piątek, 17 lutego 2017

Veintinueve!

Minęły trzy tygodnie od mojego ostatniego spotkania z Elizą, gdzieś się wyprowadziła, ale ani Anna ani Pedro nie chcieli mi powiedzieć gdzie, Bezskutecznie próbowałem się z nią skontaktować. Nie uwierzyłem jej gdy powiedziała, że mnie zdradziła, gdy powiedziała, że to nie moje dziecko. Nie zrobiłaby mi tego, nie ona. Tęskniłem za nią, bałem się o nich. Bałem się, że coś im się stanie, a tego sobie nie wybaczę. Żałuję, że tak postąpiłem, żałuję, że nie spróbowaliśmy, że ja nie chciałem spróbować. Myślałem, że przerwa dobrze nam zrobi, ale się myliłem. Jest co raz gorzej, zostawiłem ją z dzieckiem. Jak ja mogłem być takim idiotą? Jak ja mogłem ją w ogóle zostawić? Przecież ja ją kocham. Chcę z nią być, chcę mieć z nią rodzinę. Zauważyłem, że samochód Pedro zatrzymał się przed moim domem, a od strony pasażera siedziała Eliza. Szybko wyszedłem i chciałem podbiec do Elizy, ale zatrzymał mnie Pedro.
- Enrique nie, zostaw ją, nie denerwuj jej.
- Chcę z nią tylko porozmawiać. Pozwól mi na to, chcę się dowiedzieć prawdy.
- Pedro zostaw nas. Muszę z nim porozmawiać. Proszę, idź spakuj moje rzeczy, a nas zostaw samych. 
Podeszła do mnie, mocno ją do siebie przytuliłem. Weszliśmy do domu, nalałem Elizie soku i usiadłem obok niej, niepewnie złapałem ją za rękę.
- Powiedz mi prawdę, nie zdradziłaś mnie? To moje dziecko?
- Tak, to są twoje dzieci, nie zdradziłam Cię. Powiedziałam to w złości.
- Dzieci?
- To bliźniaki. Będziesz ojcem bliźniaków.
- Spróbujmy jeszcze raz, spróbujmy dla naszych dzieci.
- Nie kontaktuj się ze mną. - wstała.
- Nie skreślaj nas.
- To ty nas skreśliłeś, to ty nie chciałeś spróbować.
- I nawet nie wiesz jak teraz tego żałuję. Wybacz mi, daj mi szansę. Proszę. Chcę być przy tobie w czasie ciąży, chcę wychowywać nasze dzieci. Chcę mieć z tobą rodzinę.
Musiałem ją pocałować. Złączyłem nasze usta w długi pocałunek, nie wyrywała się. Tęskniłem za nią, tęskniłem za moimi dziećmi. Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam tchu. Złapałem ją za brzuch, pokochałem te dwie małe istoty.
- Kochasz mnie? Odpowiedz to co Ci mówi serce.
- Kocham, bardzo.
- Czy jest szansa, że nam się jeszcze uda?
- Nie wiem, potrzebuję czasu. Przepraszam, śpieszę się.
- Jedno ostatnie pytanie i będziesz mogła odejść. Z dziećmi wszystko w porządku? Są zdrowe?
- Tak, są zdrowe. Będziesz wszystko wiedział o przebiegu ciąży. Powinieneś wiedzieć, to twoje dzieci. 
Pedro zszedł z góry z resztą rzeczy Elizy, chciało mi się płakać gdy wychodziła z domu. Przed oczami miałem wszystkie momenty z nią związane. Nasze pierwsze spotkanie na moście, nasze spotkania na ulicach. Moment gdy wszystko jej wyznałem, nasz pierwszy pocałunek, słyszałem w głowie gdy pierwszy raz powiedziała do mnie "Kocham Cię" zrobiła to tak niepewnie. Nasze kłótnie, sprzeczki i nasze rozstanie. Bardzo ją kocham, ale wszystko zniszczyłem przez swoją pierdoloną zazdrość. Chciałbym to wszystko naprawić, ale teraz jest już za późno. Muszę się z tym pogodzić, że odeszła. Z rozmyśleń oderwał mnie dźwięk SMS-a, wziąłem telefon do ręki, Eliza. "Chcę żebyś wiedział, że wiele rzeczy, które zrobiłam w życiu żałuję, ale nie żałuję że poznałam Ciebie. Byłeś najlepszą osobą jaką spotkałam. Nie żałuję żadnej chwili spędzonej z tobą, żałuję tylko, że nam się nie udało. Chcę żebyś wiedział, że u twojego boku byłam najszczęśliwszą kobietą na świecie. Kocham Cię, żegnaj . Twoja Eliza." Miałem łzy gdy to czytałem. Zadzwoniłem do niej, ale miała wyłączony telefon. Chciałbym wiedzieć gdzie mieszka, chciałbym z nią porozmawiać w cztery oczy, szczerze, bez krzyków. Chciałbym by do mnie wróciła. Tęsknie za nią.
~.~
Gdy tylko zostałam sama w domu wybuchłam głośnym płaczem. Nie potrafię bez niego funkcjonować, to on nadał sens mojemu życiu. Każda minuta z nim spędzona była najlepszą minutą w moim życiu. Wiele dla mnie zrobił, nie zapomnę mu tego do końca życia, pokochałam go, myślałam, że nam się uda, myliłam się. Chcę go mieć przy sobie, chcę go każdego ranka i każdego wieczoru mieć przy sobie, chcę by był przy mnie cały czas. Chcę byśmy razem wychowywali nasze dzieci, ale nie potrafię z  nim być. Nie potrafię z nim rozmawiać. Gdy mnie pocałował to chciałam się do niego przytulic i już nie puścić. Kocham tego idiotę. Moje ostatnie miesiące spędzone z nim były cudowne. Nie chciałam odchodzić. Chcę o nim zapomnieć, muszę o nim zapomnieć by normalnie funkcjonować. Myśląc o nim nic nie zdziałam. Złapałam się za brzuch i przez łzy się uśmiechnęłam. Enrique pytał dlaczego mu nie powiedziałam, bałam się, ale chciałam to zrobić gdy między nami by się unormowało. Nie chciałam by dowiedział się w taki sposób i od Pedro.
- Musimy sobie poradzić sami. - powiedziałam do brzucha. Damy sobie radę. Tata okazał się dupkiem, ale sobie poradzimy. 
Położyłam się na łóżku i schowałam twarz w poduszkę.
~.~
- Podajcie mi jej adres, chcę z nią porozmawiać. Ona pod sercem nosi moje dzieci.
- Nie podamy Ci adresu, zostaw ją w spokoju. Daj jej to wszystko przemyśleć, poukładać.
- Kocham ją do cholery! Chcę wiedzieć co się z nią dzieje.
- Gdybyś ją kochał to byś jej nie zostawił. Miałeś już swoją szansę, zmarnowałeś ją.
- Ona jest matką moich dzieci! Wiem, że spierdoliłem sprawę. Chcę teraz to naprawić. Powiedz mi czy mieszka w Madrycie.
- Mieszka, daj jej spokój.
- Kurwa!
Wyszedłem z domu Pedro wściekły, że wyszedłem bez jakichkolwiek informacji o tym gdzie mieszka Eliza. Chciało mi się płakać, bezradny wróciłem do domu i odpaliłem laptopa. Jak dobrze, że w sobotę już ściągam gips i będę mógł już wszystko normalnie robić, a wtedy zawalczę o Elizę i moją rodzinę. Tęsknie za nią. Jak ja mogłem to wszystko tak spierdolić? Jestem idiotą. Zauważyłem, że jej się przytyło, ale nie pomyślałbym, że jest w ciąży. Uważaliśmy, zabezpieczaliśmy się, nie chcieliśmy teraz dziecka. Pospieszyliśmy się, Eliza ma dopiero 19 lat, ale jeśli mamy już zostać rodzicami to chcę wychowywać nasze dzieci, nie boję się odpowiedzialności, chcę podołać temu wyzwaniu, chcę być najlepszym ojcem dla naszych dzieci. Chcę być przy Elizie w czasie ciąży, chcę z nią być do końca życia. Nie wiedziałem jak zdobyć jej adres, Pedro miał różne wtyki, znajomości, ale on teraz mi nie pomoże, muszę działać sam. Prędzej czy później zdobędę jej adres, a wtedy zabiorę ją w swoje objęcia i nigdy nie wypuszczę. Gdy będę musiał ją przepraszać nawet na kolanach to będę to robił. Zrobię wszystko by do mnie wróciła.









4 komentarze:

  1. Jestem i tu!
    Bardzo mi się podoba rozdział, naprawdę :)
    Kurczę, mam nadzieję, że im się poukłada. Widać, że Enrique się stara i nadal mu zależy, że się tak łatwo nie podda. Szkoda mi go, że tak się z tym męczy, a nikt dookoła mu tego bólu nie zmniejsza...
    Weny, buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda mi tej dwójki, oboje cierpią, a Enrique to już w ogóle, szkoda mi go bardzi, ale sam popełnił błąd to teraz musi swoje wycierpieć �� Mam nadzieję, że jednak do siebie wrócą bo razem tworzą idealną całość ��
    Czekam na kolejny ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem już :* Super jak zawsze <33 Przepraszam, że dzisiaj tak krótko, nadrobię następnym razem ;)
    Zapraszam na kolejny do siebie http://przypadkowaamilosc.blogspot.com/2017/02/rozdzia-8.html
    Pozdro ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. jeny, zamiast być lepiej, to robi się coraz gorzej... dlaczego Lizka nie chce zawalczyć? przecież ma o co... nie powinna Enrique utrudniać sytuacji, no halo :v

    OdpowiedzUsuń