ufam Enrique, wiem, że nie zrobi nic wbrew mojej woli. Kiedyś nie dałam mu się dotknąć, a teraz z nim jestem. Świat jest chory. Za każdym razem gdy mnie dotyka, całuje mam motylki w brzuchu, a po ciele przechodzi mnie przyjemny dreszcz. Nie powiedziałam mu tego, ale jego obecność sprawa, że jestem szczęśliwa. Kocham go i nie chcę by kiedykolwiek cierpiał... przeze mnie. Jestem świadoma, że w przyszłym miesiącu zaczyna kolejną trasę, nie będzie go w domu przez trzy tygodnie. Przez ten czas spróbuję się przełamać, będę musiała nabrać odwagi i przestać się bać. Musze to zrobić dla Enrique i przede wszystkim dla siebie. Nie mogę być cały czas przed nim zablokowana. Objął mnie po raz kolejny i pocałował. Jaki on jest cudowny.
- Kocham Cię. - szepnął mi na ucho. - Nie chcę Cię stracić.
- A gdybym zniknęła to co byś zrobił?
- Szukał do skutku, a potem przywiązałbym Cię do łóżka byś już nigdy nie uciekła. - zaśmiałam się. - Potrzebę załatwiałabyś do kaczki, a ja bym miał Cię każdego wieczoru. Pasuje Ci taki układ? - uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam się i przytuliłam się do niego. Posadził mnie na blacie kuchennym i splątał nasze języki.
- Nie stracisz. Obiecuję.
Zeskoczyłam z blatu i ominęłam Enrique. Pomogłam w posprzątaniu po jajecznicy. Usiadłam na sofie i włączyłam telewizor, chciałam się zrelaksować, ale Kike nie odstępuje mnie na krok. Usiadł obok mnie i objął. Robi to za każdym razem gdy siedzimy razem. Gładził mnie po nodze. Złapałam go za rękę gdy znalazła się zbyt blisko mojego krocza, przeprosił mnie i pozostawił malinkę na mojej szyi. Oj Iglesias. Chciałabym być przed nim otwarta, tak jak każda dziewczyna przed swoim chłopakiem, ale nie potrafię.
- Mogę Cię o coś zapytać? Chodzi o twojego ojca.
- Jeśli musisz.
- Nie zastanawiałaś się nad tym gdzie jest? Myślałaś o nim? Nigdy nie chciałaś się z nim spotkać?
- Mało go pamiętam, nigdy nie było go w domu. Tylko praca, praca , a po niej zdradzał mamę. Na początku go szukałam, raz się z nim spotkałam, ale pokazał, że ma mnie gdzieś. Ma swoje życie i swoją rodzinę. A co z twoim ojcem? Wiem, że jesteś z nim skłócony.
- Miał do mnie pretensję o pierwszą płytę i wytwórnie. Kłóciliśmy się o wszystko, ale tęsknie za nim, bardzo. Chciałem już parę razy do niego zadzwonić, ale rezygnowałem w ostatniej chwili. Gdy byłem z Sarą naciskał na dziecko, według niego była tą jedyną, a ja miałem wtedy 21 lat. Za młody byłem na dziecko. Gdy już nie byliśmy razem obwiniał mnie o rozstanie. Nie dopuszczał do siebie informacji, że mnie okradła.
- Co Ci zabrała?
- Piętnaście tysięcy. I słuch o niej zaginął. Niech się udławi tą kasą.
- Byłeś z tym na policji?
- Nie, nie chciałem sie włóczyć po sądach i robić afery.
Usiadłam mu na kolanach, niepewnie złapał mnie za tyłek, moje ciało przeszedł dreszcz, ale pozwoliłam mu na to żeby mnie za niego trzymał, pierwszy postęp zrobiony. Szeroko się uśmiechnął i mnie pocałował. Wykorzystałam jego nieuwagę i zemściłam się za przebarwienie na mojej szyi.
- Bardzo Cię kocham. Chcę byś była ze mną do usranej śmierci i jeszcze trzy dni dłużej by mieć pewność, że umarłem.
- Jesteś nienormalny. - położyłam dłonie na jego klatce piersiowej.
- Jestem po prostu w tobie zakochany.
To uczucie gdy marzenia stają się rzeczywistością *.*
Brawo Eliza!!! W końcu są razem! Enrique nie odpuścił i to mi się podoba!
OdpowiedzUsuńEnrique jest cudowny no <3 Rozumie, że Eliza się boi, nie naciska na nią, daje jej czas, ale mam nadzieję, że Eliza szybko się przed nim otworzy!
"Nie straciłeś" po tych słowach Enrique na ryju pojawił mi się banan :D Enrique nie przekreślił tej przyjaźni, a Pedro chyba stracił nadzieję na ocalenie jej ;) Ale jest tutaj za pięknie to pewnie coś tu jeszcze wymyślisz z Pedro albo Elizą ;D
A Eliza z Enrique są przecudowni <3
Czekam na kolejny ;*
PS. WIELKIE GRATULACJE! MAM NADZIEJĘ, ŻE NA KONCERCIE BĘDZIESZ SIĘ ŚWIETNIE BAWIĆ! MOGĘ SOBIE TYLKO WYOBRAZIĆ JAK JESTEŚ TERAZ SZCZĘŚLIWA! BAW SIĘ W GRUDNIU ŚWIETNIE I POZDRÓW ODE MNIE ENRIQUE :D MAM NADZIEJĘ, ŻE ZROBISZ JAKĄŚ NOTKĘ O TYM JAK BYŁO! <3
Jak cudownie, że się wszyscy pogodzili w tym rozdziale ;)
OdpowiedzUsuńNajbardziej chyba mnie cieszy, że Pedro dogadał się z Enrique.
Bardzo dobrze, że Eliza w końcu zrozumiała, że Enrique ją kocha i nie warto dłużej uciekać.
Oby tylko ten głupi pomysł z ucieczką jej nie powrócił już nigdy do głowy.
Niby wszystko tak sielankowo, więc mam pewne obawy, że coś się może niedobrego stać, więc obym się myliła.
Gratulacje z tym koncertem ;) Wiem co to znaczy, gdy masz okazję zobaczyć swojego ukochanego wykonawce na żywo. Koniecznie daj znać jak było :D
Pozdrawiam ;*
Kike jest cudowny! mieć takiego obok... mamuniu!
OdpowiedzUsuńciekawe, kiedy się przełamie. czemu mam wrażenie, ze to się trochę przeciągnie?
jejciu, gratuluję możliwości zobaczenia Enrique na żywo! eh, ile bym dała, żeby zobaczyć Kaia/Manu/Raphaela/Carlo/Jo/Toniego na żywo... ok, bo zaraz będę płakać XDD
czekam na kolejny! :3